Domyślne zdjęcie Legia.Net

Artur Boruc: W Polsce mnie nienawidzono

Marcin Szymczyk

Źródło:

13.09.2005 08:57

(akt. 27.12.2018 17:07)

<b>Artur Boruc</b> wyznaje angielskiemu dziennikowi "Times" - W Polsce wszyscy mnie nienawidzili. To dlatego, że Legia to najbardziej nielubiany klub w kraju. Ale teraz sytuacja powoli się zmienia. Odszedłem z Legii, a poza tym wszyscy w Polsce oglądają w telewizji mecze Celticu. Nikt w Legii nie próbował nawet przekonać mnie, żebym został - powiedział bramkarz reprezentacji Polski.
Wystarczyło kilka tygodni, żeby stał się ulubieńcem kibiców Celticu. To świetny bramkarz i fajny facet - mówią fani z Glasgow. Dziennikarz angielskiego "Timesa" wytknął jednak Arturowi Borucowi (25 l.) jeden feler: "Rozmowa z nim to ciężka robota, bo nigdy nie wiesz, kiedy robi sobie z ciebie jaja" - pisze we wstępie do wywiadu z Polakiem. Dlatego też reporter "Timesa" z wyraźną rezerwą przytacza opowieści Boruca o jego karierze tanecznej w dzieciństwie i ojcu Władysławie, zawodowym hokeiście, który długo namawiał go, żeby poszedł w jego ślady. Popularność Boruca wzrasta nie tylko w Szkocji, ale także w naszym kraju. - A wcześniej wszyscy w Polsce nienawidzili mnie - zwierza się bramkarz Celticu. - To dlatego, że Legia to najbardziej nielubiany klub w kraju. Ale teraz sytuacja powoli się zmienia. Odszedłem z Legii, a poza tym wszyscy w Polsce oglądają w telewizji mecze Celticu - tłumaczy Boruc, który z lekkim żalem wspomina odejście z Łazienkowsiej. - Nikt w Legii nie próbował nawet przekonać mnie, żebym został - mówi. Boruc szybko zaaklimatyzował się w Glasgow. - Duża w tym zasługa kolegi z zespołu Stiliana Petrowa, który pokazał mnie i Żurawskiemu, gdzie jest "Il Pavone", świetna włoska knajpa - mówi. Boruc mieszka w wynajmowanym mieszkaniu blisko centrum miasta. - Czasami przychodzą do mnie fani Rangers i robią tak - opowiada, demonstrując obsceniczny gest. - Ale za to kibice Celticu są dużo bardziej przyjaźni. - W Glasgow jest fajnie, ale tęsknię za Polską, dużo bardziej niż myślałem - przyznaje. - Ale dość już, muszę lecieć, "Żuraw" czeka na zewnątrz, a obiecałem mu, że go podwiozę - skończył rozmowę Boruc.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.