Domyślne zdjęcie Legia.Net

Cezary Kucharski: Liczymy tylko na siebie

Marcin Szymczyk

Źródło:

06.05.2006 09:28

(akt. 25.12.2018 21:54)

- Miałem dwie sytuacje w meczu, po których mogłem pokusić się o zdobycie gola. Pierwsza sytuacja do dośrodkowanie Edsona, który znany jest z tego, że robi to bardzo silnie. Miałem mało czasu na złożenie się do strzału, byłem poza światłem bramki, praktycznie tylko nadstawiłem głowę i uderzyłem obok słupka. W drugiej trochę zabrakło mi zimnej krwi. Wydawało mi się, że zaraz ktoś mnie dogoni i przeszkodzi. Zbyt nerwowo i szybko zdecydowałem się na strzał i minimalnie nie trafiłem - opowiada <b>Cezary Kucharski</b>. Całą rozmowę z napastnikiem Legii można przeczytać poniżej.
- Jeśli Wisła Kraków straci dziś punkty z Górnikiem Zabrze to Legia będzie mistrzem Polski. To możliwe? - Mało prawdopodobne, by Wisła straciła punkty u siebie, gdy z reguły ich nie traci. Oczywiście nie można stawiać z góry na straconej pozycji Górnika, który walczy o utrzymanie. Na pewno zagrają ambitnie, ale nie wiem czy starczy im umiejętności, by choćby zremisować z Wisłą. Szczerze mówiąc nie liczę na to. - Mówi się umiesz liczyć to licz na siebie. Legia w meczu z Górnikiem w Zabrzu powinna liczyć tylko na siebie. - Zakładając, że Wisła dziś wygra, rzeczywiście decydujący mecz dla nas będzie w Zabrzu. Musimy się do tego meczu solidnie przygotować, przede wszystkim mentalnie. To, że już lada chwila będziemy mistrzem Polski jest obciążeniem psychicznym, co było chwilami widać i dziś. Było sporo nerwowości, co jest spowodowane tym, że wszyscy myślimy już o tym, by tego tytułu nie stracić. To powoduje, że w naszych poczynaniach brakuje spokoju, zimnej krwi, ale najważniejsze, że wygrywamy. - No właśnie, dziś byliście bardzo nieskuteczni. Czy zdążycie to jeszcze poprawić przed końcem sezonu? - Nie uważam, że skuteczność nasza jest zła. Trzeba zauważyć, że wcale aż tak dużo tych sytuacji nie stwarzamy. Trzeba spojrzeć na całość gry zespołu, jest wielu zawodników, którzy strzelają bramki. Ostatnio piłka idealnie siedzi na nodze Edsonowi. Nabrał pewności siebie, nabrał wiary we własne umiejętności i strzela bardzo ważne dla nas bramki. Jest to na pewno świetny zawodnik i bardzo Legii przydatny. Także uważam, że skuteczność nie jest zła. Nasi rywale z Krakowa uważają, że jesteśmy aż za skuteczni. - Co dziś było nie tak w grze warszawskiej Legii, co można by jeszcze poprawić? - Na pewno powinniśmy się dłużej utrzymywać przy piłce, akcje Amiki kontrować od tyłu – tego dzisiaj brakowało. Wydaje mi się, że było to spowodowane tym, o czym już mówiłem, czyli presją, że musimy wygrać, nie możemy stracić punktu. - Czy szanse Wisły na dogonienie Legii to już tylko matematyka? - Wiślacy na pewno jeszcze wierzą, my natomiast wiemy, że im nie odpuścimy. Myślę, że zarówno ja, jak i nikt z Legii, nie wyobraża sobie tego, że tytuł mistrza Polski mógłby nie trafić na Łazienkowską. Na pewno trzeba być czujnym, poważnie podchodzić do przeciwnika, mieć do niego pewien respekt. Na pewno Górnika Zabrze nie zlekceważymy. - Zakładając, że Legia zdobywa tytuł, to ty byłeś uczestnikiem dwóch ostatnich takich wydarzeń. Mógłbyś pokusić się o porównanie, która Legia była silniejsza: ta Okuki, czy ta Wdowczyka? - Obecna drużyna ma szerszą kadrę, bardziej wyrównaną. Tamta ekipa grała chyba ładniej dla oka, strzelała więcej bramek. Może nie ze stałych fragmentów gry, ale z akcji. Dłużej się potrafiliśmy utrzymać przy piłce wtedy, natomiast teraz drużyna ma inne walory. Jest wiele indywidualności o wysokich umiejętnościach. Każdy kolejny mecz to potwierdzał. W jednym spotkaniu brylował Choto, w innym Ouattara, potem Edson, w innym ja potem Włodarczyk, czy Janczyk, czy Szałachowski. Potencjał całego zespołu jest na pewno większy niż tamtego.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.