Czesław Michniewicz broni Macieja Skorży
16.09.2010 23:22
Muszę wziąć w obronę Macieja Skorżę, bo denerwuje mnie, że dziennikarze tak swobodnie rozpisują się, że zrobił błąd, odsuwając trzech piłkarzy od drużyny. A dlaczego miał nie odsunąć? To on dobiera ludzi, z którymi chce pracować. Z Maciejem Iwańskim, Jakubem Wawrzyniakiem i Piotrem Gizą widocznie aktualnie nie chce – to normalne. Gdyby miał w kółko pracować z tymi samymi zawodnikami, to po co w ogóle zmieniać szkoleniowca? Zatrudniono Macieja Skorżę między innymi po to, by zespół poukładał po swojemu. A zespół, to nie tylko boisko, ale też szatnia. Na poznanie charakterów piłkarzy potrzeba czasu. Tak mniej więcej trzy miesiące. Właśnie minęły.
Co może w Polsce trener? Zagranicą jeśli piłkarz nie pasuje szkoleniowcowi, jest odsuwany, daje mu się wielomilionową odprawę i życzy powodzenia w nowym miejscu pracy, problem definitywnie rozwiązany (zobaczmy jak w „białych rękawiczkach” i z klasą Mourinho wypchnął z Realu legendarnego Raula). U nas nie ma na to pieniędzy. Efekt jest taki, że przesuwa się piłkarza do drugiej drużyny, on staje się jeszcze bardziej zawzięty w kopaniu dołków pod szkoleniowcem (z kolegami rozmawia przecież codziennie), w dodatku po dwóch tygodniach przychodzi prezes i pyta: „Czy naprawdę ten zawodnik, który jest w czołówce najlepiej zarabiających, nie nadaje się do gry w lidze? Może go jednak wstawmy. Nie stać nas na utrzymywanie piłkarza, który nie gra…” Trener, przymuszany przez otoczenie, zaczyna się układać z zawodnikiem, albo nie. Jeśli się układa - traci autorytet. Jeśli się nie układa, presja rośnie. „A może z nim w składzie jednak byśmy wygrali?”. Jeden mecz, drugi. W końcu zmiana trenera. Nowy mówi: „U mnie wszyscy mają równe szanse”. Zabawa zaczyna się od początku.
Wróćmy do sytuacji ze Skorżą i Iwańskim… Jeden z moich ostatnich meczów w Zagłębiu, przegraliśmy 1:2 z Groclinem (prowadziliśmy 1:0 po bramce Arboledy i szybko dostaliśmy dwa gole), dziesięć minut przed końcem ściągnąłem Iwańskiego, wcześniej Włodarczyka. Na konferencji prasowej zapytano mnie, czy jestem zadowolony z postawy zawodników. Powiedziałem, że trzech piłkarzy zagrało dobrze, natomiast ośmiu gorzej niż się spodziewałem. Potem Iwański miał pretensje, spakował się i pojechał na „konsultację medyczną” do Poznania. Konsultacja trwała tak długo, aż mnie zwolniono – wtedy wyzdrowiał. I w mediach mówił, że ja winą za porażki obarczam zawodników (żeby była pełna jasność dziś jestem z "Iwanem" w normalnych relacjach, wszystko sobie po czasie wyjaśniliśmy). A kogo mam obarczać? Jeśli piłkarz gra słabo, to trener ma prawo powiedzieć, że gra słabo. Jeśli uważa, że osiągnie lepszy efekt – ma prawo powiedzieć to publicznie. Widzieliście Trapattoniego w Bayernie. Zły trener? Wracam ciągle do tego pytania – co w Polsce może trener? Czy jako szef może traktować swoich podwładnych jak pracowników, czy to jednak prawdziwymi szefami są piłkarze? W naszym kraju można krytykować prezydenta, ale nie można piłkarza, który w dwa miesiące zarabia tyle, ile prezydent przez rok.
Maciej Skorża odsunął Iwańskiego, Wawrzyniaka i Gizę i… na tym koniec, żadnej dyskusji. Tylko u nas media zaczynają stawać po stronie zawodników, ci czują się coraz mocniejsi, czują, jakby chodziło o jakiś kłótnię dwóch równych stron, w której być może oni mają rację (wedle zawodników – na pewno oni). Ale to nie kłótnia, to zwykłe układanie zespołu. Generalnie mogą być trzy powodu odsuwania zawodników:
- sportowy (ktoś źle gra, źle się prowadzi)
- charakterologiczny (wiadomo)
- przyszłościowy (zawodnik się „brzydko” starzeje, pojawia się nowy, perspektywiczny gracz)
I koniec. Maciek Skorża uznał, że trzeba odsuwać, więc odsuwał. Jeśli nie może tego robić, to co może? Co mu wolno? Niech dziennikarze zastanowią, po której stronie się opowiadają. Jak oceniać szkoleniowca, jeśli odbiera mu się podstawowe narzędzia pracy, takie jak swobodny dobór współpracowników i piłkarzy?
Niestety, w naszej lidze instrumenty do pracy dostają jedynie cudzoziemcy – ich metod nikt nie podważa. Gdyby Petrescu odsunął w Legii trzech piłkarzy, nawet przez sekundę nie byłoby dyskusji, czy dobrze robi. A że zrobił to Skorża, zaczyna się podkopywanie jego autorytetu. Maaskant powie, że drużyna ma jeść razem posiłki i dostaje wielkie brawa. Za Jana Urbana Legia też jadła razem posiłki, tylko problem się pojawił, gdy ktoś miał za te posiłki zapłacić. Proza życia. U zagranicznego szkoleniowca budżet na tak banalną rzecz się znajduje, u Polaka – nie. Za drogo.
Akurat Maciek dostał teraz od działaczy wszystko, czego zażądał. Świetnie. Tylko niech dziennikarze pod rękę z odstawionymi piłkarzami nie zaczynają krucjaty przeciwko niemu. Chyba, że im się podoba praca cyklem: latem krytykujemy piłkarzy za porażki z Azerami, jesienią trenerów za konflikty z piłkarzami.
Cały tekst można przeczytać tutaj
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.