Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dariusz Wdowczyk: Każdy popełnia błędy

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

11.12.2006 10:12

(akt. 24.12.2018 09:50)

- Mecze w europejskich pucharach oraz spotkanie o Puchar Polski nam zdecydowanie nie wyszły. Pod względem miejsca w tabeli też mogło być lepiej. Mamy niedużą stratę, ale zawsze jest to strata. Sporo spotkań, w których prowadziliśmy, nie potrafiliśmy wygrać. Czeka nas sporo pracy. I trzeba będzie gonić rywali, i przede wszystkim grać lepiej - mówi trener Legii <b>Dariusz Wdowczyk</b>. Zapis całej rozmowy poniżej.
Który z zespołów może zagrozić Legii? - Mamy trzy punkty straty do czołowych drużyn, ale dwa przewagi nad Wisłą. To i dużo, i mało. Tym bardziej że krakowski zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i z pewnością włączy się do walki o mistrzostwo. Ale my musimy patrzeć tylko na siebie, a nie na Bełchatów, Zagłębie, Koronę czy Wisłę. - Czyli wychodzi na to, że za pół roku znów będzie Pan triumfował? - Chcę powtórzyć sukces z tego roku, aby nikt nie mówił, że mistrzostwo Polski zdobyliśmy przypadkowo. Stać nas na to. Runda rewanżowa nie będzie jednak łatwa, bo nadal będzie obowiązywała zasada bić mistrza. Dla niektórych zespołów mecz z Legią jest spotkaniem sezonu. Ale musimy sobie z tym radzić i z tym żyć. Nie zawsze nam się to jesienią udawało. - Upatrując przyczyn słabej postawy zespołu, wskazuje się dwie: piłkarze nie regenerują się po meczach, piją i balują, lub Pan popełnił błędy w okresie przygotowawczym. - Stara prawda mówi, że wynik rodzi atmosferę. Gdyby były dobre rezultaty, nie byłoby tematu. Gdybym miał możliwość, niczego bym nie zmienił w przygotowaniach do sezonu. Problemem były kontuzje, szczególnie obrońców. Nie było Choto, Bronowickiego, Szali. Póżniej odpadł Hugo. To, co było siłą zespołu wiosną, jesienią okazało się piętą achillesową. Legia jest klubem, o którym dużo się pisze. Wszyscy się nim interesują, nie wszyscy dobrze życzą. A musieliśmy z tym żyć. Na dodatek transfery Hugo czy Eltona były nieudane. To moja wina. Myślałem, że będą to wzmocnienia. Okazało się inaczej. Przed podpisaniem umowy z Hugo wierzyłem, że uda mi się go doprowadzić do dobrej dyspozycji. Bo jeśli ktoś grał pięć lat w lidze portugalskiej, trudno żeby o tym zapomniał. Jedni potrafią się szybko zaadaptować w nowym klubie, innym potrzeba czasu. Z Hugo mi się nie powiodło. Elton to inny przypadek, który wszyscy dobrze znają. Junior też nie gra na miarę możliwości, ale dajmy mu trochę czasu. Chciał odejść z Tavrii, ale go nie puszczano. Straszono go, dostawał dziwne telefony. Po przygotowaniach zimowych jestem pewien, że sporo osób zmieni na jego temat zdanie. Tak było w przypadku Radovicia. Mówiono, że niewiele wniesie do gry, a pieniądze za jego transfer są wyrzucone w błoto. Jednak z piłkarza, w którego nikt nie wierzył, stał się idolem. - Balde też potrzebuje czasu? - Czytam o nim opinie, że jest słabym piłkarzem, że transfer nietrafiony. Świetnie gra głową, może występować na różnych pozycjach. Ma dopiero 21 lat. Nie można wymagać od młodego zawodnika, mimo że przychodzi z Bordeaux, od razu Bóg wie czego. - Aż dwa udane transfery czy tylko dwa? - Szczerze? Nie wiem. I trudno mi to tłumaczyć. Teraz z jeszcze większą ostrożnością będziemy podchodzić do transferów. Zachłysnęliśmy się Edsonem i Rogerem. Idąc tym tropem, sprowadziłem kolejnych Brazylijczyków, by podnieść poziom zespołu. Wielu Brazylijczyków gra po całym świecie, ale nie wszyscy się sprawdzają. Jako nacja mają wielki dar. Nie stać nas jednak teraz i chyba długo nie będzie, by ściągać piłkarzy za 3-4 miliony euro. Dlatego musimy oglądać kandydatów do gry, sprawdzać ich i decydować, czy zatrudnić. A decyzje nie zawsze są trafne. - Za wynik odpowiadają trener i zawodnicy. Piłkarzom zamrożono premie, a Pan nie został ukarany. - Bo ja nie mam premii meczowych. - W pewnym momencie wydawało się, że stracił Pan panowanie nad drużyną. - Robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby atmosfera w drużynie była dobra. To, co się popsuło, starałem się naprawić. Są różne metody - kary finansowe, rozmowy z zawodnikami. Nie tylko ja rozmawiałem z piłkarzami, ale także przedstawiciele zarządu klubu i właściciele. Zapewniam, że było wiele spotkań. Nie wydaje mi się, żebym stracił kontrolę nad tym, co się dzieje w drużynie. Najważniejsze są wyniki, bo z nich jestem rozliczany. Dziennikarze nie muszą wiedzieć, co w tym zespole się dzieje i jaką prowadzimy politykę. Nie ze wszystkiego muszę się tłumaczyć i w przyszłości też nie będę się tłumaczył. Mogę jednak przyznać, że nie udało mi się wyciągnąć zespołu z kryzysu, który się pojawił podczas rozgrywek o puchary. Mam tu na myśli głównie mecze z Austrią Wiedeń, która była w naszym zasięgu. I piłkarze zdają sobie z tego sprawę po analizie spotkań. Do tego dochodzi wpadka w Sanoku. Tych wpadek jesienią było zbyt dużo. Dlatego podczas okresu przygotowawczego będą nie tylko treningi, spotkania sparingowe, ale także rozmowy z piłkarzami. - Gdy obejmował Pan stanowisko trenera Legii powiedział Pan, że nie będzie tolerował pijaków. Każdy, o kim Pan się dowie i to się potwierdzi, że w trakcie sezonu spożywa nadmierne ilości alkoholu, zostanie wyrzucony z drużyny. Słuchy do Pana dochodziły, a rozwiązał Pan kontrakt tylko z Eltonem. - Słuchy dochodziły, ale nie miałem potwierdzenia. To, że ktoś przebywa w restauracji, nie oznacza, że spożywa alkohol. Nie zabraniam piłkarzom napić się piwa po meczu, ale wszystko musi mieć swój umiar. - Żałuje Pan podpuszczania kibiców, aby sami wymierzali sprawiedliwość piłkarzom bawiącym się w lokalach gastronomicznych? - Była mowa o plaskaczach, ale nie o tym, żeby podejść do piłkarza i go spoliczkować czy dać kopniaka i wyrzucać z pubu. Media na taką moją wpadkę czekały i zostało to nagłośnione. Ale mi chodziło o sygnał, żeby zakomunikować piłkarzom, że są obserwowani przez ludzi. Mieliśmy sygnał, że Eltona i Hugo widziano w lokalu. Dlatego zdecydowałem się przebadać ich alkomatem. Nie byli nazajutrz pod wpływem alkoholu. Znów z tej sytuacji zrobiło się wielkie halo: Wdowczyk bada piłkarzy alkomatem! A oni zarabiają duże pieniądze i muszą przestrzegać pewnych norm. Dlatego mając przypuszczenia czy podejrzenia, będę sprawdzał piłkarzy alkomatem. Mówiłem, że dla tych, którzy będą nadużywali alkoholu, nie będzie miejsca w drużynie i słowa dotrzymałem. Dlatego w naszych szeregach nie ma już Eltona. Pierwszy raz zastanawiałem się, czy 21-letniemu chłopakowi dać szansę. Każdy robi głupoty i nie chciałem po jednym incydencie go skreślać. Ale po drugim razie musieliśmy się rozstać. Płakał mi w rękaw, że ma trudną sytuację i rodzinę na utrzymaniu. Ale jeśli ktoś dba o rodzinę, nie powinien popełniać takich głupot. - Jest Pan niestały w uczuciach. Podczas przygotowań do sezonu grał Pan w piłkarskiego golfa z Łukaszem Surmą, Piotrem Włodarczykiem i Marcinem Burkhardtem. Gdy było w zespole źle, na treningach przebywał Pan częściej z Brazylijczykami. - Ja jestem stały w uczuciach. Czasami z jednymi gram w golfa, czasami z innymi grywam w dziadka. Mam 22 piłkarzy i jakoś muszę te uczucia dzielić. Relacje między mną a piłkarzami być może zostały zachwiane. Być może pojawił się jakiś brak zaufania ze strony zawodników. Trudno mi powiedzieć. Nie chcieli ze mną szczerze rozmawiać. Ale ja jestem zwolennikiem szczerych rozmów. - Edson jesienią sprawiał kłopoty. Obrażał się, nie chciał rozmawiać i trenować. - W trakcie minionej rundy było z nim trochę problemów. Ale jeśli nie trenował z drużyną, ćwiczył indywidualnie. Słyszałem, że mieliśmy czy mamy konflikt. Ale to bzdura. - Podobno Edson nie chce grać w Legii, a działacze klubowi chcą się go pozbyć. - Jest naszym zawodnikiem i zostaje w Legii. - Dlaczego Matusiak nie trafi do Legii? Podobno nie podjęliście rozmów z GKS-em? - Prowadziłem intensywne rozmowy w sprawie jego przejścia do Legii. Jeśli chce się wydać sporą sumę pieniędzy, decyzji nie można podejmować w dwa czy trzy dni. Wielokrotnie rozmawiałem z prezesem GKS, ojcem Matusiaka i z samym piłkarzem. Bylibyśmy się w stanie porozumieć i z klubem, i z zawodnikiem, gdyby nie chęć wyjazdu Radka za granicę. Mogłem nadal prowadzić rozmowy, ale po dobrych występach Matusiaka w reprezentacji pojawiły się propozycje z innych klubów, które są w stanie zapłacić za niego takie pieniądze, których my nie możemy zaoferować. - Trudno kupić dobrego polskiego piłkarza? - Jeśli któryś piłkarz ma do wyboru Legię albo Włochy czy Francję, nie będzie się zastanawiał. Szukamy napastnika i środkowego obrońcy. Słucham propozycji. - Grzelak - Prowadziłem rozmowy i z nim, i z Bońkiem. Umawiałem się ze Zbyszkiem, że zatelefonuje do mnie i porozmawiamy, chyba że sam Grzelak boi się przyjść do Legii i woli Zagłębie Lubin. Nikogo na siłę nie będziemy ściągali. My jesteśmy Legią i nie możemy prosić na kolanach. Nie możemy być dla nich alternatywą albo kartą przetargową w rozmowach z innym klubem. Albo ktoś chce grać w Legii, albo nie. A inni? Dobrzy polscy zawodnicy grają w dobrych polskich klubach, innych nie ma. Przecież Radovicia czy Szałachowskiego nie sprzedamy do Wisły albo Lecha. W drugą stronę sytuacja jest identyczna. - Czyli można spodziewać się, że w najbliższym okienku transferowym do Legii trafi dwóch zagranicznych piłkarzy. - Próbujemy ściągnąć napastnika i obrońcę. Z Boyą oraz jego właścicielami już podjęliśmy rozmowy. Chinyama chciałby grać w Legii, ale potrzebny mi jest piłkarz, który od razu wskoczy do składu. Wciąż szukamy piłkarzy. - Trzeba tylko podpisać dobre kontrakty, żeby nie powtórzyła się sytuacja z Ouattarą, Poledicą i Włodarczykiem. Kto jest winny temu, że profesjonalny klub, a za taki uważa się Legia, stracił, bądź mógł stracić, setki tysięcy czy nawet miliony euro? - My też popełniamy błędy. Ale nie jest to do mnie pytanie, bo nie ja konstruuję te kontrakty. Powinniśmy znaleźć sposób, żeby kontrakty w całej lidze były ujednolicone.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.