Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dickson zapłaci więcej niż Djoković

Adam Dawidziuk

Źródło: Gazeta Wyborcza

12.01.2005 23:05

(akt. 30.12.2018 03:18)

Spóźniony o sześć dni wylądował na Okęciu <b>Dickson Choto</b>. Obrońca Legii zapłaci karę. Zapewne ponad 10 tys. zł. - To nie moja wina. Wcześniej nie byłem w stanie zarezerwować biletu. Były problemy z liniami lotniczymi South Africa - powiedział. - Legia o wszystkim wiedziała. Przecież organizowali mi bilet. Poza tym codziennie rozmawiałem z kierownikiem Zawadzkim. Nie mogłem nic zrobić - usprawiedliwiał się Dickson.
Obrońca z Zimbabwe przyleciał w środę z Frankfurtu do Warszawy o godz. 13.25. Było to jego pierwsze spóźnienie. Do tej pory na tle innych afrykańskich piłkarzy spędzających urlopy w ojczyznach wyróżniał się zdecydowanie na korzyść. Najczęściej stosowaną przez nich wymówką była albo śmierć kogoś bliskiego (takiego argumentu w przeszłości najczęściej używał Kenneth Zeigbo - napastnik, którego do dziś przy Łazienkowskiej jeszcze pamiętają) lub trudności z rezerwacją biletów. Tego drugiego argumentu użył tym razem Choto. - Musimy najpierw usiąść z zawodnikiem i szczerze porozmawiać. Wówczas zadecydujemy, czy i jaką kwotą zostanie ukarany - stwierdził trener Jacek Zieliński. - Liczę się z karą - przyznał na lotnisku Choto. Przypomnijmy, że pierwsze spotkanie legionistów po krótkich wakacjach zostało wyznaczone na ubiegły piątek rano, kiedy to mieli przejść badania wydolnościowe na AWF. Na te badania tylko o kilka godzin spóźnił się Veselin Djoković i od razu został poinformowany, że zapłaci karę. Nieoficjalnie - ok. 10 tys. zł. Inna sprawa, że - tak jak to bywało dotychczas - zawodnik pewnie złoży odwołanie i kara zostanie wyraźnie zmniejszona. Dlatego i Choto, choć spóźnienie było znacznie większe, specjalnie surowiej ukarany nie będzie. Choto twierdził, że jest mu głupio z powodu spóźnienia. Liczył, że zdąży przynajmniej na środowy przedpołudniowy trening i późniejsze badania medyczne. Niestety, samolot, z którego miał się przesiąść we Frankfurcie, miał opóźnienie i dlatego musiał czekać kilka godzin na lot do Warszawy. - Teraz jestem już zdrowy, a okres urlopu przepracowałem bardzo solidnie - zapewnił jednak tuż po powrocie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.