News: Dariusz Mioduski: Buduję coś, co zostanie po mnie

Dariusz Mioduski: Piłkarze nie umierali za Magierę

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.09.2017 08:59

(akt. 04.01.2019 13:37)

- Odpadliśmy z europejskich pucharów, przegraliśmy trzy mecze w lidze, graliśmy słabo, każdy zawodnik spisywał się poniżej możliwości, zespół dopadła apatia. Wszystko się zgrało, dlatego podjąłem ryzyko. W ciągu kilku dni zrobiliśmy analizę, przejrzeliśmy dostępne opcje i ostatecznie, świadomie bardziej postawiłem na osobowość i charakter, a mniej na doświadczenie trenerskie, bo ono samo w sobie niczego nie gwarantuje. Gdybym patrzył tylko na staż trenerski, zatrudniłbym wiekowego szkoleniowca, ale nie sądzę by pasował do Legii - tłumaczy na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes i właściciel klubu, Dariusz Mioduski.

- Kilka dni temu Jacek Magiera był głośno krytykowany. Po zwolnieniu wszyscy zmienili optykę: nowy trener się nie nadaje, bo nie ma doświadczenia, a Magiera zasłużył na kolejną szansę. W Legii trzeba walczyć i wygrywać. Porażka zawsze się zdarzy, ale brak zaangażowania na boisku jest niewybaczalny. My znaleźliśmy się w takim punkcie.


- Każdy trener, który zaczyna, jest niewiadomą. Co byłoby większym ryzykiem: zatrudnić szkoleniowca, który ma doświadczenie trenerskie ale bez większych osiągnięć czy takiego, który ma wieloletnie i niepodważalne osiągnięcia w piłce na każdym pułapie, ale brak mu tylko doświadczenia w byciu pierwszym trenerem? Do tego uzyskał doktorat i ma ogromną wiedzę. Co to znaczy, że nie ma doświadczenia z boiska? Przecież trener nie pracuje sam, ma do pomocy asystentów i sztab.


- Może ostatnio Legii brakowało trochę charakteru? Dziś, do tej szatni i do tych piłkarzy, potrzebny jest ktoś z zewnątrz, kto nie ma bliskich relacji z przedstawicielami drużyny jako były piłkarz, który z nimi trenował. Uważam, że właśnie ze względu na przeszłość, Jacek powinien o wiele bardziej móc liczyć na piłkarzy i oni, swoją postawą na boisku, o wiele bardziej powinni dowieść, że im zależy. Sami powinni wiedzieć, że za takiego trenera warto umierać – szczególnie ci, którzy go znali z boiska i których wprowadzał w Legii. Zawodnicy, którzy nie chcieli za niego umierać, są większym problemem. Na końcu, niestety, łatwiej zmienić jedną osobą niż kilka, albo kilkanaście. Teraz piłkarze mają wiedzieć, że ich praca to gra w piłkę. Kto nie chce walczyć na boisku, niech idzie gdzieś indziej.


- Mam świadomość, że przy okazji transferów kilka rzeczy można było wykonać lepiej, ale czasu nie cofniemy. Dopadł nas kryzys i to jest moment, w którym można coś fundamentalnie zmienić.

 

Zapis całej rozmowy z Dariuszem Mioduskim można znaleźć w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (134)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.