News: Artur Jedrzejczyk: Strata do Piasta to żadna strata

Artur Jedrzejczyk: Strata do Piasta to żadna strata

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

28.12.2015 09:54

(akt. 07.12.2018 17:56)

- Proszę o życzenia zdrowia. Jeśli ono dopisze to znów wrócę na najwyższy poziom i udowodnię wszystkim, na ile mnie stać. Jestem tu po to, byśmy odzyskali tytuł mistrza Polski - zapowiada Artur Jędrzejczyk w rozmowie z "Polską the Times".

Jaką otrzymał pan najwyższą premię za wygrany mecz?


- Zaraz ci powiem... To było po zwycięstwie z Kubaniem Krasnodar. Dostaliśmy po niecałe trzy miliony rubli. Czyli po 150 tysięcy złotych. Dużo.


To pan mógłby żyć z samych premii.


- Z jednej spokojnie wyżyję cały rok. Opłacę mieszkanie, kupię jedzenie, benzynę, ciuchy. Przeżyłbym nawet za dwa tysiące miesięcznie, a co tu mówić dopiero o dwunastu „kaflach"? Cały czas rozmawiamy o premii za jeden mecz. Zaraz pokona się Spartak albo Dynamo i znów wpadnie 50, albo 100 tysięcy No i dostaję niemałą wypłatę. Górka cały czas rośnie.


W Rosji gra pan od 2013 roku. Mógłby Pan teraz zakończyć karierę i do końca życia nic nie robić?


- Mógłbym. Mieszkałbym sobie w Dębicy i odpoczywał. Ale po co? Mam dopiero 28 lat. Mam skończyć z piłką i zabrać tę kasę do grobu? To ja wolę zarobić mniej, ale jechać na Euro, poznać fajnych zawodników. Kiedyś otworzę album ze zdjęciami i powiem, że grałem z tym, z tamtym. Byłem wszędzie. Pieniądze są ważne, dają komfort, ale ślepy jest ten, kto w oczach ma tylko dolary.


To maże warto spróbować sił na Zachodzie? Ma pan swoją wymarzoną ligę?


- Pasowałbym do Bundesligi, może do Premier League. Raczej nie nadaję się do ligi hiszpańskiej, bo jest za bardzo techniczna. Gdyby nie kontuzja kolana z listopada ubiegłego roku, to byłbym dziś w innym miejscu. Gdzie? Może właśnie w Niemczech, albo we Włoszech. Były zainteresowania z tych lig. Chciało mnie na przykład Schalke. Już po pierwszej rundzie w Rosji miałem propozycje z CSKA Moskwa i Spartaka. Odzywali się najsilniejsi. Byłem w jedenastkach kolejek, wszyscy mnie chwalili. W kadrze też rozgrywałem świetne mecze. Gdybym taką formę podtrzymał jeszcze pół roku, to transfer byłby pewny. Ale połamałem się w meczu z Lille w Lidze Europy. Miałem wtedy nie grać, ale mój kolega, Białorusin Aleksandr Martynowicz zgłosił trenerowi, że boli go noga. I wystąpiłem ja.


Za chwilę zaczyna pan przygotowania do sezonu w Legią. Czemu wrócił pan do Warszawy?


- Dostałem z klubu sygnał, że prezesi są zainteresowani moją osobą. Pomyślałem, że skoro mam kłopoty w Krasnodarze, warto rozważyć taką ofertę. Po rozmowach z moim menedżerem Mariuszem Piekarskim i przedstawicielami Legii doszliśmy do porozumienia. Zielone światło na wypożyczenie dali także Rosjanie. Na pewno przyjechałem tu po mistrzostwo kraju. Nie widzę innej opcji. Legia musi być najlepsza w Polsce, po to zresztą mnie tu ściągnięto. Co prawda tracimy do Piasta Gliwice pięć punktów, ale to żadna strata.


Zapis całej rozmowy z Arturem Jędrzejczykiem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Polski the Times".

Polecamy

Komentarze (71)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.