Będzie kara dla Oshadogana?

Prowadzący piątkowe spotkanie warszawiaków z Widzewem sędzia Zdzisław Bakaluk był dla widzewiaka wyjątkowo łaskawy. Chociaż legionista zwijał się z bólu, arbiter ukarał włoskiego piłkarza tylko żółtą kartką! A przecież ten obiema nogami zaatakował kolana legionisty! - Oshadogan powinien ewidentnie wylecieć z boiska. Odbił się dwoma nogami i wjechał w Chinyamę. Gdyby trafił kilka centymetrów obok, mógłby połamać naszemu napastnikowi nogi - nie ma wątpliwości Trzeciak. W obronie Takesure stanęli wszyscy legioniści. Na równe nogi zerwała się także ławka rezerwowych Legii i sztab szkoleniowy stołecznego klubu. - To było z całą pewnością umyślne zagranie, Oshadogan chciał zrobić krzywdę Chinyamie. Jak można faulować w ten sposób na minutę przed końcem i przy stanie 3:1 dla rywali? - zastanawia się trener Jan Urban. - Chinyama nie jest kontuzjowany, ale to niczego nie zmienia. Przecież karze się za tak brutalne faule także wtedy, gdy zawodnik nie odniesie kontuzji - dodaje Urban. Wszystko wskazuje na to, że Oshadogan nie uniknie kary. W czwartek zachowaniem obrońcy Widzewa zajmą się prawdopodobnie władze ligi. - Kiedy Ekstraklasa SA zapozna się z raportem sędziego z tego spotkania, zwrócę się do Komisji Ligi, żeby rozpatrzyła sprawę - zapowiada szef Departamentu Logistyki Rozgrywek Marcin Stefański.