A gdzie był wtedy Cezary Kucharski?
14.10.2002 00:00
- Piłka to jest prosta gra - twierdzi selekcjoner Zbigniew Boniek. Oczywiście nie sposób się z nim nie zgodzić, jednakże pod warunkiem, że potrafi się grać. W pierwszej połowie atakowaliśmy, a dokładniej usiłowaliśmy nacierać z wiatrem, ale nic z tego nie wyszło. "Jeno płacz i zgrzytanie zębów". Mniej więcej po kwadransie telewizyjny komentator Janusz Basałaj stwierdził, iż nasi napastnicy sprawiają wrażenie przemarzniętych. Do końca na próżno czekaliśmy, że odtają... Nawet stracona w trzydziestej minucie bramka nie zdołała potrząsnąć naszymi reprezentantami. Nadal "grali swoje".
Środowi pogromcy czwartoligowej Korony Góra Kalwaria mieli niewiele do powiedzenia chociażby z przedstawicielem czwartoligowego angielskiego Bristol Rovers, Vitalijsem Astafjevsem. W zdecydowanej większości poczynania naszego zespołu przywodziły na myśl powiedzenie byłego selekcjonera Wojciecha Łazarka o... wsi, która tańczy i śpiewa.
A skoro piłka jest prostą grą to w sobotni wieczór nasuwały się proste pytania. Pierwsze z brzegu - dlaczego w ataku zabrakło Cezarego Kucharskiego? Przecież był pod ręką, w Warszawie! Jego występ na własnym stadionie byłby jak najbardziej zrozumiały, pożądany, wręcz oczywisty. Można postawić w ciemno, że okazałby się znacznie skuteczniejszy, niż każdy z czterech napastników, których nieporadne poczynania byliśmy zmuszeni oglądać. W imię czego Boniek przywołuje niektórych do kadry, by męczyli siebie i ludzi doprawdy nie wiadomo.
Maciej Polkowski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.