Dariusz Dziekanowski: To nie jest Celtic, jaki ja znam
12.08.2014 10:53
- Piłkarze Legii w dwumeczu eliminacyjnym sportowo zawstydzili mistrzów Szkocji. Wyobrażam sobie, jak się czuli kibice tej drużyny po takim laniu. Wiem jednak, że potrafili oni docenić klasę rywala, kilka dni zapewne rozmawiali o tej wpadce, poszukiwali jej przyczyn, dyskutowali, co należałoby zmienić. O awansie uzyskanym w taki sposób, czyli dzięki walkowerowi, rozmawiać długo nie będą. Jestem przekonany, że czują się zażenowani, zawstydzeni. To nie z Legii śmieje się piłkarski świat. Celtowie postanowili umyć ręce i schować głowę w piasek. Nie spodziewałem się takiej postawy, myślałem, że stać ich na to, by porozmawiać z władzami Legii i znaleźć jakieś rozwiązanie.
- Nie wiem, czy w dłuższej perspektywie wizerunkowe straty, jakie poniosą Szkoci z powodu takiego zachowania, nie będą większe niż w przypadku braku awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wydaje mi się, że zachowując się inaczej niż dotychczas, wyszliby z całej sytuacji z twarzą z dwóch powodów. Po pierwsze, mogliby zapisać się w historii za klasę, sportowego ducha z jakimi nie mieliśmy jeszcze do czynienia w latach współczesnych w futbolu. Cały świat mówiłby o takim zachowaniu z wielkim uznaniem. Po drugie, odwróciliby uwagę od sportowej słabości. Władze klubu boją się, że nieobecność w Lidze Mistrzów zepchnie drużynę na europejską prowincję, ale wiem też, że Celtic, który ja znam, stać byłoby na taki honorowy gest - komentuje na łamach "Przeglądu Sportowego" "Dziekan".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.