Dusan Kuciak czyli Słowak na trudne czasy
16.12.2011 11:47
- Myśmy Dusana obserwowali już wtedy, gdy odchodził Janek Mucha, to właśnie on nam go polecił. Niestety, Dusan był wtedy nie do ruszenia z FC Vaslui - mówi trener Dowhań. Rok później on sam już miał Rumunii dosyć i uciekał stamtąd czym prędzej. Klub zalegał mu z wypłatą 250 tys. euro i Kuciak (prosi, by nazwisko wymawiać po słowacku: Kucjak) złożył pismo do FIFA o rozwiązanie umowy. Nie chodziło zresztą tylko o pieniądze. - Pod koniec pobytu źle się tam czułem, straciłem na pewien czas miejsce w składzie. Pogorszyły się moje relacje z trenerem - mówi Kuciak.
Na co dzień wygląda tak, jakby pytał "W czym mogę pomóc?". Lubią go za to koledzy z drużyny i pracownicy klubu. Już w debiucie, w pamiętnym meczu ze Spartakiem, odciągał krzyczącego Jakuba Wawrzyniaka jak najdalej od arbitra, który podyktował rzut karny. Sam miał prawo być zdenerwowany. Nie minęło pół godziny, a dwa razy wyciągał piłkę z siatki: raz po strzale z pięciu metrów, a drugi raz właśnie z karnego. Te karne to jakieś jego przekleństwo. W 59. minucie rewanżowego meczu z PSV najpierw odbił strzał z bliska, a przy dobitce sfaulował Kevina Strootmana. Sędzia dał mu czerwoną kartkę. - Ten gol to moja wina. Myślałem, że dostanę najwyżej żółtą kartkę, a karny mam szansę obronić. Niestety, stało się inaczej. Podałem mu rękę i zszedłem z boiska - opowiada. Nikt nie miał do niego pretensji. Schodził, a kibice skandowali jego nazwisko. Mieli powody.
Do tego, by został rekordzistą Legii pod względem liczby minut bez gola i przegonił Władysława Grotyńskiego, zabrakło niewiele - tylko cztery minuty. Kuciak mówi, że w czasie meczu z Koroną starał się o tym nie myśleć, ale gdy już Maciej Korzym strzelił bramkę, to spojrzał na zegar. Licznik zresztą bije od nowa.
Drugi licznik, chyba dla Kuciaka ważniejszy - występów w reprezentacji zatrzymał się na trzech i od tego czasu ani drgnie. Chociaż Kuciak był w kadrze na mistrzostwa świata w RPA, to od tego czasu nie dostaje powołań i tylko o tym nie chce rozmawiać. - Zostawmy ten temat, w reprezentacji są inni bramkarze - ucina. Może jeszcze tam wróci. Po świetnym meczu z Lechem Poznań zrobiło się o nim naprawdę głośno, a dziennikarze zaczęli się starać o wywiady. Na rozmowę niełatwo go namówić, zwłaszcza przed kamerą. Choć świetnie mówi po polsku, to swoim umiejętnościom w tym zakresie nie dowierza. Woli bronić.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.