News: Rocznica Dariusza Mioduskiego

Dariusz Mioduski: Oczyszczamy się i idziemy dalej

Marcin Szymczyk

Źródło: Rzeczpospolita

28.08.2017 23:53

(akt. 04.01.2019 13:34)

- Musimy zapomnieć już o przeszłości, mimo że jest to bardzo trudne. Sam nie śpię po nocach, bo mi się przypominają dwie głupio stracone bramki: w Astanie i z Sheriffem tu w Warszawie. Gdyby nie one, to nasza rozmowa też miałaby zupełnie inny wydźwięk. Przecież z Sheriffem powinniśmy byli wygrać bez żadnych transferów i bez Vadisa. Mamy wystarczająco silną kadrę. Dziś dla nas jest jeden cel – mistrzostwo Polski. I dlatego tak ważny był ten mecz z Zagłębiem Lubin - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes i właściciel Legii, Dariusz Mioduski.

Praktyką Legii do tej pory było budżetowanie pieniędzy za grę w fazie grupowej Ligi Europy. Premia od UEFA to 5,6 milionów euro jeśli do LE trafia się przez play off eliminacji LM. Tych pieniędzy nie ma.


- Mamy dużą dziurę. Taki budżet wynika ze struktury kosztów, która została stworzona jeszcze przez poprzedni zarząd i z którą teraz mamy problem. Na liście płac mamy wielu 30-letnich piłkarzy, na bardzo dobrych, długich kontraktach. Ich się nie sprzeda z zyskiem, a jednocześnie wkład niektórych z nich w grę jest zbyt mały. Musimy sobie z tym poradzić, ale nie możemy przecież przestać im płacić. Musimy przejść przez kilka okienek transferowych i tę strukturę zmienić. Ściągnąć zawodników młodszych, którzy mniej zarabiają i dla których Legia nie będzie miejscem emerytury. Pozyskać takich, którzy będą chcieli tu się rozwinąć, wygrywać, wypromować się i pójść dalej. I dlatego wykonaliśmy już pierwsze ruchy mające to zmienić. Hildeberto ma 21 lat, podpisaliśmy umowy z naszymi najlepszymi zawodnikami z akademii – Michalakiem, Majeckim, Wieteska może do nas wrócić i taki jest docelowy plan. Jest Szymański, jest Nagy. Stworzyliśmy drugą drużynę z doświadczonymi zawodnikami, żeby młodzi mogli się lepiej rozwijać. Ale na naszej liście płac jest całe mnóstwo zawodników, którzy gdzieś przepadli między pierwszą drużyną a rezerwami, o których się nie mówi, a którzy mają pensje na poziomie znacznie przewyższającym ekstraklasową średnią. Znacznie.


Bez wpływu z Ligi Europy nie ma około 20-25 milionów złotych.


- Więcej. Liczymy, że zabraknie jakieś 8 milionów euro. Premia od UEFA to jedno, ale jest jeszcze market pool, dni meczowe itd.


Musicie sprzedawać piłkarzy, by ratować budżet?


- Nie za bardzo mamy kogo w tej chwili sprzedać. Mam nadzieję, że uda nam się pozbyć dwóch czy trzech zawodników. Z tych obciążających budżet, a nie mających istotnego wpływu na drużynę.Wiadomo, że wciąż jest sprawa Michała Pazdana, który ma wpisaną klauzulę i jeśli ktoś ją wpłaci, to nawet nie musi ze mną rozmawiać. Ale na dziś nie chcę sprzedać Pazdana. Potrzebujemy zespołu, który gra o mistrzostwo Polski.


Kilka dni temu pojawił się artykuł w Interii, że Maciej Wandzel i Bogusław Leśnodorski chcą od pana odkupić Legię.


- Ten artykuł to próba destabilizacji Legii, jedna z odsłon kampanii, która trwa od kiedy przejąłem klub. Niech więc pan jasno napisze – nie ma takiej możliwości. Z wykrzyknikiem. Żeby była jasność. Legia nie zostanie sprzedana.

Co ma pan na myśli mówiąc o „kampanii destabilizacyjnej"?


- Dzieje się to od pierwszego dnia, w którym przejąłem Legię. Z początku może było to bardziej szeptane działanie. Ale ostatnio wkroczyło na wyższy poziom. Czuję to na każdym kroku. Przy transferach, na co dzień w klubie wśród pracowników, czuje w kontaktach z piłkarzami, gdy wchodzę do szatni. Jest grupa ludzi, która wciąż bierze pieniądze z Legii w postaci odpraw uzgadnianych tuż przed moim przyjściem, jeździ klubowymi samochodami i uderza w nas z całej siły. Przecieki medialne o pensjach, transferach, podburzenie zawodników i wszystko to w wykonaniu ludzi, którzy mówią o miłości do klubu. Wśród naszych krytyków są aktywne publicznie osoby, które podpisały umowy kilka dni przed moim przyjściem do klubu, a dzień po złożyły wypowiedzenie i brały kilkumiesięczne odprawy. Żeby było jasne, to nie jest wymówka dla naszej gry. Bo wiem i widzę, że gramy słabo. Ale dzieje się tak również dlatego, że jesteśmy mentalnie rozbijani.


Ile zajmie to ponownie budowanie klubu, o którym pan mówił. Chyba więcej niż sezon?


- Z pewnością. Ale i tak będziemy walczyć o mistrzostwo. Mamy zawodników, którzy są reprezentantami, Polski i innych krajów. Teoretycznie na każdej niemal pozycji mamy najlepszego piłkarza w lidze, przynajmniej na papierze. Oczyszczamy się i idziemy dalej. Musimy się przyzwyczaić do tego, że od nowego sezonu rywalizację o Europę będziemy zaczynać 10 lipca i dojdzie jeszcze jedna runda eliminacyjna. Nie będziemy znajdować nowych zawodników w czerwcu czy w pierwszych dniach lipca. Więc prawdopodobnie musimy przesunąć moment, gdy dokonujemy transferów na zimę.


Zapis całej rozmowy z prezesem i właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim można przeczytać w "Rzeczpospolitej".

Polecamy

Komentarze (205)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.