Arvydas Novikovas: Nie będę się usprawiedliwiał
15.02.2020 12:11
Jak zdrowie?
- Dobrze, dziękuję. W trakcie meczu z Koroną, kiedy zszedłem z boiska po 20 minutach, byłem przestraszony.
Potrzebowałeś zabiegu ablacji serca. Jak wyglądał?
- Lekarze przeprowadzają prąd przez pachwinę prowokując różne reakcje, które są dość nieprzyjemne. Miałem też podaną adrenalinę aby wspomóc serce. Wszystko trwało ponad godzinę. Pierwsza ablacja, za czasów VFL Bochum, została przeprowadzona w ciągu 30 minut, dlatego też nie wykonano jej do końca. Lekarze nie chcieli zrobić wówczas za dużo, ponieważ było ryzyko że już nigdy nie zagram w piłkę. Myśleli, że po zabiegu, problemów już nie będzie. Teraz było dłużej, wpadłem w małą panikę, bo miałem tylko znieczulenie miejscowe i cały czas byłem świadomy.
Dalej jest ryzyko?
- Po pierwszym razie czułem, że coś jest nie tak. Przeczuwałem, że problemy mogą wrócić. Kiedy biegam, czuję pewne pojawiające się objawy, ale w spotkaniu z Koroną odczuwałem wszystko inaczej. Na treningu wystarczy czasem minuta, jest lepiej, a na meczu po 20 minutach zacząłem się martwić.
Szybko wróciłeś na boisko. Legia sprowadziła Mateusza Cholewiaka, który w ostatnich sparingach dobrze się prezentował. Miałeś obawy, że nie rozpoczniesz tej rundy w pierwszej "jedenastce"? Wydawało się, że do końca między dwami będzie toczyła się rywalizacja o miejsce w składzie.
- To decyzje należące do trenera. Nie mogę wstawić się sam do składu, mogłem tylko trenować na sto procent. Konkurencja jest duża i uważam, że to dobrze. Przed każdym meczem można wylądować na ławce, bo w tygodniu ktoś trenował lepiej i dostanie swoją szansę. Rywalizacja dobrze na mnie wpływa, jest zdecydowanie potrzebna.
W meczu z ŁKS-em zszedłeś z boiska i Legia zaczęła strzelać.
- I bardzo dobrze. Maciej Rosołek i Walerian Gwilia przyczynili się do zdobycia trzech punktów. Zmiany przyniosły korzyści.
Na początku twojej gry w Legii, obrywało Ci się od kibiców. Czytasz w internecie komentarze na swój temat?
- Już nie. Nie przeglądam Twittera. Wiem, że presja będzie zawsze. W Jagiellonii było tak samo, również były pretensje. Nawet gdy wybierali mnie graczem meczu, to i tak niektórzy nazywali mnie drewniakiem. Teraz jest tego jeszcze więcej, bo jestem w gorszej formę. Mogę grać lepiej, ale po zmianie w meczu z ŁKS-em, nie uważałem że byłem najgorszy.
Zwracasz uwagę na krytykę kibiców?
- Wiem, co mogę zrobić lepiej. Na pewno wiem to lepiej od hejterów. Słucham też trenerów i głosu drużyny. Nie muszę czytać, że jestem drewniakiem. Statystyki nie są tak złe, choć dla krytyków to zawsze będzie zbyt mało. Cztery gole i cztery asysty to nie tak źle. Faktycznie, może być lepiej. Celem są liczby lepsze lub podobne do tych z zeszłego sezonu: wtedy było dziewięć goli i sześć asyst.
Po meczu z Wisłą Kraków, mówiłeś że czasem za bardzo chcesz się pokazać i to ci przeszkadza.
- Zawsze chcę pokazywać swoje umiejętności. Dla kibiców, trenerów, całej drużyny. Czasami nie wychodzi, ale muszę walczyć dalej. Znam swoje możliwości. Chcę grać tak, jak grałem wcześniej. Co mogę zrobić lepiej? Wiele. Nie jestem w najlepszej dyspozycji, a i tak mam cztery gole i cztery asysty. Jeśli forma będzie wyższa, to z pewnością mogę poprawić taki dorobek. Nie zasłaniam się ablacją. Myślę, że wszystko zależy ode mnie. Forma jest jaka jest, a piłkarze czasami mają kryzys.
Może to przez presję, która w Legii jest większa niż w Jagiellonii. Może inny poziom?
- Na pewno poziom jest wyższy. My gramy zawsze piłką, w Jagiellonii często grałem z kontrataku. Przeciwnicy w każdym spotkaniu bronią się w dziesięciu. Nie mogę się usprawiedliwiać. Muszę grać dla drużyny.
Możesz porównać Jagiellonię i Legię?
- W Legii wszystko jest lepsze. Poziom, ale też samo miasto.
Masz duże wsparcie od trenera Vukovicia?
- Tak i jest to dla mnie bardzo ważne. Czuję, że trener mi ufa i liczy na mnie.
Jak oceniasz rywalizację o mistrzostwo?
- Rywalizacja jest duża. Każdy mecz, nawet ten z ŁKS-em, może być zagrożeniem. To liga, w której każdy może wygrać z każdym.
Już niedługo mecz Legii z Jagiellonią. Spotkanie będzie szczególne?
- Już nie. Ostatnio na rozgrzewce w Białymstoku stadion mnie wybuczał. To było śmieszne. Przyszedłem do Legii, ale nie musieli tego robić. Liczy się dla mnie miejsce w tabeli. Jesteśmy liderem z największymi szansami na tytuł.
Przeciwko jakim obrońcom z drużyn przeciwnych z ekstraklasy grało Ci się najtrudniej?
- Nie przepadam za grą przeciwko Piastowi i Cracovii. Grają agresywnie i nieprzyjemnie. Zawsze dobrze grało mi się z Koroną. Lubię też rywalizować z Filipem Mladenoviciem z Lechii Gdańsk.
Sporo ryzykujesz w trakcie meczów, to twój styl gry?
- Mogę podawać ciągle do boku, albo do Andre Martinsa. Mam przekonanie, że ofensywny zawodnik musi ryzykować. Kibice nie powinni być źli kiedy to robię. Myślę, że w Legii ryzykuję jeszcze mało.
Na początku pobytu w Legii ryzyka było więcej.
- To prawda, ale chcę być też odpowiedzialny za piłkę. To jest ważne w tym klubie. W tej taktyce muszę być odpowiedzialny.
Nie czujesz, że prowokowałeś fanów Jagiellonii, na przykład przy sytuacji z Romanczukiem?
- Z Tarasem nawet teraz mamy dobre relacje, z kibicami było podobnie. Zjadłem Snickersa i było dobrze.
Jak zapatrujesz się na spotkanie z Rakowem?
- Wiem, że Raków gra w systemie z piątką obrońców gdy się broni. Na pewno musimy lekko zmienić taktykę. Sam wymagam od siebie jak najwięcej. Oczywiście, najważniejsze jest zdobywanie bramek i asystowanie kolegom. Dodatkowo, trenuję indywidualnie, ale szkoleniowiec często mówi, co mam robić. Z ŁKS-em za rzadko ruszałem do dośrodkowań. Myślę, że nie zawsze trzeba być w niesamowitej formie, aby trafiać do siatki, to czasem kwestia szczęścia. Jakbym strzelił dziewięć goli w tym sezonie, a dalej był w takiej formie jak teraz, to i tak byłbym niezadowolony.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.