Bohater ostatniej akcji

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

28.07.2019 15:00

(akt. 07.08.2019 04:35)

Legia Warszawa pokonała 2:1 Koronę Kielce w spotkaniu 2. kolejki PKO Ekstraklasy. Bramki dla stołecznej drużyny zdobyli Arvydas Novikovas oraz Walerian Gwilia, który został bohaterem ostatniej akcji, wykorzystując wyrzut z autu Pawła Stolarskiego, przedłużony przez Jose Kante. Poniżej relacja z Kielc. Wkrótce zaprezentujemy fotoreportaże, a także wypowiedzi zawodników i trenerów.
PKO Ekstraklasa 2019/2020 - Kolejka 2
Korona KielceKorona Kielce
1 2

(1:1)

Legia WarszawaLegia Warszawa
28-07-2019 15:00 Kielce
Mariusz Złotek Canal+Sport
25'
45'
46'
56'
61'
61'
68'
71'
74'
80'
82'
90'
Centrum meczowe
Korona KielceLegia Warszawa
  • 1. Paweł Sokół

  • 11. Michael Gardawski

  • 5. Adnan Kovacević

  • 33. Ivan Marquez

  • 3. Daniel Dziwniel

  • 6. Ognjen Gnatić

  • 14. Jakub Żubrowski

  • 7. Marcin Cebula

    80'
  • 24. Vato Arveladze

    46'
  • 27. Matej Pucko

  • 72. Michal Papadopulos

    61'

Rezerwy

  • 30. Luka Kukić

  • 4. Themistoklis Tzimopoulos

  • 77. Oktawian Skrzecz

  • 17. Rodrigo Zalazar

  • 20. Oskar Sewerzyński

  • 10. Ivan Jukić

    46'
  • 9. Michał Żyro

  • 23. Uros Djuranović

    61'
  • 39. Erik Pacinda

    80'

Zapis relacji tekstowej "na żywo"

Mecz w Kielcach niewiele zmienił pod względem odbioru gry Legii Warszawa. Wicemistrzowie Polski rozegrali kolejne spotkanie, które określając dyplomatycznie, nie było łatwe, ani też przyjemne do obserwowania. W grze stołecznej drużyny ponownie brakowało mnóstwa elementów, za to mnożyły się błędy, złe decyzje i proste straty. Względem pierwszej kolejki i rywalizacji z Pogonią Szczecin, w składzie pojawiło się sześciu nowych graczy, w tym Igor Lewczuk i Inaki Astiz, którzy ostatni raz w oficjalnym meczu wystąpili wspólnie w czerwcu 2015 roku przeciwko Lechii Gdańsk (0:0). Na lewej stronie obrony zagrał Paweł Stolarski, na prawej - Lewczuk. W rolę „dziesiątki” wcielił się Tomasz Jodłowiec, który zupełnie nie poradził sobie z występem na tej pozycji.   

Słaba gra Jodłowca nie była jedynym problemem w kontekście gry jednostek. Bardzo słabe zawody rozgrywał też Domagoj Antolić. Inni zaś w zupełności się nie wyróżniali. Jasnym punktem w Legii ponownie był Artur Jędrzejczyk, ale gra kapitana na środku obrony nie napędzała ofensywy stołecznej drużyny, która znowu była statyczna, brakowało jej kreatywności, a przez to warszawiacy tworzyli nieliczne szanse. Trudno nazwać pozytywem strzał głową Niezgody czy uderzenia z dystansu Andre Martinsa po rzucie wolnym w drugiej połowy. Ostatecznie, od 25. minuty, legioniści prowadzili dzięki nieco straceńczej akcji Stolarskiego. Obrońca powalczył o piłkę, ostatecznie wpadł w pole karne i dograł w środek, gdzie odnalazł się Arvydas Novikovas, który dostawił nogę. 

Arvydas Novikovas

Przez cały mecz na boisku nie brakowało bałaganu, trudno było zauważyć oznaki organizacji gry. Z tego wziął się też gol dla Korony, który rozpoczął się od wyrzutu z autu, gdzie gracz gospodarzy w zupełności nie czuł naporu ze strony żadnego z piłkarzy gości. Potem Lewczuknie zablokował dośrodkowania Mateja Pucki, a Michal Papadopulos uciekł Astizowi i w bardzo ładny sposób pokonał Radosława Majeckiego odbiegając od bramki. Sam golkiper też nie miał wiele pracy - wysilić musiał się tylko odbijając uderzenie głową Pucki. 

Pierwsza połowa niewiele różniła się od drugiej. Przez całe spotkanie drużyny nie stworzyły widowiska godnego najwyższej klasy rozgrywkowej. Mecz przypominał kopaninę, przerywaną stałymi fragmentami gry. Wtedy Legia miała najlepsze szanse, jak po uderzeniu Gwilli czy dośrodkowaniach finalizowanych przez Lewczuka lub Jędrzejczyka. Oznak ataku pozycyjnego, a nawet dynamicznych kontr, nie sposób było stwierdzić, choć momentami nieco zamieszania sprawiał wprowadzony w drugiej połowie Jose Kante. Na temat spotkania dałoby się znaleźć wiele cierpkich słów, ale o wszystkim ostatecznie zaważyła ostatnia akcja rywalizacji. 

W ostatnich sekundach Legia przeniosła się pod bramkę rywali. Złe krycie wykorzystał Kante, który uciekł spod opieki rywali, przedłużył dośrodkowaną piłką, a blisko bramki znalazł się Gwilia. Gruzin wepchnął piłkę do siatki i… zapewnił wymęczoną wygraną wicemistrzom Polski. Słabe widowisko zakończyło się zdobyciem przez „Wojskowych” trzech punktów i przerwaniem passy pięciu ligowych spotkań bez wygranej. Co dalej? Finlandia. W czwartek 1 sierpnia, legionistów czeka kolejne niezwykle ważne spotkanie - rewanż z KuPS. Innego scenariuszu niż awans, przy Łazienkowskiej nie przewiduje nikt. 

Autor: Piotr Kamieniecki

Polecamy

Komentarze (1001)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.