Dariusz Wdowczyk: Przestałem być pupilkiem mediów
16.01.2012 14:55
Z prezesem Mariuszem Walterem nadal pan dobrze żyje?
- Zawsze o prezesie będę miał dobre zdanie. Właśnie wtedy, na meczu z Widzewem, spotkaliśmy się. Legii wtedy nie układało się najlepiej i chwilę bardzo sympatycznie porozmawialiśmy o jej problemach. Z kontaktów z prezesem mam dobre wspomnienia. Nie bywam na Łazienkowskiej, więc się nie spotykamy. Z prezesem nie mieszkamy tak blisko siebie jak kiedyś domniemywała prasa, która jak byłem trenerem twierdziła, że jesteśmy sąsiadami. Domyślam się czemu nie zapraszają mnie na Legię. Pewnie ma to związek z moją obecną sytuacją i stylem rozstania z Wojskowymi. Zapewniam jednak, że z tego powodu nie mam do nikogo żalu.
Jak podoba się panu Legia z rundy jesiennej?
- Sukcesy tego zespołu potwierdzają, że na wszystko potrzeba czasu. Maćka Skorżę wszyscy wyklinali i obrzucali epitetami, a teraz jest zwycięzcą. Bo od bohatera do nieudacznika w piłce wystarczy pięć minut. Być może to jego pięć minut, to była bramka Janusza Gola w Moskwie. Nagle trener zaczął być inaczej postrzegany. To właśnie czasem te "pięć minut" dzieli według kibiców i dziennikarzy dobrego szkoleniowca od złego. U nas ta karuzela kręci się w najlepsze. Dopiero co Maaskant zdobył mistrza Polski z Wisłą i już go tam nie ma. Wcześniej Jacek Zieliński został mistrzem z Lechem i też szybko stracił pracę. Trenerem jest dobrze być od poniedziałku do piątku. Sobota i niedziela to dni weryfikacji naszej pracy. Myślę, że naszym prezesom brakuje cierpliwości. Nagle okazało się, że Maciek wie na czym to polega i ja nie uwierzę, że wcześniej nie wiedział, jak przygotować legionistów do poprzedniego sezonu. Został na kolejny rok i gra Legii jest coraz lepsza. Naprawdę mi się podoba. Teraz to są akcje, to jest zespół, który wie o co chodzi. Ale to się rodzi z czasem. Jeżeli zespół wygrywa, jest dobra atmosfera, kibice są za nim. Potrzeba w tym wszystkim trochę szczęścia, a nie tylko umiejętności i wiary, w to co się robi. Legia miała szczęście,że znalazła się w poprzednim sezonie na podium. Rzadko zespół, który przegrywa 11 spotkań, znajduje się w rozgrywkach o europejskie puchary. To jakiś ewenement. Dla mnie wzięło się to stąd, ze to nie zespoły z dołu tabeli stały się lepszy, tylko dlatego, że te z góry nagle się opuściły. Ze wszystkimi trzeba umieć wygrywać, nawet przy słabszej dyspozycji. Teraz Legia jest na fali, gra ładnie dla oka. Cza na sukces w lidze, bo lepszej sytuacji może już nie być. Jeszcze w poprzednim sezonie życzyłem Maćkowi mistrzostwa Polski. Jeżeli teraz Wojskowi nie zdobędą mistrzostwa, to pytam - kiedy?
Cieszy się pan, że Legia inwestuje w szkolenie?
- Akademia istnieje 10 lat i już zaczyna się spłacać. Młodzi wchodzą do drużyny. Być może jest to jakiś kierunek, żeby szkolić, dawać szansę i ewentualnie sprzedawać, bo do najbogatszych klubów świata, Legia jeszcze nie należy.
Trend jest odwrotny od tego sprzed lat. Za pana czasów wychowanków w Legii prawie nie było.
- To była specyfika Legii od dawien dawna. Do Warszawy ściągano zawodników do Wojska i ciągle była rotacja, bo oni przychodzili i odchodzili. Potem ściągano piłkarzy z całej Polski już za pieniądze, ale nadal nie szkolono. Teraz to się zmienia i bardzo dobrze. Jak widać, z korzyścią dla klubu.
Cała rozmowa z Dariuszem Wdowczykiem w styczniowym wydaniu magazynu "Nasza Legia".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.