Czesław Michniewicz: Wynik jest sprawiedliwy

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Liga+ Extra

11.04.2021 20:08

(akt. 13.04.2021 13:07)

- Nie jesteśmy szczęśliwi z remisu w Poznaniu. Jechaliśmy z nastawieniem, że możemy wygrać i chcieliśmy to zrobić. Nie był to, uczciwie przyznam, nasz najlepszy dzień. Nie funkcjonowaliśmy tak dobrze, jak ostatnio - mówił w "Lidze+ Extra" trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.

- Nie stworzyliśmy zbyt wielu 100-procentowych sytuacji. Oczywiście, były momenty, że przy odrobinie dokładności można było zdobyć bramkę. Lech też miał takie momenty. Myślę, że wynik jest sprawiedliwy.

- Przyjeżdżając do Poznania wygraliśmy ostatnich sześć spotkań i liczyliśmy na to, że nasza seria będzie kontynuowana. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać bardzo dobrze, aby pokonać Lecha, który ma swoje problemy, ale na widoku jest nowe rozwiązanie, nowy trener. Wiedzieliśmy, że nowy szkoleniowiec będzie na spotkanie, także dodatkowa motywacja dla zawodników.

- Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze. Pierwsze 15 minut należało do nas. Przeważaliśmy, mieliśmy dobre fragmenty gry. Nie przełożyło się to na bramki. Później, spotkanie się wyrównało. Lech zaczął dochodzić do głosu i również stwarzał okazje. Nie przypominam sobie 100-procentowych sytuacji ani z jednej, ani z drugiej strony. My najlepszą szansę mieliśmy po podaniu Tomasa Pekharta do Luquinhasa, w pierwszej połowie. Po przerwie mecz się wyrównał. Było kilka fajnych momentów z obu stron, ale goli nie było. Na pewno dla kibiców bezbramkowy remis nie jest zbyt optymistyczny. Z mojej perspektywy - mówiłem o tym zawodnikom w szatni -  stać nas na lepszą, płynniejszą grę. W niedzielę brakowało momentami płynności, stąd też normalnie kreujemy zdecydowanie więcej sytuacji. Pekhart ma zawsze kilka okazji do tego, aby zdobyć bramkę. W Poznaniu wprawdzie ją zdobył, ale sędziowie ocenili, że był to spalony. Na pewno tak było, bo VAR o tym zdecydował. Ale to było za mało, żeby wygrać. Oceniając na chłodno - remis jest najbardziej zasłużony, bo ani my, ani Lech nie był znacznie lepszy, aby zwyciężyć.

- Lech był najtrudniejszym przeciwnikiem Legii w ostatnich tygodniach? Inaczej grał niż dotychczas. Tego się spodziewaliśmy, że trenerzy, którzy zostali do pełnienia funkcji na nasze spotkanie, będą próbowali zaproponować coś nowego. Tak się stało, ale nie byliśmy tym zaskoczeni. Mówiłem na konferencji, że spodziewamy się innego ustawienia niż dotychczas. Mając na uwadze, że mają wielu bardzo dobrych środkowych obrońców. Aż chciałoby się, żeby Lech, z jego perspektywy, grał w tym ustawieniu. Tak też się stało. Ale to nie to zdecydowało o tym, że nie zdobyliśmy bramki. Mieliśmy swoje momenty, lecz momentami graliśmy zbyt wolno i niedokładnie. I to przekładało się na sytuacje, które tworzyliśmy - one nie były tak idealne, jak byśmy chcieli.

O Szabanowie i braku zmian

- Co z Szabanowem? Okaże się. Na tę chwilę ma uraz stawu skokowego. W poniedziałek przejdzie badania, po których będziemy wiedzieć więcej. Jeśli chodzi o zmiany – taka była strategia. Straciliśmy Szabanowa, wysokiego zawodnika. Mogliśmy próbować zmienić Pekharta, lecz jest to bardzo ważny gracz przy stałych fragmentach gry. Ale nie był to jedyny powód, że nie dokonywaliśmy zmian. Po prostu tak wyglądał mecz. Nie było, w mojej ocenie, takich zawodników - wśród rezerwowych - którzy by troszeczkę odmienili naszą grę. Musielibyśmy zmienić ustawienie, a tego nie chcieliśmy robić. Bo w tym systemie, w którym funkcjonowaliśmy, za dużo zmian nie mogliśmy przeprowadzić.

- W tym systemie taktycznym, w którym gramy, nie było potrzeby zmieniać zawodników jeden do jednego. Inna sprawa, że nie mieliśmy takich piłkarzy jeden do jednego na pozycje, na które szukalibyśmy ewentualnie zmian. Gdybyśmy chcieli wymienić Bartka Slisza na kogoś bardziej ofensywnego, to nie możemy go zdjąć z boiska, bo jest młodzieżowcem. W jego miejsce może wejść Kuba Kisiel, który stawia dopiero pierwsze kroki w ekstraklasie. Mieliśmy wśród młodzieżowców jeszcze opcję z Kacprem Skibickim, który był bohaterem jesiennego meczu, ale w takim wypadku należałoby zmienić Kapustkę lub Luquinhasa, którzy dają drużynie określoną wartość. Stąd też nie było możliwości, aby wymienić kogoś jeden do jednego.  Po zejściu Szabanowa, który jest bardzo istotnym zawodnikiem w naszej strategii przy stałych fragmentach gry, zarówno w obronie, jak i w ataku, nie mogliśmy sobie pozwolić na zmianę Pekharta. Bo on pozostał jedynym piłkarzem, który w takich sytuacjach może wypełnić lukę po Szabanowie. Rzeczy blokujących zmiany, było dużo. Oczywiście, można było próbować zmienić tego czy innego gracza, ale mecz był cały czas nierozstrzygnięty i po prostu taką podjęliśmy decyzję.

Ostatnio widoczna była poprawa, jeśli chodzi o stałe fragmenty gry w ofensywie. Po jednym ze stałych fragmentów gry, w Poznaniu, miała miejsce kontra, w której Legię musiał ratować Artur Boruc. - Skąd dysproporcja, że czasami mamy super rozegranie, a czasami wychodzą klopsy? Jak prześledzi się nasze rozegranie, z którego poszła kontra… Przy dokładniejszym zagraniu to my mogliśmy mieć sytuację bramkową. Zabrakło dokładności ze strony Mladena i przeciwnik to wykorzystał. Na każdy mecz przygotowujemy określony stałe fragmenty gry. W niedzielę mieliśmy takie. Lech niektóre blokował poprzez swoje ustawienie, bo grał troszeczkę inaczej w obronie niż w ostatnich meczach. Ale to nie dlatego, że nie mieliśmy nic przygotowanego. Zabrakło dokładności w wykonaniu. Mieliśmy przygotowanych kilka ciekawych wariantów.

- Do jedenastki kolejki powinniśmy rozpatrzeć Artura Boruca – czy to słuszna kandydatura? Myślę, że jak najbardziej. Artur fantastycznie zachowywał się w sytuacjach, w których nam pomógł. Cieszę się, że będzie w jedenastce kolejki, niezależnie od tego, że to nasz golkiper. Zawsze byśmy chcieli, żeby to inny bramkarz był w jedenastce kolejki. To by świadczyło, że mieliśmy tych sytuacji naprawdę dużo.

O sytuacji z Kapustką i Rusynie

- Sytuacja związana z Bartkiem Kapustką, po meczu z Pogonią? Myślę, że zabrakło wytłumaczenia całego zdarzenia, jakie miało miejsce po spotkaniu z klubem ze Szczecina. Bartek wrócił do domu, jego dziewczyna miała urodziny. Nie był świadomy, że zaprosiła kilka koleżanek. Po prostu przyszedł do domu i ci ludzie już tam byli. Jako trener, nie mam o to do niego pretensji, że wrócił do domu i ktoś i niego był. Co miał zrobić? Wyprosić wszystkich, wyjść z domu? Troszeczkę hipokryzji jest, o której się tutaj mówi.

- Czy Nazarij Rusyn wysłał do mnie bukiet kwiatów z biletem „Wybacz mi”, czy w najbliższych miesiącach będzie miał ze mną trudno? Nie powiem, że ze mną ma trudno. Też mogę powiedzieć, że ja mam trudno. Są pewne zasady, których się trzymamy, przestrzegamy ich. Zawodnik jest od tego, żeby je przestrzegać. Przychodząc do profesjonalnej piłki i klubu, jakim niewątpliwie jest Legia, chcemy się liczyć w Europie, musimy mieć określone standardy. Nazarij zachował się tak, jak się zachował. Musi przemyśleć swoje zachowanie. Ja go nie skreślam, zobaczymy, wiele osób popełnia błędy. Jest młody. Czas pokaże, jaka będzie jego przyszłość.

- Wbrew temu, o czym się powszechnie mówi, o autostradzie do mistrzostwa... Chłodzę nastroje w drużynie, zwłaszcza w szatni. Dziennikarze i kibice mogą sobie rozprawiać o tym, czy o tamtym. Wiem, jak wygląda piłka, jak wszystko może się zmienić w przeciągu jednego-dwóch meczów. Chcemy zdobywać jak najwięcej punktów. Nie myślimy o sześciu meczach do końca, czyli dla nas, teraz, najważniejsza jest gra z Cracovią. Nie będzie to łatwe spotkanie, ale chcemy punktować. Dzisiaj mamy osiem punktów przewagi – dużo i mało. Ale przed nami też dużo grania.

- Chciałbym, żeby Marko Vesović i Paweł Wszołek zostali w Legii, bo to bardzo wartościowy piłkarze. Ale muszą dojść do porozumienia z klubem. Wiem, że klub rozmawia z nimi. To nie jest tak, że sprawa jest przesądzona. Ja, ze swojej perspektywy, chciałbym mieć ich w przyszłym sezonie, w zespole.

O gratulacjach dla futsalistów Legii

- Z tego miejsca, w imieniu naszej drużyny, chciałbym pogratulować naszej drużynie futsalowej, która wywalczyła awans do ekstraklasy, wygrywając 7:2. Gratulacje dla trenerów i zawodników. Do zobaczenia na meczach!

Quiz. Rekordowe transfery z Legii

1/15 Najwyższym transferem z klubu legionistów jest przejście Radosława Majeckiego do AS Monaco, który kosztował 7 mln euro, plus bonusy. Do jakiego klubu Majecki był wypożyczony z Legii, aby się ogrywać?

Polecamy

Komentarze (89)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.