Aleksandar Vuković: W Legii nie szanuje się piłkarzy
18.04.2011 09:34
- Dobrze nie jest. To nie jest już ta Legia, która wiadomo, że w pucharach spokojnie da sobie radę. Przy Łazienkowskiej zakłada się, że łatwo znajdzie się lepszych niż ci, którzy w klubie są. Weźmy Tomka Kiełbowicza. Co roku Legia szuka lewego obrońcy, a od piątej kolejki i tak gra Kiełbowicz. Jak odchodziłem z Legii, powiedziałem, że cały czas narzeka się na Vukovicia, ale nie można znaleźć lepszego. Ten sezon jest doskonałym przykładem. Nowi od razu dostali kredyt zaufania i jak to się skończyło?
- Czy powtórzyłbym, że kibice to pinokio? Tak. Gdy to mówiłem, brakowało nam wsparcia z trybun. Kibice to wielka siła Legii - to też powtarzałem. Ale miałem wtedy żal, że wychodzili z założenia: mnie się dzieje krzywda (konflikt z ITI - red.), to niech cały klub tonie. Najpierw ja byłem Pinokiem, potem - Żyleta. Mam wrażenie, że kibice bardziej mnie docenili, gdy już mnie w Warszawie nie było. Typowe. Jedno mogę powiedzieć z czystym sumieniem: jak grałem w Legii, to zawsze ciągnąłem wózek w jedną stronę. Zawsze naprzód. Fakt, zdarzały się przestoje, ale hamulcowym na pewno nie byłem.
- Kiedyś mieliśmy regularne spotkania z kibicami. Wielu było agresywnych. Wiedzą, jak się wtedy zachowywałem. Takiej agresji nie akceptuję. Nie może być tak, że gość, który zrobił sobie tatuaż z herbem klubu, ma pozwolenie, żeby dać komuś w pysk.
Zapis całej rozmowy z Aco Vukoviciem w papierowym wydaniu "Przeglądu Sportowego"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.