Aleksandar Vuković: Teraz mam więcej swobody
25.10.2016 09:07
Jaka jest pana rola w Legii?
- Przy pierwszym zespole pracuję rok, Jacek jest trzecim trenerem. Do pracy podchodzę tak samo, ale pełnię inną rolę. Jacek obdarzył mnie ogromnym zaufaniem. Wiele razem wygraliśmy i przegraliśmy, znamy się z boiska. Mogę i mam więcej mówić w szatni, ale z tego powodu czuję większą odpowiedzialność. Jacek poważnie traktuje moje zdanie. Nie prowadzimy razem Legii, ale jestem słuchany. Po meczu z Lechem cieszyliśmy się w szatni. W internecie widać i słychać, jak Guilherme i Moulina uczę słów piosenki. Przy Jacku czułem, że mogę sobie na to pozwolić. Wcześniej nie miałem takiej swobody, nie wiedziałem, jak zostałoby odebrane takie zachowanie. Dziś mam większe pole do popisu. Skorzystają wszyscy.
Kłóci się pan z Jackiem Magierą?
- Spieramy się, nie we wszyst- kim będziemy się zgadzać. Awantur nie ma, nie jestśmy wariatami. Ostatnie zdanie zawsze należy do Jacka, on bierze na siebie największą odpowiedzialność. Asystenci nie są „potakiwaczami”. Mamy podobne spojrzenie na futbol, więc wielkich różnic nie ma.
Rola złego i dobrego policjanta na ławce została podzielona naturalnie.
- Najważniejsze w pytaniu jest słowo „naturalnie”. Jacek rządzi, ale powiedział, że każdy ma być sobą i robić tak, jak czuje. Różnimy się temperamentami, ale mamy takie same wartości ludzkie i życiowe. To ułatwia współpracę, która ma sens i potencjał. Potrafimy pomóc piłkarzom, ale nie myślimy, co będzie za kilka miesięcy. Możemy marzyć, ale interesuje nas dziś i jutro. Przygotowujemy zespół do trójmeczu z Koroną, Realem i Cracovią. Mamy udowodnić, że potrafimy wyprowadzić drużynę na prostą.
Jak ma wyglądać Legia według waszego pomysłu?
- Połączenie charakteru i determinacji z efektowną grą. Z Lechią zagraliśmy „atomowy” futbol. Naliczyłem 11 idealnych okazji, a dla mnie Lechia, to oprócz Lecha, drużyna z największym potencjałem w lidze. Po meczu z Lechem wiele osób podkreślało, że wygraliśmy niesprawiedliwie – tak, drugi gol padł ze spalonego. Ale po wyrównaniu Lecha nasi piłkarze nie opuścili głów, tylko ruszyli do przodu. W decydującej akcji, z 18 metrow strzelał prawy obrońca. Gdyby gol nie został uznany, i tak pochwaliłbym zespół. Taka ma być Legia: nieustępliwa, grająca z sercem, do końca. Mamy potencjał, by dołożyć widowiskowość. Cztery dni po występie w Madrycie, gdzie drużyna „wypruła flaki”, by przegrać tylko 1:5, potrafiła zdobyć bramkę w 94. minucie meczu z mocnym rywalem. Wtedy aż chcę się wejść do szatni i pośpiewać.
Zapis całej rozmowy z Aleksandarem Vukoviciem można przeczytać w dziesiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.