Aleksandar Vuković: Piłkarze stanowią jedność, jestem dumny!
04.05.2020 19:10
Powrót do treningów po prawie dwóch miesiącach przerwy. Jakie uczucie temu towarzyszy? Złość, ulga a może radość?
- Na pewno radość. To nie jest tak, że przez te dwa miesiące nic nie robiliśmy. Wykonaliśmy taką pracę, na jaką mogliśmy sobie pozwolić. Codziennie spoglądaliśmy na wiadomości i wyczekiwaliśmy powrotu na boisko. Liczymy, że w poniedziałek, po obowiązkowych badaniach, we wtorek będziemy mieli potwierdzenie, czy wszyscy jesteśmy zdrowi i wtedy jeszcze we wtorek będziemy mogli zrobić pierwsze zajęcia na boisku – jeszcze nie w pełnym zestawieniu, na razie rotacyjnie, grupach i z piłkami. To się chwali i sprawia, że człowiek jest szczęśliwy.
Zgodnie z najnowszym rozporządzeniem na murawie będzie mogło przebywać 14 osób – trzynastu zawodników i trener. Czy w takich warunkach da się już zrobić niemal normalny trening?
- Te wszystkie wytyczne dynamiczne się zmieniają, co jest zrozumiałe w obecnej sytuacji. My cały poprzedni tydzień planowaliśmy zajęcia w grupach sześcioosobowych i na to jesteśmy gotowi. Na pewno wtorkowa sesja treningowa obędzie się według tych zasad. Na bieżąco będziemy śledzić regulacje i dostosowywać się do nich. Im więcej piłkarzy na boisku, tym większe możliwości i ułatwienie pracy dla trenerów. Łatwiej w takich warunkach budować formę zespołu.
- My od początku pilnujemy skrupulatnie tego, co jest nam nakazane. Choćby z szacunku do innych osób, których dotknęło to nieszczęście i zostali zarażeni. Dlatego trenowaliśmy przez te dwa miesiące głównie w domach, były też ćwiczenia indywidualne lub w parach w parkach, gdy było to możliwe. Teraz jesteśmy gotowi, aby stopniowo wracać do normalnego treningu. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej. Fakt, że będziemy mogli pracować w większej liczbie na boisku świadczy o stopniowym powrocie do normalności. Jesteśmy gotowi na każdą opcję, poradzimy sobie. Ale fajnie będzie zrobić trening, który coś nam da. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli przebywać na murawie całym zespołem, bo tylko to ma sens. Szczególnie biorąc pod uwagę, że chcemy zacząć grać pod koniec maja. Wkrótce będzie wiec ostatni dzwonek, byśmy zaczęli pracować wszyscy, w jednej grupie. Mam nadzieję, że to się stanie jak najszybciej.
Przez ten czas pandemii nasza wiedza o koronawirusie się zmieniała. Dziś wiemy, że poza Panem Lucjanem Brychczym nikt z zespołu i sztabu szkoleniowego nie jest w grupie najwyższego ryzyka. To dodatkowy komfort psychiczny?
- Liczymy na to, że przy zachowaniu wszystkich środków bezpieczeństwa, które podejmujemy od kilku tygodni, jesteśmy w stanie przez to przejść bez żadnego zachorowania. Jesteśmy świadomi, że nie jesteśmy w grupie wysokiego ryzyka, ale nie lekceważymy tej sytuacji i wiemy, że każdego może to dotknąć. Mam nadzieję, że z biegiem czasu wszyscy będziemy na tego wirusa bardziej odporni. Póki co jednak wiemy, że tylko przy maksymalnej dyscyplinie i zmianie nawyków życiowych, jesteśmy w stanie utrzymać stan zdrowia nie budzący zastrzeżeń.
Mówił trener już o tym, jak wyglądała praca fizyczna w czasie pandemii. A trzeba było też wykonać pracę dodatkową by podtrzymać świetną atmosferę w zespole? To co się dzieje wokół, plus zawirowania finansowe, mogło przyczynić się do pogorszenia klimatu w zespole.
- Mimo nowoczesnych rozwiązań, połączeń wideo, różnych aplikacji, nie jest łatwo wyczuć takie rzeczy przez Internet. Bezpośredni kontakt z człowiekiem jest najważniejszy i nic go nie zastąpi. Nigdy nie przepadałem za rozmowami telefonicznymi, ale w tym czasie odbyłem ich bardzo dużo. Treningi odbywały się poprzez aplikacje Zoom, ale oprócz tego starałem się być w stałym kontakcie z chłopakami, rozmawiać z nimi na różne tematy, motywować i przypominać o powrocie na boisko, który na pewno nastąpi. Dlatego tak bardzo cieszę się, na myśl o spotkaniu się ze sztabem i zawodnikami. Nawet jeśli będzie to w mniejszych grupach, to będzie możliwość razem spędzać czas, co jest niezwykle istotne i jest dużą przyjemnością. Bardzo się cieszę, że wszystkie problematyczne kwestieo zostały zamknięte i do treningów przystępujemy w dobrej atmosferze – takiej, jaką mieliśmy przed zawieszeniem rozgrywek. A odpowiadając na pytanie czy trzeba było taką pracę wykonać – uważam, że o atmosferę zawsze trzeba dbać i ją pielęgnować. Było to niezbędne choćby po to, by porządnie się przygotować kolejny już raz do tego sezonu.
Czeka was praca podobna do tej, jaką wykonaliście w Turcji podczas zimowego zgrupowania?
- Nie licząc braku możliwości rozgrywania sparingów, to praca pod wieloma względami będzie bardzo podobna. Może okazać się o tyle trudniej, że okres przerwy był dłuższy, a okres przygotowań będzie krótszy. Ale to jest wyzwanie dla każdego z trenerów w ekstraklasie, w Polsce, ale i w Europie. Musimy wiec mądrze do tego podejść i sobie z tym poradzić. Trzeba liczyć się z trudnościami, których w normalnych warunkach byśmy nie mieli. Taka jest sytuacja.
Powiedział trener, że cieszy się, że wszystkie sprawy zostały zamknięte. Chodzi o negocjacje klubu z piłkarzami w sprawie obniżenia wynagrodzeń?
- Tak. Myślę, że wiele opinii, jakie się pojawiły w trakcie tych negocjacji, było po prostu niesprawiedliwych. Gdy nie ma informacji, tematów do dyskusji, to często powstają plotki. Tymczasem chciałbym wyraźnie podkreślić, że jestem dumny z postawy zespołu w kontekście zrozumienia całej sytuacji finansowej w klubie. Bez ich zrozumienia, podejścia i dobrej woli, funkcjonowanie klubu byłoby utrudnione. Zrobili jednak dużą rzecz i taka postawa jest godna pochwały. Ja wiem, że dziś są takie czasy, że ludzie nie doceniają takich gestów i gdy Robert Lewandowski przekazuje milion euro na walkę z pandemią, to mówi się, że dał mało. Ale ja doceniam duże zrozumienie ze strony zawodników dla klubu, ale też ludzi w sztabie i wszystkich pracowników. Wiem też, że piłkarze zrezygnowali z naprawdę dużych pieniędzy. W zespole jest dwunastu obcokrajowców, a jednak wszyscy podeszli do tego tematu z troską. To godne pochwały, podobnie jak fakt, że do tematu obniżek podeszli jako drużyna, stanowili jedność. Jako jeden twór, na argumenty rozmawiali z klubem, by doszło do porozumienia i do niego doszło, wszystkie aneksy do umów zostały już podpisane. Mnie to cieszy, bo przykłady innych klubów pokazują, że nie jest to takie proste by drużyna miała jedno stanowisko i broniła swoich racji. To mnie bardzo raduje, jest to powód do optymizmu co do funkcjonowania tej drużyny w przyszłości. Porozumienie byłoby zapewne dużo szybciej, gdyby nie fakt, że każdy był w swoim domu i komunikacja była utrudniona.
- Także ta postawa jest warta podkreślenia i warta uwagi. Jestem przekonany, że jest mało drużyn w Europie, które zrzekły się procentowo tak dużych pieniędzy. To świadczy o nich jako o ludziach, o ich poziomie zrozumienia sytuacji.
Jak już trener wspomniał, przerwa była długa, okres treningowy będzie krótki. To oznacza, że trudno będzie wymagać by mecze, które ruszą pod koniec maja od razu stały na wysokim poziomie?
- Nie lubię takiego gadania. Uznaję to za oczywistość, ale to nie może być punktem, o którym będziemy myśleć. Naszym zadaniem będzie pracować jak najlepiej i grać jak najlepiej od pierwszego spotkania. Jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie to wyglądało lepiej. Forma sportowa i dyspozycja nie budują się samym treningiem, budują się meczami. Nie będziemy mogli rozgrywać sparingów, więc będzie się budować meczami o stawkę. Musimy się po prostu skupiać na rzeczach, na które mamy realny wpływ, czyli na to jak pracujemy i jak bardzo jesteśmy zaangażowani i skoncentrowani.
Okres pandemii to czas niepewności – pod wieloma względami. W piłce najpierw nie było wiadomo, czy sezon zostanie dokończony, teraz pojawiają się znaki zapytania co z kolejnym. FIFA ma pomysł by przejść na system gry wiosna – jesień? To rewolucja możliwa do przeprowadzenia już teraz?
- Trudno powiedzieć, ale spodziewam się, że różne rzeczy mogą się wydarzyć. Każdy kraj ma inną sytuację i to może mieć wpływ na takie decyzje. Ze swojej strony chciałbym tylko, żeby te ewentualne zmiany wyszły nam na dobre. Od lat powtarzam, że granie w Polsce w czerwcu i lipcu ma dużo większy sens, niż granie w grudniu i lutym. Ale wiem, że takie zmiany nie są łatwe, a kalendarz nie jest prosty do ułożenia. Moim zadaniem będzie jednak jak najbardziej efektywne wykorzystanie zespołu do tego, co będzie nam nakazane.
Szukając pozytywów całej sytuacji – wszyscy są zdrowi, włącznie z Vamarą Sanogo. Zgadza się?
- Tak, choć przy Vamarze wciąż jest mały znak zapytania – on pierwsze treningi zrobi od razu z drużyną. Zobaczymy jak będzie się prezentował, jak zareaguje jego organizm. Mam nadzieję, że jest na tyle dobrze, że do tego treningu z drużyną się nadaje. O innych nie będę wspominał, wszyscy wrócili do zdrowia. Ale ta przerwa była tak długa, że w innych drużynach jest podobnie. Ale jest to pozytyw dla każdej drużyny, również dla nas.
Media prześcigają się w podawaniu nazw klubów, które interesują się lub interesowały Michałem Karbownikiem. Padły już nawet nazwy takich potęg jak Real czy Barcelona. Nieźle jak na zawodnika, któremu trener robi krzywdę stawiając go na lewej obronie, gdzie grać nie potrafi?
- Trochę głupio będzie, jak Karbo trafi do Barcelony (śmiech). Choć mówiąc poważne jest to chłopak na granie w niedługiej perspektywie w największych klubach Europy i to właśnie na pozycji, na której teraz występuje. Mogę tylko czuć dumę z tego, jak sobie radzi i jak dużo dla naszej drużyny znaczy ten chłopak. Liczę na jeszcze więcej z jego strony, z pewnością go na to stać!
Trzem piłkarzom wygasają umowy z klubem – Astizowi, Rochy i Praszelikowi. Nie tak dawno wspomniał trener, że chciałby, aby cała trójka została na kolejny sezon. Najtrudniejsza wydaje się być sytuacja Praszela - nie narzeka na brak zainteresowań klubów z ekstraklasy, a w takim Górniku czy Pogoni zapewne mógłby liczyć na regularną grę. Spodziewacie się, że może być trudno go zatrzymać?
- Na pewno wiele będzie zależało od jego podejścia i zrozumienia tej całej sytuacji. Jestem zadowolony z Praszelika, z tego jak trenuje i jak się rozwija. Widzę możliwości do tego, by grał coraz więcej w tej drużynie. Niczego więcej zadeklarować mu nie mogę – nie tylko jemu, ale żadnemu z zawodników. Nie potrafię i nie umiem. Na pewno w Legii nie będzie tak, że piłkarz będzie dostawał deklarację, że będzie grał. Być może w innym klubie takie zapewnienia otrzyma, ale też bym poddawał to w wątpliwość. Jestem przekonany, że dla Praszelika najlepszy wyborem jest w tej chwili przedłużenie umowy z Legią Warszawa i kontynuowanie swojej kariery piłkarskiej z tym właśnie klubem.
Zaczynamy od Pucharu Polski i Miedzi w Legnicy. Nie możecie się już doczekać tego pierwszego meczu o stawkę?
- Na początku nie możemy się doczekać pierwszego treningu. To jest w tej chwili najważniejsze. Czekamy na konkretne daty dotyczące poszczególnych meczów. Każdy kolejny trening będzie nas przybliżał do pierwszego meczu o stawkę. I tak do tego podchodzę, bez większej euforii dotyczącej jednego czy drugiego spotkania. Chcemy być jako drużyna gotowi do wyzwania, gdy przyjdzie nam ten pierwszy mecz zagrać.
Quiz
Co wiesz o Aleksandarze Vukoviciu?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.