Domyślne zdjęcie Legia.Net

Alfabet Jana Muchy

Marcin Szymczyk

Źródło:

26.06.2009 09:11

(akt. 17.12.2018 13:56)

W dzisiejszym Magazynie Sportowym ukazał się alfabet bramkarza Legii <b>Jana Muchy</b>. Po literką "L" znajdujemy Legię - Na Słowacji wszyscy znają Legię, ze mną nie było inaczej. Wiele tutaj osiągnąłem, awansowałem do reprezentacji swojego kraju. To szczególny klub, w którym czuję się wspaniale - opowiada Mucha. Pod "W" jest Warszawa - Mieszkałem w Bratysławie i w Żylinie, ale to właśnie w stolicy Polski czuję się najlepiej. Może za wcześnie snuć plany na przyszłość, nie wiem, dokąd mnie życie zaprowadzi, ale chyba kiedyś to właśnie w waszej stolicy się osiedlę - mówi "Muszkin"
Alkohol - Zero alkoholu. Wiem, że Polacy bardzo lubią słowackie piwo, ale ja tego trunku nienawidzę. W ogóle nie piję, bo jestem sportowcem, wiem, jakie to może mieć dla mnie skutki. A po zakończeniu kariery? Też nie będę. Bo mi brzuch urośnie. Brat - Mój jedyny brat, Matus. Kiedyś przyjechał na testy do Legii, ale się nie przebił. Nadal jest bramkarzem, gra na Islandii. Dziewczyna go tam pociągnęła. Pojechał za nią i już został. Ona ma tam satysfakcjonującą i świetnie płatną pracę, zna miejscowy język, a on sobie łapie piłkę Czesi - Byliśmy kiedyś jednym krajem, ale 80 procent reprezentacji Czechosłowacji stanowili Słowacy. Potem wszystko przejęli Czesi, to był wielki błąd Słowaków. Czesi poszli w dobrą stronę, a my wciąż byliśmy w ich cieniu. Pewnie dlatego panuje przekonanie, że Słowacy i Czesi się nie lubią. Coś może w tym jest, ale ja tam do nich nic nie mam. Choć to, że mamy nad nimi 7 punktów przewagi w grupie eliminacji mistrzostw świata, smakuje wyjątkowo. Dowhań Krzysztof - Jemu zawdzięczam najwięcej. To on ukształtował mnie jako bramkarza. Ja siebie nigdy nie oceniam, nie mówię, jaki to jestem super. Ale czuję się świetnie i to w głównej mierze dzięki trenerowi. Dwa lata siedziałem na ławce, chciałem odejść, a on mi to odradzał, podtrzymywał na duchu. I opłaciło się. Fabiański Łukasz - Dwa lata rywalizowaliśmy. To był dla mnie bardzo trudny czas, bo przecież pierwszy bramkarz jest tylko jeden, drugiemu wbijają się drzazgi w tyłek. Ale przez ten czas wiele się nauczyłem. Przede wszystkim cierpliwości. A "Fabian" będzie wielkim bramkarzem. Na razie nie broni za dużo w Arsenalu, ale to tylko kwestia czasu, kiedy zacznie. Góry - Moje kochane miejsce. Urodziłem się w miejscowości położonej w górach i od tamtego czasu staram się każdy urlop spędzać w Tatrach. A te wysokie są po naszej, słowackiej, stronie. Polacy lubią przyjeżdżać w nasze góry, popijać piwko. Pamiętam, jak nie byłem jeszcze w Legii, w czasie wakacji pojechałem w Tatry Wysokie. Na kwaterach było tylko jedno wolne miejsce, a dwóch chętnych: ja i Polak. Dali je Polakowi (śmiech). Hokej - Nasz narodowy sport. Na mecze przychodzi po 10 tys. ludzi, jesteśmy mistrzami świata, w tym sporcie są duże pieniądze. Ale będziemy walczyć, żeby piłka pod względem popularności zbliżyła się do hokeja, bo przecież to zainteresowanie jest zależne od wyników. Jan Mucha - Trochę ich jest, tych Janków. Oczywiście mój 4-letni synek, który imię otrzymał po mnie. Łobuz, jakich mało. Może i on będzie kiedyś grał w piłkę? Natomiast ja na Słowacji funkcjonuję jako Jan Mucha młodszy. Jest jeszcze ten starszy, też bramkarz. Kiedy występowałem w Rużomberoku, zdarzyło się, że graliśmy przeciwko sobie, chyba dwa spotkania. Teraz broni na Cyprze. Kostia Machnowskyj - Poza boiskiem mój świetny kumpel, na nim - wróg (śmiech). Bo na murawie nie ma przyjaciół. Wiem. że jeśli odejdę z Legii, on mnie godnie zastąpi. Ma papiery na to. aby być świetnym bramkarzem. Legia - Na Słowacji wszyscy znają Legię, ze mną nie było inaczej. Wiele tutaj osiągnąłem, awansowałem do reprezentacji swojego kraju. To szczególny klub, w którym czuję się wspaniale. Moli - Ukochana córeczka tatusia. Dopiero po sezonie miałem czas wyrobić jej dokumenty, bo żyła sobie tak bez żadnych papierów (śmiech). Simona wybierała jej imię, bo ja wybierałem synowi. To imię pochodzenia irlandzkiego. Nadwaga - Mam nadzieję, że nigdy brzuch mi nie urośnie. Chociaż z trzymaniem wagi mam naprawdę duży problem. Cóż, taki organizm. W sezonie to nie jest duży kłopot, ale w trakcie urlopu już tak. Czasem patrzę na ten mój brzuch i kombinuję, jak tu się go pozbyć. Polacy - Jesteście tacy sami jak my, Słowacy. Kultura, jedzenie - wszystko podobne. Kobiety tak samo piękne. Nasze narody nie mają ze sobą problemów, lubią się. Ja z waszej strony zawsze spotykałem się z wielką życzliwością i odwzajemniam się tym samym. Reprezentacja - Zawsze mówiłem, że mamy dobrych piłkarzy, w wielkich klubach, tylko kwestią czasu było, kiedy się przełamiemy. I udało się, prowadzimy w grupie eliminacyjnej, wszystko zależy od nas, od naszej dyspozycji. Słowackiemu futbolowi potrzebny jest taki pozytywny impuls jak awans do wielkiego turnieju. Wy już tam byliście, ja nie. Simona - Moja życiowa partnerka. Ślubu nie biorę, bo nie mam czasu. Zresztą jesteśmy razem już dziesięć lat, to tak, jakbyśmy byli małżeństwem. Poznałem ją, kiedy miałem 16 lat i tak już zostało, to była moja pierwsza miłość. Jest ode mnie o trzy lata starsza. Transfer - Mam swoje ambicje. Bo kto ich nie ma, może grać sobie w drugiej czy trzeciej lidze. Nigdy nie ukrywałem, że chciałbym kiedyś spróbować czegoś nowego. Ale mam kontrakt, nigdzie mi się nie spieszy. Przyjdzie ktoś z dobrą ofertą, z dobrego klubu, pogadamy. Obiecałem trenerowi Dowhaniowi, że do słabego klubu nie pójdę. Pieniądze to nie wszystko. Urban Jan - Pracujemy razem dwa lata, chociaż z racji tego, że jestem bramkarzem, nie tak ściśle. Był świetnym piłkarzem i to po nim widać, potrafi rozpoznać dobrego zawodnika. Wysokiej klasy fachowiec. Weiss Vladimir - Trener reprezentacji Słowacji. Postawił na mnie, chociaż powtarzał, że dopóki nie zmienię klubu na lepszy, nie będę bronił w kadrze. A jednak (śmiech). To bardzo dobry trener, który podnosi poziom słowackiej piłki. To on awansował z Artmedią Petrzałka do Ligi Mistrzów kilka lat temu. Warszawa - Mieszkałem w Bratysławie i w Żylinie, ale to właśnie w stolicy Polski czuję się najlepiej. Wszystko mi tu pasuje. I nie przeszkadzają korki czy brak autostrad, które na Słowacji przecież są. Niby tam blisko do Wiednia, innych stolic, np. Budapesztu, ale jakoś wolę Warszawę. Może za wcześnie snuć plany na przyszłość, nie wiem, dokąd mnie życie zaprowadzi, ale chyba kiedyś to właśnie w waszej stolicy się osiedlę. Zwierzęta - Mam ogromną sukę, doga niebieskiego, je więcej ode mnie. Waży prawie tyle samo. W ogóle z Simoną bardzo lubimy zwierzaki, gdybyśmy mogli, to mielibyśmy ich więcej. Utrzymanie naszej suki trochę kosztuje. Ale psy tej rasy żyją krótko, maksymalnie 8-9 lat, i trzeba o nie dbać. Mają swoją karmę, nie jedzą tego co ludzie. Jakbym tak podliczył, to dobre wakacje na Thaiti można wykupić za to, co wydajemy rocznie na karmę dla niej. Ale przecież nie o to chodzi. Dzieci są szczęśliwe, przy zwierzakach całkiem inaczej się wychowują. Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.