Domyślne zdjęcie Legia.Net

Cezary Kucharski: Smudzie plan się nie powiódł

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

28.04.2009 07:18

(akt. 17.12.2018 20:41)

Mecz Legii z Lechem nie zachwycił, a zaryzykuję stwierdzenie, że nawet wielu rozczarował. Oczywiście poziomem sportowym, bo wynik remisowy powoduje może lekki niedosyt po obu stronach, ale o darciu szat z tego powodu, mam wrażenie, nie ma mowy. Zachowane zostało przecież status quo. Obie ekipy mają nadal szanse na mistrzostwo Polski. Cieszą się wiślacy z Krakowa i zwyczajni kibice piłkarscy. Ci pierwsi, bo los obrony tytułu zależy już tylko od nich, wszystko mają w swoich głowach, a raczej nogach i głowach. Kibice do końca ligi mają zapewnione emocje - pisze w swoim kolejnym tekście <b>Cezary Kucharski</b>.
Niedzielny mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie Legia zdominowała Lecha, w drugiej było zupełnie odwrotnie. Wnioskując z wypowiedzi samych bohaterów tego spotkania, nie wiedzą oni, dlaczego tak się stało. Według mnie dlatego, że Legia lepiej "weszła" w mecz. A stało się tak, ponieważ zawodnicy Lecha mieli założenie spokojnego rozpoczęcia spotkania. W naszych, polskich realiach oznacza to grę wolną, bez wychodzenia na pozycje, bez odpowiedniej agresji i rytmu. Pamiętam, że jak dostawaliśmy od trenera sygnał takiego spokojnego rozpoczęcia meczu, to zawsze graliśmy tzw. piach. Gdy jest się bardziej umotywowanym i gra się pressingiem - tak postąpiła Legia w pierwszej połowie - u przeciwnika mnożą się straty, niecelne podania, a co za tym idzie, wkrada się nerwowość. Druga połowa była już całkowicie odmienna. Wynikało to stąd, że piłkarze Lecha wyszli z całkowicie innym nastawieniem. Takim, jakie kilka dni przed spotkaniem zapowiadał Franciszek Smuda - aby zdominować Legię. Podobnie grali w Udine, gdy trzeba było odrabiać straty z pierwszego meczu. Także wcześniejsze o dwie minuty wyjście piłkarzy Lecha na drugą połowę świadczyło o tym, że jak najszybciej chcą wyrównać stan pojedynku. Szczerze mówiąc, żałuję, że trener Smuda nie zastosował od początku spotkania taktyki mającej na celu zdominowanie Legii na jej stadionie! Mielibyśmy wtedy pojedynek - używając terminologii z boksu - pięściarzy wagi ciężkiej, pretendentów do tytułu, którzy poszli na wymianę ciosów, chcąc zamęczyć i znokautować rywala. Emocji byłoby zdecydowanie więcej. A tak pozostało nam przyglądać się walce dwóch bokserów, którzy czuli respekt wobec siebie i nie położyli na szalę wszystkiego, co mieli, aby tylko odnieść zwycięstwo. Pasa mistrzowskiego szukać będą z innymi przeciwnikami, niekoniecznie z pretendentami do tytułu.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.