News: Aleksandar Vuković: W Polsce stereotypy są ważniejsze od faktów

Aleksandar Vuković: W Polsce stereotypy są ważniejsze od faktów

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

14.06.2017 09:07

(akt. 07.12.2018 10:22)

- Kiedy Jacek Magiera zaczynał pracę, tytuł wydawał się niemożliwy do zdobycia. Dlatego podczas gali byłem zbulwersowany, że trenerem roku został Maciej Bartoszek. Pamięć specjalistów sięga trzech ostatnich tygodni. Wybierali piłkarze, ale nominowali eksperci. To nierzetelne, że zabrakło Nenada Bjelicy. Chorwat wykonał świetną robotę w Lechu i gdyby nie Legia, która wygrała z Kolejorzem trzy razy, tytuł pojechałby do Poznania. Finał PP przegrał pechowo. Trener Bartoszek może chodzić z podniesioną głową, ale jedyną decyzją bardziej absurdalną od zwolnienia go z Korony, był tytuł trenera roku. W Kielcach nie pracował z amatorami, przegrał dziesięć meczów, a wygrał tylko dziewięć - mówi dla "Przeglądu Sportowego" trener Legii, Aleksandar Vuković.

- Ci, którzy twierdzą, że arbitrzy pomagali Legii, ośmieszają się. W Warszawie straciliśmy 25 punktów – znaczy, że gdyby nam nie pomogli, stracilibyśmy wszystkie? W pierwszych 30 kolejkach mieliśmy jeden rzut karny – za czasów trenera Hasiego, niewykorzystany zresztą. Osoby dbające o polską piłkę, którym przeszkadza niesprawiedliwość powinni o nią powalczyć – najlepiej w pucharach. Daj Boże, by grali w nich w lipcu, sierpniu i później. Niestety, zwykle kończą w pierwszym miesiącu wakacji. Po wielu latach mieszkania w Polsce zrozumiałem historię Legii. Stereotyp jest ważniejszy od faktów.


- Dopiero teraz poczułem się pełnoprawnym trenerem, na którym spoczywa odpowiedzialność, także ode mnie zależało funkcjonowanie drużyny. Jacek i jego młodzi asystenci dali radę. Choć był moment w którym pół Polski zacierało ręce, że nic z Legii nie będzie. To mi nie przeszkadza, tylko motywuje. Moim obowiązkiem było życie sprawami drużyny, miałem być otwarty na to, co się dzieje dookoła. Pomijając osoby niechętne Legii w kraju, dla trenera w tym klubie najtrudniejsze jest poradzić sobie ze środowiskiem skupionym wokół zespołu. Niby kochają Legię, ale działają tak destrukcyjnie, że głowa boli. Żaden „wróg” z Poznania, czy Krakowa nie zrobi tyle krzywdy, co osoba znajdująca się blisko klubu. Po porażce z Ruchem i remisie z Termalicą w Warszawie cały tydzień poprzedzający wyjazd do Lubina robiliśmy wszystko, by piłkarze nie uwierzyli w to, co słyszeli dookoła: że są słabi i mistrzostwa nie będzie. Po 1:1 z Wisłą Kraków w pierwszym spotkaniu grupy mistrzowskiej, kiedy rywal zagrał na więcej niż sto procent, powiedziałem w szatni: „Szacunek panowie! Jeśli będziecie grali tak dalej, nie ma siły, by nie było tytułu”. A dookoła dominowali malkontenci. Do Legii jak ulał pasuje powiedzenie „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Ilu skrzydłowych miało być lepszych od Michała Kucharczyka? Wszyscy. Żaden nie był, dlatego nie sprzedawajmy „Kuchego” dopóki nie przyjdzie ktoś naprawdę lepszy. Bohaterem rundy był dla mnie Łukasz Broź – od końca lutego zagrał jeden mecz ligowy, w Kielcach, i spisał się świetnie. Kuba Czerwiński i Radek Cierzniak nie grają, ale trenują na sto procent. Są skarbem, bo inni muszą zapieprzać, by obronić pozycję w składzie. Rezerwowi są niezadowoleni, ale nie działają destrukcyjnie.


Całe podsumowanie Aleksandara Vukovicia można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (41)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.