Byłe gwiazdy Legii dopingują kolegów
15.07.2008 08:30
<b>Bartłomiej Grzelak</b> już truchta, ale nie zagra w Pucharze UEFA z Homlem. Wczorajszy trening oglądali <b>Łukasz Fabiański</b> i <b>Marcin Burkhardt</b>. - Noga jeszcze mnie boli. Nie wiem, kiedy wrócę do normalnych treningów. Czy wyleczę się przed niedzielnym meczem o Superpuchar? Jest na to szansa – mówił wczoraj Grzelak. Przerwał trening w połowie, z delikatnym grymasem bólu na twarzy. Wcześniej napastnik Legii, który kontuzji nabawił się w sparingu z FC Luzern, bardzo spokojnym tempem biegał wokół podzielonych na grupki legionistów.
Z kolei piłkarze, którzy później dołączyli do drużyny – Jakub Wawrzyniak, Roger, Takesure Chinyama, Martins Ekwueme i Hiszpan Tito, ćwiczą już na pełnych obrotach wraz z resztą zespołu.
Wczoraj wszyscy piłkarze zagrali w wewnętrznym meczu na głównym boisku. Wyróżnili się w nim zwłaszcza Rybus i Iwański oraz Mikel Arruabarrena.
Trening z boku oglądali byli legioniści Łukasz Fabiański i Marcin Burkhardt. – Mam ostatnie dni urlopu i zaraz zaczynam przygotowania do nowego sezonu, dlatego wpadłem na chwilę do Warszawy – tłumaczy bramkarz Arsenalu.
Burkhardt dostał wolne w Szwecji. Sytuację ma niewesołą – jego Djurgarden zajmuje ostatnie miejsce w lidze. – Brakuje nam obrońców, mamy najsłabszą defensywę w ekstraklasie. Ja powoli wracam do zdrowia. W ostatnim meczu trener wstawił mnie na końcówkę. Gdy tylko rozpocząłem rozgrzewkę, cały stadion zaczął mnie oklaskiwać i skandować „Marcin, Marcin” – śmieje się „Burinho”, który w Szwecji szybko stał się gwiazdą.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.