Cisza przed burzą

- Przecież mam obie nogi - śmieje się Dickson Choto pytany o kontuzjowaną nogę. Humory dopisują wszystkim. Na dwa dni przed meczem z Lechem trener ich nie przemęcza. Grają w siatkonogę, a emocji jest więcej, niż w niejednym spotkaniu ligowym. To dlatego, że jeden set jest warty po 100 złotych od każdego uczestnika. Niby dla piłkarza to żadne pieniądze, ale każdy chce zwyciężyć. Uczą się zwyciężać. - Żeby oni z takim zaangażowaniem grali w niedzielę – mówią obserwujący zajęcia kibice. W sobotę będzie już o wiele poważniej. Legioniści zjawią się przy Łazienkowskiej tuż po godz. 9. Najpierw trening taktyczny, potem odnowa biologiczna i czas dla najbliższych. - Niczego nie planuję, może obiad z żoną, ale w domu. Małgosia ugotuje, bo ja do kuchni to nawet nie wchodzę - Śmieje się Tomasz Kiełbowicz. Czasu za dużo nie będzie, bo o 19 rozpocznie się zgrupowanie w podwarszawskim Miedzeszynie. - Lubię tam jeździć. Fajna atmosfera, pyszne jedzenie. Można się wyciszyć, skoncentrować - przyznaje Jakub Rzeźniczak. Po śniadaniu, a przed obiadem, który wyznaczono na 13. relaksacyjny spacer. Idealny moment do wzajemnej mobilizacji. Po 14 rozpocznie się odprawa przedmeczowa. Zawodnicy będą już wiedzieć, kto wybiegnie w podstawowym składzie, a kto usiądzie na ławce rezerwowych. Na stadionie pojawią się o 15. Ostatnie uwagi, przygotowania, rozgrzewka i mamy nadzieję, wielki mecz.