News: Aleksandar Vuković: Skrzydła wiary poprowadzą do lepszej gry

Aleksandar Vuković: Dla młodego trening z jedynką to zaszczyt

Marcin Szymczyk

Źródło: futbolfejs.pl

22.11.2015 11:49

(akt. 21.12.2018 16:09)

- Wspominając Henninga Berga, za jego czasów nie było w Legii juniora, który nie zaznał, co to jest trening pierwszej drużyny. Taki był model. Od rocznika 1999 nie ma takiego, który nie trenował z pierwszą drużyną! A trening z pierwszą drużyną powinien być jak pierwszy seks - opowiada w rozmowie z FutbolFejs trener Legii, Aleksandar Vuković.

Skąd wziął się pomysł, żebyś znalazł się w sztabie Stanisława Czerczesowa?


- Od stycznia jestem w klubie i zgodziłem się iść ścieżką, którą wyznaczył mi klub. Przez kilka pierwszych miesięcy przyglądałem się, jak wygląda praca trenerska w akademii, potem w drugiej drużynie. Gdy trener Henning Berg miał już odejść, zadzwonił do mnie prezes z propozycją. Byłem zaskoczony ofertą. Jestem przedstawicielem klubu w sztabie sprowadzonym z zewnątrz. To jest norma w wielu poważnych klubach.


Czyli, krótko mówiąc, jesteś… uchem prezesa?

 

- No, ta kwestia padła w mojej rozmowie z prezesem Leśnodorskim i od razu powiedziałem mu, że się do tego nie nadaję. Prezes odparł, że nie tego oczekuje.


Miałeś okazję wykazać się w akcji podczas scysji między Aleksandarem Prijoviciem i Igorem Lewczukiem. To ty rozdzielałeś obu zawodników na boisku. Miałeś jakiś udział w tym, jak została rozwiązana ta sytuacja, czyli zesłanie Prijovicia do rezerw?


- Sprawę załatwił tylko i wyłącznie trener Czerczesow, który świetnie sobie radzi w takich kryzysowych sytuacjach. Ja mogłem się przydać jako tłumacz, aczkolwiek w przypadku Prijovicia trener dogaduje się z nim po niemiecku.

Legia znalazła się w takim momencie, że akurat takiego kogoś potrzebowała? Kogoś tak stanowczego, takiego twardego charakteru? Że nie mógł to być na przykład Jan Urban ze swoim ludzkim podejściem? Wiesz, co mówili kibice: Legia potrzebowała kogoś, kto pogoni piłkarzy kijem.

- Ludzie lubią takie legendy, które w dużej mierze nie mają pokrycia w rzeczywistości. Ale tak, tej drużynie ktoś taki był potrzebny. Analiza pokazała, że przydałby się trener z bardziej stanowczym podejściem. Nieprawdą jest jednak to, że Czerczesow jest zamordystą. Facetem, na widok którego piłkarze mają pełno w gaciach, jak wyobrażają sobie to kibice. On sam mówił, że nikogo nie ma zamiaru zmuszać, będzie starał się zainspirować i zachęcić do pewnych działań. Trener ma bardzo realne wymagania – pracowitości, punktualności, koncentracji. Nie oczekuje niewykonalnego. Jeśli to są cechy zamordysty, to znaczy, że mamy do czynienia z amatorszczyzną, bo są to zwykłe wymagania wobec profesjonalisty.
Legia Dragomira Okuki z Vukoviciem w składzie wygrałaby dziś mistrzostwo w cuglach?


- Daleki jestem od takich porównań. Wiadomo, że o dawnych drużynach krążą legendy – jakie to one były mocne. Legia ograła kiedyś Sampdorię w Pucharze Zdobywców Pucharu i weszła do półfinału, ale żeby spotkać się z Sampdorią, wystarczyły jej wygrane z zespołami z Luksemburga i z Danii. Dziś taką drogę trzeba przejść, żeby awansować do fazy grupowej. Wniosek? Tamta Legia wcale nie musiała być lepsza od tej, którą prowadził rok temu w Lidze Europy Berg. Nie było więc aż tak zajebiście, jak się nieraz mówi. Nigdy nie daję się nabrać na takie gadanie: jak to kiedyś fajnie było. Media jechały z piłkarzami tak samo jak teraz. Uważam, że ostatnie trzy lata to najmocniejsza Legia, odkąd jestem w Polsce, czyli od 14 lat.


Szatnia jest zupełnie inna niż wtedy, gdy ty zaczynałeś?


- Tak. Wchodzisz, siedzi piętnaście osób i wszyscy grzebią w telefonach. Kiedyś była jedna czy dwie gazety i się dosiadało do czytania, a teraz są tableciki. Bycie w Legii dla młodych nie jest już żadną nagrodą, wszystkiego jest za mało: chce mieć wszystko zapewnione, mieć większą pensję. To mnie irytuje. Dla mnie było wielką rzeczą, że byłem w Partizanie Belgrad, że trafiłem do Legii. Gdy podpisywałem kontrakt w Belgradzie, nie pytałem, jakie tam liczby są wpisane. Prezes mówi: na sześć lat. Odpowiadam: nie ma problemu.


Kiedyś na przywilej przebierania w szatni pierwszej drużyny i możliwość treningu z  Legią, trzeba było zasłużyć.


- Dokładnie. I sami się trochę do tego dokładamy. Wspominając Berga, za jego czasów nie było w Legii juniora, który nie zaznał, co to jest trening pierwszej drużyny. Taki był model, że na niektórych treningach musiało być 20 zawodników, żeby zrobić wyrównawczy trening. Więc gdy w meczu nie zagrało ośmiu piłkarzy, to trzeba im było dobrać dwunastu młodych z juniorów, nawet juniorów młodszych. Od rocznika 1999 nie ma takiego, który nie trenował z pierwszą drużyną! A trening z pierwszą drużyną powinien być jak pierwszy seks. Tylko trening, nie mówiąc o meczu. Wiem, że to na pewno się zmieni. Kiedyś była tylko druga drużyna, a nawet wtedy zajęcia z pierwszym zespołem to było wyróżnienie. Nawet Robertowi Lewandowskiemu nie udało się dostąpić takiego zaszczytu. Ha! Ha!


Zapis całej rozmowy z Aleksandarem Vukoviciem można przeczytać na FutbolFejs.pl.

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.