Domyślne zdjęcie Legia.Net

D jak Dariusz, Dan i Dragomir…

Rafał Heineken

Źródło:

06.10.2006 20:56

(akt. 24.12.2018 18:20)

Ostatnimi czasy gra piłkarzy Legii Warszawa nie napawa kibiców optymizmem. Po odpadnięciu z pucharu UEFA i szczęśliwym remisie z Wisłą Kraków, atmosfera wokół stołecznego klubu gęstnieje z dnia na dzień. „Łaska kibica na pstrym koniu jeździ” – chciałoby się w rzec w takich chwilach... Jednak kibicowska cierpliwość wyraźnie wyczerpuje się. Legia jest klubem, który zawsze walczy o najwyższe cele. Fani stołecznego zespołu nie przywykli do porażek i tym bardziej nie powinni ich oglądać w wykonaniu, bądź, co bądź silnej drużyny. Legii potrzebny jest mocny wstrząs i to jak najszybciej. Zasadnym pozostaje pytanie: Na czym ów wstrząs miałby polegać? Najprościej jest zwolnić trenera. Wyrzucanie szkoleniowca to najprostsza ( żeby nie powiedzieć - najbardziej prostacka metoda odmieniania oblicza zespołu). Trzy lub cztery porażki pod rząd i już trener polskiego klubu może pakować walizki. Wydaje się, iż grupa ITI chce odwrócić ten niekorzystny trend. Czy jednak Dariusz Wdowczyk zasługuje na tak bezgraniczne zaufanie swoich szefów, jakim np. Manchester United obdarza Alexa Fergusona, a Arsenal – Wengera? „Wdowiec” to z pewnością jeden z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia, mogący dodatkowo jeszcze pochwalić się wymiernymi sukcesami. Należy umożliwić Wdowczykowi dalsze doskonalenie warsztatu, ku chwale Legii. Wymiana szkoleniowca w środku, trwającej rundy przyniesie więcej szkody niż pożytku. Jednakże Panu Darkowi przydałaby się właśnie teraz mała lekcja pokory. Natychmiastowego „rozliczenia” ( to ostatnio popularne słowo) wymagają następujące aspekty pracy „Wdowca”. A) Aspekt motywacyjny. Drużyna Legii nie posiada moralności zwycięzców. Piłkarze nie walczą o każdy centymetr boiska nie wkładają całego serca w grę. Jeszcze w zeszłym sezonie właśnie trener „Wojskowych” uważany był za mistrza motywacji. Dlaczego teraz nim nie jest? Ochrona przed „sodówką” młodych graczy pokroju Dawida Janczyka oraz nieustanne wpajanie liderom zespołu woli zwycięstwa to elementarne zadania trenera. Tylko, kogo należy za tych liderów uważać? B) Atmosfera w drużynie. Czy doniesienia dziennikarzy o grupkach i podgrupach w Legii należy włożyć między bajki? W każdej plotce jest ziarnko prawdy, – choć sami piłkarze na każdym kroku podkreślają jedność zespołu. Czy niesławna grupa bankietowa” została rozbita? A może cały czas ma się dobrze lub wcale nie istniała? Tak czy owak, Elton ma ostatnio rozregulowany strzelecki celownik - czyżby przez alkohol?! C) Polityka personalna transferowa. Kwestia doboru zawodników stanowi tzw. „grzech główny” Dariusza Wdowczyka. Trener wielokrotnie podkreśla, iż panuje nad sytuacją, lecz wyniki zespołu poddają w wątpliwość jego deklaracje. Kierowanie drużyną piłkarską to nie tylko podejmowanie decyzji, ale również odpowiedzialność za owe decyzje. Wykluczenie z drużyny „mistrza niewykorzystanych okazji” – Piotra Włodarczyka sprawiło, iż Legia została pozbawiona napastników. Niestety, ale to właśnie Włodarczyk strzelał w tym sezonie najwięcej bramek – czy tego chcemy, czy nie. Z kolei Michał Gottwald z powodzeniem sprawdziłby się jako stoper. ( Z pewnością Słowak lepiej wypełniałby zadania ostatniego obrońcy, niż mały i nieporadny Herbert Dick). Pan Dariusz bezgranicznie ufa Mariuszowi Piekarskiemu oraz Markowi Józwiakowi. Wspomniani menadżer i skaut podsyłają trenerowi Legii coraz to innych piłkarzy z obcym rodowodem. Niestety, ilość nie przechodzi w jakość. Dosyć już hurtowego sprowadzania zagranicznego złomu! Politykę transferową klubu z Łazienkowskiej należy przyrównać do masowego sprowadzania do kraju samochodów z zachodu. ( W obu przypadkach - jakość mocno wątpliwa). Zwalniać „Wdowca” czy nie? - Oto jest pytanie. Mimo wszystko, zarząd Legii powinien wstrzymać się z gwałtownymi ruchami przynajmniej do końca sezonu. Wymiana pewnych ogniw w drużynie jest niezbędna i z pewnością dokona się zimą. Jednak dopiero w czerwcu będzie można rzetelnie podsumować „rządy” Dariusza Wdowczyka w Legii. Nie ma w tej chwili sensownej alternatywy dla obecnego szkoleniowca legionistów. A już na pewno takiej alternatywy nie stanowi osoba Dana Petrescu. Rumun ma w zwyczaju dużo mówić i przypisywać sobie szereg wątpliwych zasług. Jego deklaracja o gotowości objęcia Legii powinna zostać przez ITI zignorowana. Warsztat i doświadczenie Petrescu są mocno wątpliwe, a za jeden z jego (niewielu przecież) atutów można uznać chęć odegrania się na Wiśle Kraków. Rumuńskie rządy w krakowskim klubie przypominały nieco obecną sytuację Legii. Masowe sprowadzanie przeciętnych grajków osłabiło morale i zgranie zespołu. Remis w ostatnim meczu pomiędzy drużynami mistrza i wicemistrza Polski faktycznie oddał ich aktualną dyspozycje. Oba zespoły rażą nieporadnością niczym pijane dzieci we mgle. Twaite, Burns, Chiacu, Hugo, Dick, Junior - tych piłkarzy można z czystym sumieniem sprowadzić do wspólnego mianownika: Na sprzedaż! Dlaczego, więc to właśnie Wisła awansowała do fazy grupowej pucharu UEFA? Odpowiedź jest dość jednoznaczna: Zatrudnienie Dragomira Okuki. Szkoleniowiec z prawdziwego zdarzenia powoli niweluje błędy Petrescu. „Kat z Belgradu” przywrócił do łask jednych z niewielu naprawdę wartościowych piłkarzy Wisły, czyli Marcina Baszczyńskiego i Mauro Cantoro. Czy powinniśmy zacząć zazdrościć krakusom trenera? Godnym pochwały jest przyjęcie Serba na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Warszawscy kibice doskonale pamiętają jego niewątpliwy wkład w odzyskanie przez Legię mistrzowskiego tytułu po 7 latach w roku 2002. Drago w wywiadach nie deklaruje jakiegoś przywiązania czy miłości do Wisły, podkreśla, że jest po prostu w pracy. Również z tego powodu należy mu się legijny szacunek! Być może w Krakowie zakotwiczy również Stanko Svitlica - gracz, nieposiadający zbyt wielu piłkarskich walorów, za to obdarzony niebywałym wręcz instynktem strzeleckim. Wiek jednak robi swoje i Wisła nie powinna mieć z byłego króla strzelców zbytniej pociechy. Dariusz Wdowczyk ma wszelkie predyspozycje, aby prześcignąć Dragomira Okukę w trenerskich osiągnięciach. W tym celu powinien jak najszybciej posypać głowę popiołem, nabrać pokory i skupić się na pracy z zespołem. Pracy, której do wykonania pozostał prawdziwy ogrom. Należy wierzyć, że ITI da młodemu coachowi kolejną szansę na przywrócenie Legii Warszawa należytego blasku.. Odbudowę czas zacząć! – Nie od przerwy zimowej, ale od zaraz!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.