Awans z Motorem, praca w Rakowie i Wiśle. Feio wraca do Legii
09.04.2024 16:16
Czytaj też
WYPADEK SAMOCHODOWY, PRACA W KSIĘGARNI I LEGII, ZAGRANICZNE STAŻE
Goncalo Feio występował w Benfice Lizbona, awansował do szerokiej kadry "jedynki", ale w wieku 17 lat zakończył marzenia o byciu profesjonalnym piłkarzem. – Uczestniczyłem w wypadku samochodowym, w efekcie którego doznałem złamania kręgosłupa w dwóch miejscach. Musiałem przejść długą rehabilitację, a potem skierować swoje życie na inne tory. Dobrze, że mogłem wciąż rozwijać tę samą pasję, choć już tylko jako trener – mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Nawet gdy jeszcze grał w piłkę, to chodził z notesem na treningi Belenenses. Szkolił juniorów Benfiki, prowadził m.in. Renato Sanchesa (mistrz Europy). Kiedyś był na stażach w Romie i Arsenalu, pracował w księgarni. Pojawił się w Polsce, by zobaczyć coś nowego. Skąd wziął się w Warszawie? Przyjechał na studia z Lizbony i tak mu się spodobało, że postanowił tu zostać. Zaczynał w Legii, przy Łazienkowskiej, gdzie pracę pomogła mu dostać… mama jego ówczesnej dziewczyny.
Ankieta
Jak oceniasz decyzję o zatrudnieniu Goncalo Feio?
Trafił do "Wojskowych" w listopadzie 2010 roku. Na początku był wolontariuszem najmłodszego rocznika akademii, później koordynatorem grup gimnazjalnych, a także m.in. trenerem zespołów U-10 i U-15. Od 2014 roku, decyzją Henninga Berga, został członkiem działu analiz stworzonego specjalnie na potrzeby pierwszej drużyny. Opuścił klub chwilę po tym, jak szkoleniowcem "jedynki" został Stanisław Czerczesow.
OBECNOŚĆ W SZTABIE WISŁY, SUKCESY Z RAKOWEM
Chwilowo wrócił do ojczyzny, by następnie przejść do Wisły Kraków. Najpierw był w akademii, a potem trafił do sztabu Kiko Ramireza, z którym spotkał się też w greckim AO Xanthi.
Na początku 2020 roku rozpoczął pracę w Rakowie Częstochowa, dołączając do sztabu Marka Papszuna w pierwszym sezonie po awansie "Medalików" do Ekstraklasy. Dołożył sporą cegiełkę do historycznych sukcesów, czyli dwóch wicemistrzostw i Pucharów Polski, a także krajowego Superpucharu. Odpowiadał za stałe fragmenty, lecz jego zakres obowiązków był znaczenie szerszy. – Znam się na grze w obronie, przejściu z obrony do ataku, grze ofensywnej i przejściu z ataku do obrony (…) – wyjaśniał Feio dla Sport.pl.
Po 2,5 roku opuścił Częstochowę. Obie strony dyskutowały na temat dalszej przyszłości, lecz Portugalczyk, który uważa się za wszechstronnego trenera, postawił na nowe wyzwania. Mimo że miał oferty z Ekstraklasy i jej zaplecza, to rozmowy z Pawłem Tomczykiem oraz Zbigniewem Jakubasem przekonały go do pracy w II-ligowym Motorze.
AWANS Z MOTOREM
– Lublin jest miastem czującym piłkę. Dopóki byłem na zewnątrz, nie do końca miałem tę świadomość. Jeżeli będę miał odpowiednie wsparcie, Motor może być projektem mojego życia. Jestem o tym przekonany, dlatego tu przyszedłem – wyjaśniał Feio na Weszło.
Wrzesień, rok 2022. Portugalczyk przejmował Motor, który zajmował ostatnie miejsce w tabeli II ligi. Mimo niezwykle trudnej sytuacji, Feio stanął na wysokości zadania i sprawił, że drużyna z Lublina wskoczyła na dużo wyższy poziom, zaczęła bardzo dobrze punktować, stopniowo polepszać sytuację i grać piłkę przyjemną dla oka. W tzw. międzyczasie awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski, przegrywając na tym etapie z przyszłym mistrzem kraju i jego byłym klubem, Rakowem.
W minionym sezonie Feio dokonał czegoś, co od momentu jego zatrudnienia w Motorze było praktycznie niewykonalne – załapał się do baraży o wejście na zaplecze Ekstraklasy. Mało tego, w ich trakcie odwrócił losy rywalizacji z Kotwicą Kołobrzeg (wygrana po dogrywce), a następnie zwyciężył w rzutach karnych ze Stomilem Olszyn, co oznaczało awans lublinian do I ligi.
Feio kontynuował bardzo dobrą pracę na wyższym szczeblu rozgrywkowym. W pierwszej części trwającego sezonu jego Motor m.in. dwukrotnie pokonał spadkowicza z Ekstraklasy, czyli Lechię Gdańsk, a także wygrał z Polonią w Warszawie, w dodatku przez pewien czas był wiceliderem tabeli i kończył rok 2023 na 3. miejscu. Trzy tygodnie temu, po 24. kolejce ligowej, plus serii trzech meczów bez zwycięstwa (1:1 z Górnikiem Łęczna i "Czarnymi Koszulami", 1:2 ze Stalą Rzeszów), 34-latek niespodziewanie zrezygnował z funkcji trenera lublinian. Zostawił ich na wysokiej, 5. pozycji.
– Jego decyzja była dla mnie zaskoczeniem, ale ją po prostu rozumiem. Goncalo jest świetnym trenerem, cały czas mamy bardzo dobre relacje. Nie mogę powiedzieć złego słowa na jego temat. To była tylko jego decyzja. (…) Nie byłem gotowy na jego odejście. Dla dobra tego człowieka, nie próbowałem namawiać go na zmianę decyzji. Każdego dnia pracował od 6:00 do 22:00. Poza piłką nie istnieje dla niego nic. W pewnym momencie następuje zmęczenie, szczególnie w takiej sytuacji, jakiej się znaleźliśmy – tłumaczył Jakubas, cytowany przez TVP Sport.
Czytaj też
POWRÓT
Teraz Feio wraca do Legii. Będzie następcą zwolnionego Kosty Runjaicia. Dla niego to gigantyczna szansa na rozwój kariery. Portugalczyk ma zostać ogłoszony nowym trenerem "Wojskowych" w środę, 10 kwietnia (godz. 10:00), na konferencji prasowej.
Za 34-latkiem ciągną się różne opinie. – (…) Z nimi przeważnie jest tak, że niektóre rzeczy są prawdą, a niektóre kłamstwem. Każdy, kto opowiada jakąś historię, dokłada coś od siebie. Większość ludzi, która wypowiada się na mój temat, nawet mnie nie zna i nigdy nie miała ze mną bezpośredniego kontaktu. (…) Uważam, że mam więcej talentu do łączenia ludzi niż do ich dzielenia. Jestem bardzo pracowity, wymagający wobec siebie i nigdy nie będę tolerował bylejakości wokół mnie. Na to zawsze będę reagował i tu nie zamierzam się zmieniać. Pomogę każdemu, kto daje z siebie wszystko. Przyznam się do błędu, jeśli go popełniłem. Ale zawsze chcę więcej i chcę mieć wokół siebie ludzi, którzy to rozumieją i idą w tym samym kierunku. Nic poza tym. (...) Zawsze mówię prawdę. Nie wszyscy dobrze wtedy reagują i właśnie takie podejście nazywają "kłótliwością". To już jednak nie mój problem. Prawda to jedyna droga i z niej nie zejdę – opowiadał w rozmowie z Weszło.
Quiz
Sprawdź wiedzę o trenerach Legii
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.