Dominik Nagy zimą odejdzie z Legii?

Latem 2016 roku Legia Warszawa zapłaciła za Dominika Nagya milion euro. Od początku przygody skrzydłowego z Łazienkowską, jego znakiem rozpoznawczym stał się brak ustabilizowanej formy. Pierwsza runda w Legii była udana dla skrzydłowego. Ten w dwunastu meczach Ekstraklasy strzelił cztery gole. Z czasem piłkarz zaczął grać coraz słabiej, a gorsze momenty zwieńczyło wypożyczenie do Ferencvaroszu. Po powrocie do stolicy Polski, zawodnik nie był faworytem Deana Klafuricia. Sytuację zmieniło zatrudnienie Ricardo Sa Pinto. Portugalczyk od początku był pozytywnie nastawiony do Nagya, gdyż wcześniej był zwolennikiem jego zatrudnienia w trakcie pracy w Belgii (Standard Liege). Sa Pinto od początku postawił na Węgra, a ten odwdzięczył się portugalskiemu trenerowi dobrą grą. Potem znów było gorzej. Węgier ma za sobą bardzo słaby rok, z czasem stracił zaufanie Aleksandara Vukovicia. W tej chwili Nagy jest daleko w hierarchii skrzydłowych. Regularnie na jego pozycji występują Paweł Wszołek i Arvydas Novikovas. W odwodzie pozostają także młodzieżowcy: Maciej Rosołek i Kacper Kostorz. Dla Nagya miejsca nie ma, co widać także w trakcie gierek treningowych.

Każda strona ma swoje oczekiwania względem okna transferowego. Legia, która nie chce stracić pieniędzy na zawodniku. Wicemistrzowie Polski oczekują za gracza ok. 1,5 mln euro. Takie pieniądze skłonny jest zapłacić MOL Fehervar FC znany jako Videoton. Powrót do kraju jest dla Nagya jednak ostatecznością. Wraz z agencją menedżerską zawodnik szuka sobie nowego pracodawcy w innej części Europy (w Niemczech, Rosji, Belgii, Grecji oraz Portugalii) - czytamy na sport.tvp.pl