Dariusz Dziekanowski: Liderem Legii jest trener
25.09.2018 08:48
Dziś kilka słów o burzeniu pomników stawianym zawodnikom za życia. Z piłkarzy, którzy w ostatnim czasie wylądowali w rezerwach kilku klubów, można byłoby złożyć niezłą jedenastkę. W Warszawie, po powrocie z banicji Artura Jędrzejczyka, do drugiej drużyny przesunięty został niedawny reprezentant Polski Krzysztof Mączyński. Z ławki rezerwowych praktycznie nie wstaje Miroslav Radović, a ostatnio ze smutną miną przesiaduje tam także Arkadiusz Malarz. Posadzeniem tego ostatniego Sa Pinto ryzykował wiele, bo w przekonaniu kibiców był to jeden z niewielu zawodników, którzy w trudnych momentach nie zawodzili. Był też jednym z tych, którzy zazwyczaj tłumaczyli zespół z ko- lejnych porażek. Zdarzało się Malarzowi przekląć przed kamerą, ostatnio głównie mówił ze spuszczoną głową, wyglądał na przybitego. I nic dziwnego, bo nie był to łatwy okres w jego życiu. Abstrahując od spraw pozaboiskowych, czasem bywa tak, że piłkarz niby sportowo nie zawodzi, ale jego frustracja źle wpływa na innych. Pamiętacie, jak kiedyś Aleksowi Fergusonowi podpadł Roy Keane, który publicznie skrytykował kolegów? Był to początek końca charyzmatycznego Irlandczyka na Old Trafford. Nie twierdzę, że tak samo jest z Arkadiuszem Malarzem, ale często receptą na uzdrowienie drużyny jest taka recepta: jej lider nie jest w stanie dźwignąć zespołu, trzeba go zluzować. Rolę lidera przy Łazienkowskiej wziął na siebie trener. Na razie jego recepta działa. Jak długo? Trudno to przewidzieć.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.