News: Bogusław Leśnodorski: Mam nadzieję, na dobrą i widowiskową grę

Bogusław Leśnodorski: Moglibyśmy grać chłopakami z Akademii

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

26.07.2013 22:05

(akt. 04.01.2019 12:32)

- Ile czasu spędzam w klubie? Praktycznie non stop, od rana do wieczora. Ale to nie tylko mnie dotyczy. Wierzę, że uda się coś tu zrobić. Głównie w dłuższej perspektywie. Wątków jest mnóstwo. Od Akademii, opieki medycznej, pedagogicznej, przez współpracę z wielkimi klubami w Europie, do aspektów z kibicami i współpracy z miastem. Przed przyjściem do Legii dużo sobie wyobrażałem, ale niewiele wiedziałem. Po ponad pół roku mój poziom świadomości wzrósł - mówi prezes Bogusław Leśnodorski w rozmowie z "Polską the Times".

Legia chce spłacić dług wobec ITI. Skąd w panu przekonanie, że od następnego sezonu ITI nie będzie dokładało do klubu?


- Jeśli to nam się uda, to w następnym sezonie nie ma powodu, dla którego mielibyśmy nie mieć zbilansowanego budżetu. W piłce nożnej, a szczególnie na takim etapie rozwoju jak Legia, w którym nie ma mowy o generowaniu nadwyżek, potrzeb jest tyle, że co zarabiamy, to wydajemy. Tylko teraz chodzi o to, żeby nie wydawać więcej niż zarabiamy. A tak było w przeszłości i to jest złe. Można inwestować, ale w ten sposób nie da rady bieżąco funkcjonować.


W takim razie jak można wzmocnić zespół tylko za te pieniądze, które otrzyma się ze sprzedanych zawodników? Taki Bartosz Bereszyński co pół roku nie będzie się trafiał.


- Dlaczego? W Polsce jest 40 milionów ludzi. Próba jest więc duża, o wiele większa niż w niektórych krajach ościennych, i dlaczego ma nie być u nas więcej takich piłkarzy jak "Bereś"? Poza tym my mamy to "coś", bo większość młodych piłkarzy chce być u nas w Akademii. Wie, że jesteśmy dużo lepszą trampoliną do zrobienia kroku sportowego, życiowego itd. niż każdy inny klub w Polsce. Zresztą po meczu z Widzewem ludzie byli zaskoczeni, jak świetnie grają Mateusz Cichocki i Patryk Mikita. A ja spokojnie sobie wyobrażam, że za rok w lidze moglibyśmy grać chłopakami z Akademii. I nie wiem nawet, czy byśmy jej nie wygrali, a już na pewno walczyli o czołowe lokaty. Z tymi transferami problem polegał na tym, że wydawało się na piłkarzy dużo za dużo i bez sensu. To się w tej chwili zmienia. Pomaga to, że w piłce nie ma już Józefa Wojciechowskiego, Zbigniewa Drzymały, a Bogusław Cupiał nie płaci tyle, co jeszcze nie tak dawno. Oni niestety nakręcili spiralę zbyt dużych wynagrodzeń. Przez to wszyscy przepłacali. Poza tym rynek jest w pewnym sensie dziwny. Można sprzedać za dwa czy trzy miliony euro Milika, który zagrał pięć razy w piłkę. Zachodnie kluby kupują młodych, utalentowanych zawodników, nie wiedząc, jak oni będą grali. Taki jest rynek. Dobry jest też przykład Wolskiego. Fiorentina kupiła kontuzjowanego chłopaka, który nie grał osiem miesięcy w piłkę, bo widzą tam, że jest perspektywiczny. Fizycznie Rafał był nieprzygotowany do gry na takim poziomie, ale oni i tak zapłacili za niego duże pieniądze. Kupili przy okazji pięciu czy sześciu takich i czekają, aż któryś z nich wypali. To pokazuje, że jesteśmy sobie w stanie tak radzić.


2 mln euro za Jakuba Koseckiego (tyle wynosi klauzula odstępnego) wydaje się zdecydowanie zbyt niską ceną.


- Nie przywiązujmy się za bardzo do kwot. Poza tym to kolejny temat. Głównym powodem tego, że klauzule odstępnego są wpisywane do umów, to brak zaufania do klubu. Mam nadzieję, że to się zmieni. Jak ktoś miał sensownego menedżera w Polsce, to była ona zawierana, bo poziom działaczy zarządzających klubem był tak mizerny, że piłkarz byłby wariatem, gdyby swoje życie zostawił na cztery czy pięć lat w ich rękach. Załóżmy, że taki Janek Urban odchodzi, a na jego miejsce przychodzi Franciszek Smuda. Podejrzewam, że wszyscy piłkarze chcieliby stąd uciec. Dlatego zależy nam na zdobyciu zaufania piłkarzy, że ten klub jest na tyle odpowiedzialny, że jak będzie dobra oferta dla nich życiowo, to nie będziemy im robili przeszkód. Taka Benfica w przypadku Bartka Bereszyńskiego to jest super sprawa. Ja bym go puścił nawet wtedy, gdyby tej klauzuli nie miał. Wystarczyłoby, żeby powiedział, że chce tam grać.

Chociażby kluby z Bałkanów sprzedają swoich piłkarzy dużo drożej.


- Ale marka tamtejszych piłkarzy jest dużo wyższa niż polskich. Dlaczego w ostatnim czasie jest takie zainteresowanie naszymi piłkarzami? Bo pojawili się Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek. W tych lepszych ligach doszli więc do wniosku, że w Polsce też są goście, którzy potrafią grać w piłkę. To wszystko. Ale to też pojedyncze przypadki, bo jak my jesteśmy na którymś tam miejscu w rankingu FIFA... Na 75. No właśnie, ja już nawet tego nie czytam, bo się nie ma co denerwować. Ale czemu się dziwić? To też ma wpływ na cenę. A poza tym żaden polski klub przez ostatnich kilka lat nie zagrał sensownie w europejskich pucharach. Raz Lech i Legia coś tam pokazały, ale to tak się złożyło. Prawdę mówiąc, nie było na co patrzeć.


A Bartłomiej Pawłowski jest bliżej Legii czy wyjazdu z granicę?


Dobry jest. To jeden z niewielu ligowych zawodników, którego widzielibyśmy u nas. Nie chcę jednak mówić o ewentualnym transferze, jeszcze na to za wcześnie. Zobaczymy. Kiedy interesowaliśmy się Marcinem Kamińskim z Lecha, klub podpisał z nim nowy kontrakt. Podobno dostał ze dwa razy więcej niż myślał. To dobrze. Lepiej, żeby płacili więcej takiemu Kamińskiemu niż Arboledzie. Może w końcu ludzie pójdą po rozum do głowy i zaczną się zastanawiać, dlaczego - przy całym szacunku dla Kolumbijczyka - zarabia trzy razy więcej niż Kamiński. Rozumiem, gdyby to było 20-30 procent. Ale trzysta? Pawłowski też nam się podoba i nie wykluczamy, że kiedyś zagra w Legii.


Co się stanie z najszerszą kadrą w polskiej lidze, jeśli Legia nie awansuje do fazy grupowej europejskich pucharów?


- Nic, a co ma się stać? Jesienią będziemy mieli o sześć meczów mniej, niż zakładamy, i tyle. Wszyscy się pomieszczą. Niby wszyscy się znają, a czasem wydaje mi się, że niektórzy nie mają pojęcia, jak funkcjonują poważne zespoły. Molde przysłało nam skład na 32 osoby. Każdy liczący się zespół ma w granicach 30 piłkarzy. A tu szok, że Legia ma tylu zawodników w kadrze. Kiedyś Lech próbował wygrać ligę 14 graczami. Szybko odpadli wtedy w Pucharze Polski i jakoś dojechali do końca, ale teraz sytuacja jest inna, mamy więcej meczów w lidze. Nasza kadra liczy 26 piłkarzy, z tego Kopczyński jeszcze nie grał, Mikita zadebiutował z Widzewem, tak jak Cichocki, Efir wraca po kontuzji, i tak dalej... Nie jest więc tak, że mamy masę doświadczonych zawodników, proporcje są wyrównane. Jasne, moim zdaniem Kopczyński mógłby grać w pierwszym składzie wszystkich zespołów ekstraklasy, może poza Lechem. A u nas na razie nie ma na to dużych szans. Ale taka jest sytuacja. Poza tym trener stara się iść w kierunku zrównoważonego składu i rotacji zawodnikami.

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.