Domyślne zdjęcie Legia.Net

Artur Boruc ma swoją gwiazdę

Robert Balewski

Źródło:

24.07.2006 08:26

(akt. 25.12.2018 09:31)

Plebiscyt "Super Expressu" "Gwiazda dla gwiazdy" dobiegł końca. Najlepszy polski piłkarz na mundialu ma już swoją gwiazdę na niebie. Do niedawna oznaczona była tylko numerem 1920 2194. Od teraz gwiazda w konstelacji Pollux nie jest już bezimienna. Nazywa się... <b>Artur Boruc</b>! Tak zdecydowali czytelnicy "Super Expressu", którzy wybrali bramkarza Celticu Glasgow na największą gwiazdę reprezentacji Polski na mistrzostwach świata. Certyfikat potwierdzający nadanie imienia gwieździe wręczyliśmy ojcu Artura, <b>Władysławowi Borucowi</b>.
- Gwiazda dla gwiazdy - z uśmiechem skomentował dumny tata. - Arturowi to się należało. Poza wpadką w meczu z Kostaryką, bronił bez zarzutu, a już z Niemcami to dał prawdziwy popis - chwali syna Boruc senior. Niezły był z niego tancerz - A wszystko zaczęło się tak - panu Władysławowi zbiera się na wspomnienia. - Ja też byłem sportowcem. Trenowałem hokej, ale jakoś moi synowie tego nie chwycili. Starszy - Robert, który grał w piłkę, zaciągnął kiedyś Artura na zajęcia do Pogoni Siedlce. Właśnie wtedy zrobił się z niego bramkarz, bo wcześniej to chciał tylko bramki strzelać - opowiada. Zanim jednak Artur poświęcił się piłce, próbował swoich sił w Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Siedleckiej "Chodowiacy". - Niezły był z niego tancerz - śmieje się Boruc senior. - Nikt go do tego nie zmuszał, on tak sam z siebie na te tańce ludowe do tych "Chodowiaków" - snuje swoje wspomnienia. - Podobnie było z nauką. Artur był prymusem. I to ze wszystkich przedmiotów. Dopiero jak zaczęły się treningi, zgrupowania, mecze, to trochę się opuścił. Ale trudno się dziwić: był czas, że bronił w trzech różnych drużynach. Za grzebanie w silniku się nie bierze Ojciec nie miał jednak do syna żadnych pretensji. - Ja tam od początku wiedziałem, że coś z niego będzie. Wysportowany był po mnie, a do tego strasznie ambitny. Może jestem tylko trochę zaskoczony, że to wszystko poszło tak szybko. Miał trochę szczęścia, no ale bez niego to w sporcie ani rusz - uważa pan Władysław. - A przecież mógłby dzisiaj być mechanikiem samochodowym. Skończył nawet taką szkołę, ale ja mu powtarzam, żeby się za grzebanie w silniku nie brał. Tłumaczę mu: synku uważaj, twój jeden palec jest więcej wart niż moje dziesięć! - dodaje ze śmiechem. Ludzie na ulicy klękali, po rękach całowali W Siedlcach, skąd pochodzi rodzina Boruców, wszyscy zazdroszczą panu Władysławowi takiego syna. Zagadują, gratulują. - To przyjemne, ale robi się problem, kiedy Artur do mnie przyjeżdża. Normalnie ruszyć się nigdzie nie można. Gdzie się nie pokażemy, to zaraz tłum fanów. To chyba przez ten mundial. No, ale co ja mam zrobić? Przecież to dosyć duży chłopak, nigdzie go nie schowam - żartuje. - Ale to i tak nic w porównaniu z szaleństwem, jakie jest w Szkocji. Jak byłem u syna w Glasgow, to takie cyrki widziałemÉ Ludzie na ulicy klękali, po rękach całowali - kręci głową Boruc senior. - No nic, trzeba się przyzwyczaić, że mi syn na gwiazdę wyrósł - kończy z uśmiechem pan Władysław. Gwiazda dla gwiazdy Przed mundialem "Super Express" wykupił prawa do nazwania jednej z gwiazd. Wybraliśmy obiekt oznaczony w Guide Star Catalogue numerem 1920 2194. Gwiazda jest doskonale widoczna nawet gołym okiem. Znajduje się w gwiazdozbiorze Bliźniąt, w konstelacji Pollux. Z Polski można ją obserwować od początku stycznia do końca czerwca. Przez cały mundial nasi Czytelnicy głosowali na najlepszego piłkarza polskiej kadry. Bezapelacyjnie zwyciężył Artur Boruc, który sam zgromadził więcej głosów niż wszyscy jego konkurenci razem wzięci. Dlatego od dziś ma gwiazdę swojego imienia. Gratulujemy!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.