Aleksandar Vuković: Legia nie była gotowa na mecz z Borussią
31.10.2016 16:05
- Przede wszystkim po sukcesie z ubiegłego sezonu i przejęciu drużyny po tak wielkiej osobowości, jak Stanisław Czerczesow, żaden trener nie uniknąłby problemów. Zwłaszcza, że na domiar złego na treningach było po mistrzostwach Europy - oczywiście początkowo - tylko dwóch, trzech zawodników, którzy mieli stanowić szkielet zespołu. Odeszli Artur Jędrzejczyk i Ariel Borysiuk, potem jeszcze Igor Lewczuk, a takich zawodników nie zastępuje się błyskawicznie. Tym bardziej, że nowi piłkarze dochodzili stopniowo, a różnie przebiega aklimatyzacja, niektórzy potrzebują więcej czasu. Mimo to udało się przebrnąć przez kwalifikacje Ligi Mistrzów, gdzie na koniec wcale - jak pokazuje Liga Europy - nie czekali na Legię kelnerzy. Przecież Dundalk bardzo fajnie prezentuje się w tych rozgrywkach nawet na tle tak solidnych przeciwników jak Zenit Sankt Petersburg. A przecież przed inauguracją w Champions League, z meczu na mecz, trzeba było wymienić z przyczyn niezależnych od trenera - ręczę, że nie był to jego kaprys - aż ośmiu piłkarzy. Dlatego mecz z Borussią Dortmund nie miał prawa się udać.
Jak wytłumaczysz fakt, ża dla Jacka Magiery legioniści zaczęli grać tak, jak dla Hasiego nie chcieli, nawet nie mieli zamiaru.
- To o wiele bardziej skomplikowana i złożona sprawa, której nie wolno sprowadzać do kwestii ślubu Rzeźniczaka. Popatrz zresztą jak przeciw Hasiemu została wykorzystana kwestia analizy przed meczem z Jagiellonią, na której pojawił się wątek Tomka Frankowskiego. Uważam, że to było skur... Po pierwsze - wyniesienie tego z szatni, a po drugje - napisanie o tym w mediach. Owszem, zdarzyła się pomyłka, na którą momentalnie zareagowaliśmy, ale nie Besnikowi. To nie on przygotowywał prezentację, nie on nawet omawiał obrazki, tylko analityk. Człowiek, który był w Polsce krótko, wrzucił kadr ze starym Frankowskim. Zupełnie jednak nieistotny, pokazujący jak Tomek wykonuje rzut kamy. Wszystko inne odnosiło się do młodego Frankowskiego. Dlatego uważam, że autor publikacji zachował się słabo, a nawet bardzo słabo. Powinien był się zastanowić, że może komuś taką nieuczciwością zrobić krzywdę. Bo to naprawdę nie Hasi pomylił Frankowskich. Mało tego, podczas kadencji Besnika Legia nie rozegrała lepszego meczu niż wówczas, więc jasno z tego wynika, że odprawa przedmeczowa była dobra. Co piszący także powinien wziąć pod uwagę, ale nawet nie zadał sobie trudu, żeby uwzględnić tę okoliczność.
Na nieporadaość w meczu z Borussią Dortmund też znajdziesz usprawiedliwienie?
- Legia, jako klub, nie była przygotowana do tego meczu, a nie tylko Hasi jako trener. Wspomniałem już, że między meczami z Pogonią Szczecin w lidze i Borussią trzeba było z powodów niezależnych od trenera wymienić ośmiu piłkarzy. Na dodatek Guilherme nie wystąpił na swojej pozycji. Tak przemeblowany, i w takim tempie, zespół nie wystarczyłby nawet na Puchar Polski, nie wspominając o Lidze Mistrzów. Wszyscy w klubie dostaliśmy nauczkę. Zresztą prawda jest taka, że roszady to z dnia na dzień można robić co najwyżej na trzech pozycjach, przy ośmiu niezmiennych. A nie na odwrót. Bo przy odwróconych proporcjach musiało się skończyć tak, jak się skończyło.
Magiera był zazdrosny, że to ty zakolegowaleś się z Cristiano Ronaldo w Madrycie?
- Epizod z Santiago Bemabeu zapamiętam pewnie na dłużej. Wychodząc z treningu, praktycznie nadziałem się na Cristiano, i głupio było mu nic nie powiedzieć. Spytałem więc, czy nie chciałby odpocząć w meczu z nami, po co ma się męczyć. Odparł: I don’t need rest, my friend. Nie sądzę, żeby w ogóle ogarnął kim jestem, piłkarzem, czy trenerem, i co w ogóle robię w Madrycie. Wyszlismy jednak razem, i stojące dziewczęta zgotowały niesamowitą owację, więc potem mogłem udawać, że to na moją cześć. Miałem w głowie, żeby powiedzieć Portugalczykowi na koniec: że i tak będziesz zawsze drugi, po Messim, bo tak właśnie myślę na co dzień, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, nie chciałem już robić fermentu.
Czego spodziewasz sie po rewanżu z Realem?
- Przede wszystkim, że jako drużyna będziemy w stanie zrobić jeszcze krok w tym kierunku, aby być trudniejszym przeciwnikiem dla Królewskich. Będę zadowolony, jeśli z dwóch sytuacji stworzonych na początku jedną uda się wykorzystać. Bo to będzie oznaczało, iż umiemy wyciągać właściwe wnioski. Pełna satysfakcja byłaby gdybyśmy zremisowali. Taka jest prawda. Warunek konieczny to słabszy dzień nie tylko Cristiano Ronaido, co miało miejsce w Madrycie, ale jeszcze trzech, czterech jego kolegów. Oczywiście przy założeniu, że my zagramy na 101 procent. Tyle że fakt, że zagramy przy pustych trybunach nie będzie okolicznością sprzyjającą. Jedyna korzyść jest taka, że trenerzy będą mogli korygować ustawienie, bo w Madrycie nikt na boisku nas nie słyszał. Real nie zwykł grać bez kibiców, więc nie jest do tego przyzwyczajony, natomiast Legii ca chwilę zamykano stadion, ale doping zawsze niesie słabszego. Jeśli tylko wykonasz dobry wilizg, dostaniesz aplauz od 30 tysięcy kibiców, który cię poniesie. Bo będzie zastrzykiem pozytywnej energii. Na to jednak nie możemy liczyć. Zamiast święta, przeżyjemy najsmutniejszy dzień w Lidze Mistrzów. Słabe to.
Zapis całej rozmowy z Aleksandarem Vukoviciem można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Piłka Nożna".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.