Bartosz Kapustka: Bardzo się cieszę, że trafiłem do Legii
24.04.2021 09:30
- Przygodę z futbolem zacząłem na podwórku, w Pogórskiej Woli – to mała wieś w Małopolsce. Mój tata grał w piłkę, także można powiedzieć, że dzięki niemu zaraziłem się tym wszystkim. Ale otoczenie też mnie do tego zmusiło. Miałem mnóstwo rówieśników, którzy byli moimi sąsiadami. Wychodziliśmy i graliśmy od rana do wieczora. Czy miałem jeszcze inny sport, który uprawiałem w młodości? Nie, futbol zawsze był numerem jeden. Nie było przypadku. Moim marzeniem od zawsze było grać w piłkę na dużych stadionach, zostać profesjonalnym zawodnikiem.
- Kto był moim idolem? Było ich kilku. Idolem, którego uwielbiałem obserwować w dzieciństwie, i w sumie nadal zdarza mi się czasami obejrzeć nagrania czy mecze z dawnych lat, jest Ronaldinho. Najbardziej zapamiętałem go z FC Barcelony. To był piłkarz, którego chciało się powtarzać na boisku. Zawsze biegaliśmy z chłopakami, kłóciliśmy się kto jest Ronaldinho. To zawodnik, w którym się zakochałem, będąc dzieckiem. Myślę, że właśnie Ronaldinho zadecydował, że zawsze chciałem grać w środku pola, na pozycji środkowego pomocnika, ale bardzo ofensywnego. Podglądałem jego zagrania, to, jak zdobywał bramki i wykonywał różne rzeczy. Chciałem go naśladować.
- Rady dla początkującego piłkarza? Myślę, że spędzać jak najwięcej czasu z piłką. Wiem, że żyjemy w tym momencie w takich warunkach, w których nie jest to do końca takie proste. Miejmy nadzieję, że zaraz będzie to wyglądało tak, jak zawsze. Sądzę, że to złoty środek – spędzać jak najwięcej czasu z piłką, grać z kolegami, nie tylko skupiać się na tym, żeby raz, dwa czy trzy razy w tygodniu jeździć na treningi. Niech piłka będzie obecna jak najczęściej.
- Sposoby na odstresowanie się? Bardzo lubię słuchać muzyki, różnego rodzaju. Głównym gatunkiem jest hip-hop, ale czasem preferuję włączyć sobie coś bardzo relaksującego, w dużo wolniejszym tonie. Czasami lubię zostać sam w mieszkaniu, puścić muzykę, odstawić telefon i totalnie się wyłączyć od wszystkiego, zamknąć oczy pooddychać. Czasem o tym zapominam, a jeśli pamiętam, to daje mi to dużo spokoju.
- Krzyki Artura Boruca są motywujące czy demotywujące? Motywujące. Czasami komuś może się oberwać za to, że przez pewien moment może być nieskoncentrowany. Artur widzi wszystko, jest bramkarzem, często nam pomaga, daje różne rady, krzyczy, podpowiada. Myślę, że taki zawodnik jest bardzo potrzebny. Dla nas to ogromny handicap, że mamy kogoś takiego w drużynie, jak Artur, od którego można się dużo nauczyć, który potrafi zmobilizować. I - wbrew pozorom – nie jest człowiekiem, który bardzo dużo mówi, ale jak już mówi, to bardzo konkretnie.
O wcześniejszych propozycjach z Legii
- Czy miałem wcześniej propozycje przyjścia do Legii? Były tematy, nie raz byłem tym zainteresowany. Tak naprawdę, pewnie w kuluarach się o tym mówiło, ale pierwszy raz zainteresowanie ze strony stołecznego zespołu pojawiło się, gdy miałem 15 lat. Pojechałem nawet na turniej z Legią, na Słowację, gdzie zagrałem z moimi rówieśnikami. Po tych zawodach trzeba było podejmować decyzje: musiałem wybrać Cracovię albo Legię. Dorastałem w Krakowie, chodziłem tam do szkoły i w tamtym momencie wybrałem właśnie krakowski klub, jako dalszą ścieżkę rozwoju. Ale później temat Legii jeszcze wracał. Cieszę się, że w końcu udało się tutaj być, podpisać kontrakt i grać na tym stadionie.
- Ulubiona liga zagraniczna? Myślę, że wciąż Premier League. Zawsze, od dziecka, oglądałem najwięcej spotkań ligi angielskiej. Ulubionym zespołem był Manchester United. Cieszę się, że miałem okazję zobaczyć to wszystko z bliska. Na pewno dalej jest we mnie spory niedosyt, że nie osiągnąłem więcej w tamtym kraju. Premier League jest dla mnie najatrakcyjniejszą ligą, najlepiej się ją ogląda.
- Przychodząc do Legii miałem nadzieję, że będę mógł czasem pójść i pooglądać różne sekcje klubu. Bardzo lubię koszykówkę, chciałem zobaczyć z bliska występy koszykarzy Legii. Niestety, czasy są jakie są, ale wierzę, że wkrótce wszystko wróci do normalności. I chętnie będę się pojawiał w różnych miejscach.
O poprawie skuteczności, ulubionym stadionie i pozostaniu w Legii na dłużej
- Co chciałbym poprawić w swojej grze? W końcówce obecnego sezonu na pewno chciałbym poprawić skuteczność, bo myślę, że tego mi troszeczkę brakuje. Dobrze czuję się na boisku i uważam, że jestem w dobrej dyspozycji, ale na pewno chciałbym częściej dochodzić do sytuacji podbramkowych, finalizować je, strzelać gole. To coś, nad czym pracuję, co sobie czasem wizualizuję. Myślę, że to wszystko przyjdzie za moment.
- Z którym zawodnikiem Legii gra mi się najlepiej? Może jest to nieoczywiste, ale na boisku często bardzo dobrze rozumiem się z Bartkiem Sliszem. Regularnie gramy w podobnych strefach na murawie. Bartek często zagrywa mi piłkę, nawet nie patrząc, gdzie się ustawiam. Na treningach systematycznie kopiujemy różne rozegrania i często rozumiemy się bez słów. A jeśli chodzi o grę na małej przestrzeni, to myślę, że – przede wszystkim - z Luquinhasem, który jest świetnie wyszkolony technicznie, potrafi zagrać na jeden-dwa kontakty, kombinacyjnie, fajnie dla oka.
- Ulubiony kolega z Legii? Trudno wskazać jednego. Myślę, że bardzo doby kontakt złapałem z Bartkiem Sliszem, który jest ze mną w pokoju. Dość naturalnie przebywamy ze sobą przez bardzo dużo czasu. Dobrze dogadujemy się zarówno na boisku – tak, jak powiedziałem wcześniej – jak i poza nim. Mateusz Wieteska jest zawodnikiem, którego znam najdłużej – graliśmy razem w kadrach młodzieżowych. Myślę, że gdy przychodziłem do Legii, to właśnie Mateusz był osobą, która dużo mi pomogła i wprowadziła mnie do szatni. Choć w szatni znałem również paru innych piłkarzy, także moje wejście było dość łagodne, komfortowe. Ale sądzę, że Bartek Slisz i Mateusz Wieteska to takie dwie osoby, z którymi mam super kontakt.
- Ulubiony stadion? Stadion Legii Warszawa jest bardzo ładny. Nie jest to nadużycie, bo gdy jeszcze grałem w Cracovii, to bardzo lubiłem rywalizować na obiekcie stołecznego klubu. Nie tylko ze względu na stadion, ale głównie przez atmosferę, jaką stwarzają kibice. Stadion „Wojskowych” na pewno zapadł mi w pamięć dużo wcześniej, zanim się tutaj pojawiłem. Grałem na paru dużych obiektach. Przychodząc do Leicester, zmierzyłem się w sparingu z FC Barceloną, który był rozgrywany w Szwecji. W tamtym czasie były organizowane różne mecze towarzyskie i pamiętam, że na stadionie pojawiło się wtedy ok. 70-80 tysięcy fanów. Była naprawdę super atmosfera. Zarówno obiekt, jak i spotkanie, zapadło mi w pamięć. Wspomnę też o Old Trafford. Będąc, za dzieciaka, kibicem Manchesteru United, miałem okazję tam być. Niestety, nie zagrałem, ale pojechałem z Leicester na mecz z „Czerwonymi Diabłami”. I stadion robił wrażenie.
- Czy zostanę w Legii na dłużej? Nie mam pojęcia. Myślę, że bardzo bym chciał. Dobrze się tutaj czuję. Życie nauczyło mnie tego, żeby nie wybiegać zbyt daleko w przód. Życie piłkarza jest dość szybkie, często zmienne. Czasem w pół roku-rok może się bardzo dużo wydarzyć: i na plus, i na minus. Sądzę, że nikt nie jest w stanie tego przewidzieć i powiedzieć: ani ja, ani - myślę, że - ludzie, którzy decydują o tym, kto będzie grać w tym klubie. Ale czuję się tutaj naprawdę świetnie. Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłem.
- Czułem się bardzo dobrze po strzeleniu pierwszego gola dla Legii. Trochę na niego czekałem, gdzieś mi to siedziało z tyłu głowy. Na pewno była to dla mnie trochę ulga, lecz i bardzo duża radość. Szkoda, że zabrakło kibiców, ale - niestety.
O pamiętnym meczu, zaletach i reprezentacji
- Który mecz wspominam najlepiej? Bardzo dobre pytanie. Chyba się nigdy nad tym w życiu jakoś szczególnie nie zastanawiałem. Myślę, że wskażę na pierwsze spotkanie na Euro 2016, z Irlandią. Nie tylko dlatego, że zagrałem dobrze, ale też dlatego, że nie spodziewałem się występu w tym meczu. Dzień przed spotkaniem dowiedziałem się od trenera Nawałki, podczas wieczornej rozmowy, że jest duża szansa, iż zagram od pierwszej minuty. Dla mnie to było wtedy marzeniem wystąpić na tak dużej imprezie. To mecz, który bardzo dobrze pamiętam. Był czymś czego się nie spodziewałem i z czego na pewno byłem bardzo dumny.
- Boiskowe zalety? Myślę, że jestem nieźle zaawansowany technicznie. Piłka aż tak bardzo nie przeszkadza mi przy nodze. Umiem grać szybko, na jeden-dwa kontakty, czasem też na małej przestrzeni. Potrafię również dość szybko prowadzić piłkę. Czasem się śmieję, że jestem szybszy z piłką niż bez niej.
- Myślę, że reprezentacja Polski jest dla mnie celem i marzeniem. Marzenie o debiucie w kadrze zostało spełnione, tak naprawdę, wcześniej, niż mogłem sobie wymarzyć. Sam byłem tym zaskoczony, że w młodym wieku dostałem taką szansę. Teraz, myślę, że to bardziej cel niż marzenie, bo to coś, co mi przyświeca, do czego chcę dążyć. Wtedy to było marzenie - nie spodziewałem się, że uda się tak szybko, i w ogóle, osiągnąć. Sądzę, że w tym momencie to bardziej cel, ale marzenie na pewno też, bo to coś wyjątkowego grać dla swojego kraju. Jestem przekonany, że uda mi się to jeszcze zrobić, nie raz.
Quiz
Quiz. Rekordowe transfery z Legii
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.