Dariusz Mioduski: Nikt nie będzie odporny na dłuższy paraliż rozgrywek
14.03.2020 16:45
Po skończonym sezonie kluby otrzymują od nadawcy najbardziej istotną transze z tytułu praw telewizyjnych. Gdyby jednak do rozegrania wszystkich kolejek nie doszło, to zarówno Canal+ jak i TVP mogą nie zapłacić pełnej kwoty, gdyż część kontraktu nie zostanie wykonana. - Dziś to rozważania teoretyczne. Jeśli nie będzie można dograć sezonu to usiądziemy i będziemy wspólnie rozmawiać – komentuje prezes i właściciel Legii Warszawa, Dariusz Mioduski.
Brak dokończenia sezonu to również problemy ze sponsorami – kluby często zawierają umowy dotyczące ekspozycji w trakcie meczów, a wykonanie tego nie będzie możliwe. Kluby będą więc miały mniej pieniędzy, ale wydatki często pozostaną bez zmian. Największymi są pensje dla zawodników pierwszego zespołu. Na razie nie było rozmów z piłkarzami na ten temat, by wzięli na siebie część odpowiedzialności, również finansowej. Ale jeśli przerwa w rozgrywkach będzie się wydłużać, może do nich dojść. - Piłkarze sami zaczynają publicznie składać deklaracje solidarności w tej trudnej dla wszystkich sytuacji, ale robimy wszystko, aby nie było potrzeby takich rozmów – oświadcza prezes Legii. Wydłużająca się przerwa jednak dotknie wszystkie kluby, a jeśli potrwa powyżej miesiąca może wpłynąć na stabilność finansową. - Długotrwały paraliż rozgrywek zagrozi całej piłce klubowej. Nikt nie jest na to odporny – zauważa Dariusz Mioduski.
Obecna sytuacja powoduje, że wiele spraw stanęło pod znakiem zapytania. Przyszłość nie jest pewna. Pojawia się choćby pytanie jak rozstrzygnąć niedokończony sezon. W Anglii zaproponowano by powiększyć ligę na przyszły sezon. Tak by dwa zespoły awansowały do Premier League, nikt by nie spadł, a tytuł mistrzowski powędrowałby do Liverpoolu, który ma 25 punktów przewagi nad drugim Manchesterem City. W Polsce Legia Warszawa ma przewagę 8 punktów nad Piastem Gliwice. Ale wiele niepewności w serca kibiców „Wojskowych” wprowadził wpis byłego prezesa Legii, Bogusława Leśnodorskiego. "- Jako Prawnik widzę to tak, że jeśli rozgrywki nie zostaną wznowione to nikt z ESA nie spada, a do europejskich pucharów awansują drużyny według kolejności z końca zeszłego sezonu." Czy faktycznie istnieje takie zagrożenie? - Nie. Rozstrzygnęła to uchwała Polskiego Związku Piłki Nożnej – krótko odpowiada Mioduski. Przypomnijmy, że uchwała przewiduje następujące rozwiązanie, gdyby rozgrywek nie udało się dokończyć. - Jeżeli przerwa będzie zbyt długa i nie będzie można skończyć sezonu, jako końcowa będzie liczyła się tabela po ostatniej pełnej rozegranej kolejce.
Nasuwa się więc pytanie, jak długa może być przerwa. Na wtorek zaplanowana jest telekonferencja UEFA. Rozmowy będą dotyczyć najbliższej przyszłości klubowej piłki oraz bardzo prawdopodobnego przesunięcia mistrzostw Europy 2020. Gdyby Euro zostało przełożone na przyszły rok, to ligi mogłyby grać dłużej, ale tutaj też są ograniczenia. – Nie będziemy mogli grać np. do końca czerwca. Owszem, możliwe jest wydłużenie sezonu. Szczególnie, że w tym roku miał skończyć się wcześniej, ale ten margines jest ograniczony. Kluby potrzebują czasu na przygotowanie do kolejnego sezonu, a eliminacje do europejskich pucharów zaczynają się dość wcześnie. Chyba, że przesunięte zostaną eliminacje do Ligi Mistrzów i Ligi Europy – zaznacza sternik Legii.
Pozostaje więc czekać na wtorkowe decyzje UEFA i mieć nadzieję, że pandemia koronawirusa nie potrwa zbyt długo.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.