26. urodziny Jana Muchy
05.12.2008 00:20
Ostatnie 7 lat, czyli okres kiedy trenerem bramkarzy w Legii jest <b>Krzysztof Dowhań</b> to czas w którym z klubu z Łazienkowskiej "wypłynęło" kilku naprawdę wartościowych golkiperów. Wystarczy wspomnieć, <b>Artura Boruca</b> czy <b>Łukasza Fabiańskiego</b>, którzy dziś bronią bramki reprezentacji narodowej. Wiadomo było zatem, że ich następca będzie musiał sprostać olbrzymim oczekiwaniom zarówno działaczy jak i kibiców. Doskonale w tej roli odnalazł się Słowak, <b>Jan Mucha</b>. Dziś nasz bramkarz obchodzi 26 urodziny.
Gdy pojawił się w Legii długo musiał czekać by stanąć w bramce. Dopiero 14 miesięcy po przejściu do stołecznej drużyny zadebiutował w Ekstraklasie zastępując Łukasza Fabiańskiego w meczu przeciwko Wiśle Płock. Obecnie Jan Mucha to prawdziwy skarb dla Legii. "Muszkin" nie raz już uratował ekipę Jana Urbana od straty punktów. Nierzadko media obwołują go bohaterem spotkania, jak było choćby podczas ostatniego meczu z Wisłą Kraków, kiedy to swoimi interwencjami zadziwiał wszystkich. Rzec można nawet, iż gra tak, że mucha nie siada.
Jan Mucha urodził się 5 grudnia 1982 roku w Bela nad Cirochou na Słowacji. Dwukrotnie został mistrzem swojego kraju występując w barwach MSK Żilina. Było to w sezonach 2002/2003 oraz 2003/2004. W 2005 roku przeszedł na zasadzie wolnego transferu do Legii Warszawa, gdzie w latach 2005/2006 zdobył mistrzostwo Polski, mimo iż nie zagrał w lidze ani minuty. W bramce zadebiutował 20 września 2005 roku w wyjazdowym spotkaniu Pucharu Polski przeciwko KSZO Ostrowiec. Później przyszedł czas na wspomniany debiut w Ekstraklasie w meczu przeciwko płockiej Wiśle. Legia wygrała wtedy 5:0. Przez długi czas Mucha pełnił później jeszcze funkcję rezerwowego bramkarza, zastępując Fabiańskiego w mniej ważnych meczach, ale jak sam mówi nigdy nie zwątpił, że kiedyś będzie występował w podstawowej jedenastce. Stało się tak po przejściu Fabiańskiego do Arsenalu Londyn. Na początku sezonu 2007/2008 Słowak dokładnie przez 575 minut regulaminowego czasu gry, zachował czyste konto. Zdołał go pokonać dopiero piłkarz Widzewa Łódź, Piotr Kuklis, w 35. minucie meczu 7. kolejki Ekstraklasy, wygranym przez Legię 3:1. Wliczając w to 59 minut meczu przeciw Odrze Wodzisław z sezonu 2006/2007, Mucha nie puścił gola przez 634 minuty, co jest trzecim, pod tym względem wynikiem w historii warszawskiego zespołu
Dobre występy „Bzyczka”, jak nazywali go koledzy w szkole, w bramce stołecznego klubu spowodowały, że selekcjoner kadry Słowacji Vladimir Weiss postanowił go powołać do reprezentacji narodowej, gdzie zadebiutował w towarzyskim meczu przeciwko Węgrom. W ostatnim spotkaniu przeciwko Lichtensteinowi, wygranym 4:1, Mucha bronił bramki Słowaków przez 90 minut.
Jak sam mówi w Polsce czuje się jak u siebie w domu. Uwielbia polski żurek, twierdząc, że na Słowacji tak dobrych zup nie ma. Jan przyznaje również, że czasami tęskni za domem, a w szczególności za słowackimi górami, gdzie się wychował. Wraz z nim w Warszawie mieszka jego żona Simona, synek Adam oraz pies Lee.
W imieniu redakcji serwisu Legia.Net życzymy naszemu bramkarzowi jak najwięcej skutecznych obron, żeby napastnicy zawsze strzelali tak jak on sobie życzy, a jego obrońcy nie popełniali błędów. Wszystkiego najlepszego Jano!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.