Domyślne zdjęcie Legia.Net

Borysiuk: Sodówka czy spadek formy?

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

06.01.2010 08:42

(akt. 16.12.2018 16:50)

- Przez ostatnie miesiące Borysiuk cofnął się w rozwoju - twierdzi <strong>Dariusz Dziekanowski</strong>, były napastnik Legii. - Zgadzam się, że Ariel bardziej akceptowany był w wyjściowej jedenastce Legii w pierwszym sezonie. Teraz wpadł w jakiś dołek - przytakuje <strong>Michał Globisz</strong>, trener reprezentacji U-19, w której występował do niedawna Borysiuk.
- Rzeczywiście, grałem trochę mniej. Ale czy zrobiłem krok w tył? Nie wiem. Być może nie dawałem z siebie 110 procent, jak to miało miejsce w pierwszym sezonie w Legii, tylko 100. Trener przestrzegał nas przed tym, że po pierwszym roku ambicja trochę przygaśnie. Wiele będzie zależało od tej rundy. Chciałbym bardziej liczyć się w zespole i brać na siebie większy ciężar gry - mówi Borysiuk.

- Za obniżkę formy Ariela częściowo winni są dziennikarze, którzy często za wcześnie robią z piłkarza wielką gwiazdę, a potem odbija mu sodówka - twierdzi Grzegorz Mielcarski, były napastnik, ekspert piłkarskią. - Oczywiście, to nie tylko wina mediów, ale i piłkarza, który za szybko zaczyna czuć się ważny, rezygnuje z nauki. Właśnie  tak, jak zrobił Ariel, czy choćby Patryk Małecki z Wisły. Pamiętam, jak do zespołu Białej Gwiazdy wchodził Kuba Błaszczykowski. Wtedy podjął on decyzję, że trzeba zapisać się do szkoły. Ariel minął się z nim w drzwiach, bo postanowił ze szkoły się wypisać. To błąd! Im szybciej to zrozumie, tym lepiej dla niego - dodaje Mielcarski.

- Sodówka? Nie ma mowy. Ci co mnie znają, wiedzą, że jestem bardzo samokrytyczny - broni się urodzony w Białej Podlaskiej legionista. -Szkoła? O jejku, musimy o niej rozmawiać? - mówi. Po chwili jednak dodaje. - W Młodej Ekstraklasie dawałem radę. Wracałem z treningu o 14. i miałem czas na odpoczynek. O 16. zaczynałem zajęcia i przez następne 5 godzin siedziałem w szkolnej ławce. W pierwszej drużynie obciążenia są dużo większe i tych sił brakuje. Wiem jednak, że maturę powinienem zrobić.

Nie ukrywa jednak, że sporą część czasu zabierała mu zabawa na playstation, zwłaszcza gdy dzielił mieszkanie z Maciejem Rybusem. - Teraz gram mniej. No i tylko z komputerem - mówi. - To jest smutne. On nie powinien się nawet do tego przyznawać - oburza się Mielcarski. Dziekanowski widzi jeszcze jeden powód, który hamuje Borysiuka w rozwoju. - Janek Urban, ustawiając go w roli defensywnego pomocnika, zabija w nim kreatywność. W wieku 18 lat zrobił z niego 30-latka, którego zadaniem jest odebranie piłki i bezpieczne zagranie do najbliższego kolegi z drużyny. Co na to zawodnik? - Od najmłodszych lat byłem piłkarzem ofensywnym, ale w Legii mógłbym grać nawet w bramce.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.