Bartłomiej Kukułowicz: W Legii moja przygoda z piłką nabrała rozpędu
19.02.2022 12:30
Obecny sezon jest dla ciebie pierwszym w ekstraklasie. Miałeś dobre wejście w ligę, między wrześniem a październikiem rozegrałeś pięć spotkań z rzędu w wyjściowym składzie, wywalczyłeś dwie asysty. Potem występowałeś w kratkę, ale – jak na pierwsze miesiące – dostawałeś szansę dość często.
– Tak. Jestem bardzo zadowolony z czasu, który otrzymałem na murawie. Wiadomo, chciałoby się tego więcej, ale możliwe, że w niektórych sytuacjach nie byłem jeszcze gotowy lub trener Lewandowski potrzebował innego typu zawodnika na dany mecz. W ostatnich miesiącach pojawiło się dużo przyjemnych momentów. Świetnie pamiętam dwie asysty, a także pierwsze wygrane: ze Śląskiem w Pucharze Polski i – parę dni później – z Górnikiem Zabrze w lidze. Gorsze chwile też się przytrafiły, co jest jednak normalne. Cieszę się z pierwszych liczb oraz minut. Trening i atmosfera w zespole bardzo mi odpowiada.
Czym skusił cię Bruk-Bet, poza awansem do ekstraklasy?
– Trener Lewandowski przedstawił plan na mnie. Zdałem sobie sprawę, że mogę zrobić dobry i szybki progres w tym klubie. Patrzyłem, przede wszystkim, na własny rozwój piłkarski.
W styczniu zmienił wam się szkoleniowiec, jest nim teraz Radoslav Latal. Rozegraliście w tym roku, jak na razie, dwa mecze o stawkę. W pierwszym spotkaniu wszedłeś na murawę na końcówkę, a w drugim siedziałeś na ławce. Wierzysz, że wkrótce znów uda ci się wskoczyć do składu?
– Oczywiście. Każdego dnia ciężko pracuję, aby pokazać trenerowi, że jestem gotowy i zasługuję na miejsce w podstawowym składzie. Nie pozostaje mi nic innego, jak o to walczyć. Liczę, że dzięki dobrej postawie wskoczę do wyjściowej jedenastki czy – najpierw – będę wchodził na boisko z ławki. Chcę udowodnić, że mogę dalej grać w ekstraklasie.
Jeszcze do niedawna rywalizowałeś o miejsce w składzie z byłym zawodnikiem Legii, Adamem Hlouskiem. Miałeś okazję z nim trochę podyskutować w trakcie treningów o stołecznym klubie?
– Tak, rozmawialiśmy o Legii dość sporo. Gdy przychodziłem do Termaliki, to śmiałem się, że parę lat temu podawałem mu piłki na meczach Ligi Mistrzów, a dziś jesteśmy w jednej drużynie. Otrzymałem od niego kilka wskazówek, które zapamiętałem.
W jakich aspektach piłkarskich, w ostatnich miesiącach, najbardziej się poprawiłeś?
– W ostatnim czasie skupiłem się na ustawieniu na boisku i doskonaleniu gry w defensywie. Czuję, że pojawił się progres w tych elementach, ale jest jeszcze dużo rzeczy, nad którymi muszę pracować – zarówno w obronie, jak i w ataku. Chcę cały czas zwiększać jakość ofensywną, dążyć do tego, żeby każde dośrodkowanie było bardzo dobre, tak jak strzał i stały fragment gry.
Przed wami mecz z Legią. Będzie to zapewne ciekawe wydarzenie dla Termaliki, dla Niecieczy.
– Tak, pewnie. Legia – bez względu na to, które zajmuje miejsce w tabeli – budzi duże zainteresowanie w każdym mieście w Polsce, to w ostatnich latach jeden z najlepszych klubów w kraju. Mimo kryzysu, który obecnie przechodzi, na nasz stadion przyjdzie zapewne dużo kibiców. Wiadomo, jaka będzie otoczka tego spotkania. Do tej pory nigdy nie zdarzyło mi się zagrać przeciwko Legii. Bardzo się cieszę na myśl o nadchodzącym meczu, ale nie ma co też się zbytnio podniecać. Trzeba z pokorą wyjść na boisko, zagrać jak najlepiej i zdobyć trzy punkty.
W przeszłości grałeś przy Łazienkowskiej przez trzy lata. Będzie to dla ciebie szczególny mecz?
– Tak. Jestem spod Warszawy, co również ma spore znaczenie. Traktuję ten mecz jako specjalny. Jeśli będzie mi dane wystąpić, to dam z siebie wszystko.
Jakie masz pierwsze skojarzenia związane z Legią?
– Mam w pamięci bardzo dobre chwile spędzone w tym klubie, w młodzieżowych zespołach, w których występowałem. W tamtym czasie otrzymywałem także pierwsze powołania do juniorskich reprezentacji – rywalizowałem zresztą w Pucharze Syrenki, w którym brał udział m.in. Erling Haaland. Moja przygoda z piłką nabrała rozpędu przy Łazienkowskiej. Gdy słyszę hasło "Legia", to krążą mi po głowie same pozytywne myśli.
W sezonie 2017/18 grałeś w Centralnej Lidze Juniorów. Wystąpiłeś w półfinale mistrzostw Polski, w którym rywalizowaliście z Lechem Poznań.
– Bardzo dobrze wspominam ówczesne rozgrywki. Pamiętam, że w rundzie zasadniczej, czyli po 30 kolejkach, nie ponieśliśmy żadnej porażki, był to spory wyczyn. Mieliśmy naprawdę niezły zespół. W drugim spotkaniu półfinałowym coś nam jednak nie wyszło, przegraliśmy wysoko (2:5 – red.) i – niestety – zostaliśmy wyeliminowani. Był to jedyny mecz, na 32 rozegrane, w którym musieliśmy uznać wyższość rywala – i sezon się dla nas skończył. Szkoda, bo mistrzostwo okazałoby się idealnym zwieńczeniem. Pojawił się ogromny niedosyt, ale atmosfera w szatni, przez całe rozgrywki, była bardzo dobra – tak samo, jak jakość zajęć. Pozytywnie wspominam ten czas.
Utrzymujesz relacje z zawodnikami, z którymi grałeś w Warszawie?
– Tak. Nie jest to może codzienny kontakt, ale wymieniamy się wiadomościami w mediach społecznościowych, zawsze składamy sobie życzenia urodzinowe. Z większością chłopaków dalej mam kontakt – i to bardzo dobry.
W trakcie gry w Legii przebywałeś też na testach we francuskim FC Nantes. Pojawiło się lekkie zawirowanie, bo wydawało się, że podpiszesz tam kontrakt, lecz tak się nie stało.
– To prawda, było trochę zamieszania. Pozytywnie przeszedłem testy, ale transfer – niestety – nie doszedł do skutku. Może widocznie tak miało być. Przyczyniło się do tego parę osób. Myślę, że ja też podjąłbym teraz pewne decyzje inaczej – i możliwe, że związałbym się z FC Nantes. Podchodzę jednak do tego tak, że nie ma co rozdrapywać starych ran. Należy skupić się na tym, co jest w tym momencie. A obecnie reprezentuję Termalikę, z którą walczę o utrzymanie.
Opuszczałeś Legię w połowie 2018 roku. Była szansa, abyś został w tym klubie na dłużej?
– Tak. W sezonie 2018/19 doszło w CLJ do zmiany kategorii, na U-18. Wtedy podlegałem już – wiekowo – pod U-19, lecz czterech czy pięciu zawodników z rocznika 2000 mogło występować w juniorach starszych. Część moich rówieśników zostało przesuniętych do rezerw, a pozostali, w tym ja, mieli zostać jeszcze pół roku-rok w Centralnej Ligi Juniorów i walczyć z młodszymi chłopakami. Stwierdziłem jednak, że to czas, abym zaczął grać w seniorskiej piłce. I trafiłem do II-ligowego, w tamtym momencie, Górnika Łęczna.
Spędziłeś w Łęcznej sezon, potem zostałeś wypożyczony do III-ligowej Avii Świdnik. Później wróciłeś do Górnika, z którym awansowałeś do ekstraklasy. I teraz, w barwach Bruk-Betu, rywalizujesz w najwyższej klasie rozgrywkowej. Droga trudna, kręta, zahaczająca o niższe ligi, ale masz pewnie sporo satysfakcji z miejsca, w którym się znajdujesz.
– Dokładnie. Satysfakcja jest, zwłaszcza kiedy – z perspektywy czasu – widać, jaką drogę się przebyło i ile pracy trzeba było włożyć w to, aby znaleźć się w ekstraklasie. Dlatego teraz – mimo że jesteśmy w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy – tym bardziej nie ma co opuszczać głów, tylko trzeba do końca walczyć o utrzymanie w lidze.
Miałeś, w trakcie tej drogi, chwile zwątpienia? W pewnym momencie musiałeś zamienić II ligę na III.
– Wypożyczenie do Avii okazało się lekkim podcięciem skrzydeł pod względem mentalnym, ale na pewno nie sportowym. Uważam, że był to bardzo udany ruch. Zagrałem od deski do deski we wszystkich możliwych spotkaniach – bodajże tylko raz pauzowałem za kartki.
Schodząc do III ligi nie byłem zawiedzony, ale czułem, że mogę zostać w Górniku. Trener zdecydował inaczej, zaproponował, żebym udał się na wypożyczenie. Trafiłem do odpowiedniego miejsca z bardzo dobrymi kolegami i szkoleniowcem. Zyskałem doświadczenie, ograłem się i złapałem pewność siebie. Sprawiło to, że po roku wróciłem do Górnika, w barwach którego rozegrałem już więcej minut w I lidze i wywalczyłem awans do ekstraklasy.
Od momentu odejścia z Łazienkowskiej, stołeczny klub chciał cię z powrotem, kontaktował się z tobą?
– Nie, ze strony Legii nie było do tej pory żadnego kontaktu.
Gdyby się okazało, że za jakiś czas "Wojskowi" byliby tobą zainteresowani, to widziałbyś siebie znowu w Warszawie, czy to raczej zamknięty rozdział?
– Dla mnie nie jest to na pewno zamknięty rozdział. Jestem na to otwarty, jak pewnie każdy w Polsce. Legia to jeden z największych klubów w kraju i większość zawodników z innych polskich drużyn chciałoby tam grać, jak nie wszyscy.
W Legii grałeś przeważnie w środku pola, teraz występujesz na boku obrony/wahadle. Gdzie czujesz się najlepiej?
– Zaczynałem grać w Legii na prawej obronie, dopiero później zostałem przesunięty na środek pomocy. Osobiście, wolę występować z boku, lepiej czuję się przy linii i w akcjach ofensywnych, kiedy mogę dośrodkować. To mi bardziej odpowiada. Gra w środkowej strefie jednak dużo mi pomogła, jeśli chodzi o technikę użytkową, zdolność do małej gry. Zejście do środka też nie jest mi obce.
Oglądałeś ostatnie mecze Legii? I jeśli tak, to jakie masz wnioski?
– Jesteśmy dopiero przed analizą przeciwnika (rozmawialiśmy w środę – red.). Oglądałem jedynie parędziesiąt minut rywalizacji z Wartą Poznań. Tak jak mówiłem wcześniej – niezależnie czy stołeczna drużyna jest w kryzysie, czy nie, to do spotkania z nią trzeba podejść niezwykle poważnie. Legia to Legia, w każdym meczu może zagrać bardzo dobrze.
Ale może też przegrać, co w ostatnich miesiącach zdarzało się dość często. Warszawski klub jeszcze nigdy nie zdobył choćby punktu w Niecieczy, a grał tam już trzy razy.
– Wyjdziemy na boisko, aby – tak jak w każdym meczu – od pierwszej do ostatniej minuty walczyć o wygraną, realizować założenia trenera. Zrobimy wszystko, aby trzy punkty zostały w Niecieczy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.