Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dwunasty zawodnik

Maciej Rowiński (Życie Warszawy)

Źródło:

22.03.2004 00:00

(akt. 30.12.2018 15:24)

Piłkarskich kibiców Legii długo postrzegano jako łobuzów i zadymiarzy. Na taką opinię zarabiali przez wiele lat. Ale od pewnego czasu pracują nad zmianą wizerunku. Przychodzą na stadion po to, by tworzyć wspaniały spektakl. Dziesięć lat temu, podczas finału rozgrywek Pucharu Polski na Stadionie Wojska Polskiego rozegrała się regularna bitwa między policją i kibicami. Kibicowskie zadymy były na porządku dziennym. Dziś to już zamierzchła przeszłość. Kolorowe kartony, race, stroboskopy, transparenty, flagi - tak dziś wyglądają trybuny podczas spotkań piłkarskich, przynajmniej przy Łazienkowskiej. Nie ma wulgarnych przyśpiewek, jest wspaniały doping. Piłkarze Legii uważają, że publiczność na Stadionie Wojska Polskiego jest ich dwunastym zawodnikiem, i zawsze, po każdym meczu, dziękują za spektakl, który stworzyła. - Legia ma najlepszych kibiców nie tylko w Polsce, ale na świecie - twierdzi trener Górnika Łęczna Jacek Zieliński. Podobnego zdania są i inni szkoleniowcy zatrudnieni w polskiej ekstraklasie. - To, co prezentują warszawscy kibice, to europejska ekstraklasa. Właśnie z powodu ich wspaniałego kibicowania i doskonałej oprawy meczowej zdecydowałem, żeby na stadion w Płocku wpuścić dużo więcej sympatyków Legii, niż nakazują na to minimalne przepisy PZPN - powiedział prezes Wisły Płock Krzysztof Dmoszyński. - Po co to wszystko robimy? Odpowiedź jest tylko jedna - dla Legii. To dla niej przychodzimy na stadion - twierdzi "Bodziach", jeden z kibiców zajmujących się przygotowaniem opraw meczowych. - Tworzone przez nas widowiska, których przygotowanie trwa nieraz kilka dni i nocy, mają być dodatkiem do spotkań, zachęcać do głośniejszego dopingu i regularnego odwiedzania naszego stadionu. Wiadomo, że chcemy być najlepsi. Skoro więc bierzemy się już do wykonania spektakli na trybunach, staramy się, aby były one na najwyższym poziomie - dodaje. - Nie ma wśród nas reżysera. Nie ma też zresztą specjalistów i z innych dziedzin. Wystarczają chęci i ciężka praca. Wiele osób nauczyło się na przykład... obsługiwać maszyny do szycia. Wszystko robimy sami, bo wychodzi taniej. Z pieniędzmi też jest krucho, a oprawy meczowe tworzone przez nas wymagają sporych nakładów. Oprócz własnych, miesięcznych składek, korzystamy także z wsparcia sponsorów. Takimi są na przykład drukarnia Art i Stowarzyszenie Sympatyków Legii Warszawa. Najważniejszy jest jednak doping, a ten zależy od każdego z nas. Nie tylko od ultrasów - dodaje "Bodziach". Spektakle odbywają się nie tylko przy Łazienkowskiej. Kibice Legii jeżdżą za swoją drużyną po całej Polsce. Gdy jest to możliwe, zamawiają specjalny pociąg. W innym przypadku do celu dostają się na własną rękę. - Podróże jednoczą kibiców. W pociągach zawiązało się już kilka przyjaźni i miłości, bo do grona kibiców dołącza coraz więcej dziewczyn. Jeździmy bez policji. Nikt nie demoluje wagonów. Co więcej, dbamy o porządek i czystość, zabieramy nawet swoje śmieci. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że za każdy głupi wybryk zapłacimy my, kibice - opowiada "Bodziach". Przeżyliśmy transformację ustrojową, a w ostatnim dziesięcioleciu także przemianę kibiców. Przychodzą na stadion nie po to, by łobuzować, demolować obiekt czy bić się z policją, ale by oglądać w akcji swoją drużynę i tworzyć wspaniały spektakl. Udowadniają swym zachowaniem, że dziś na Legię może przyjść każdy, nawet całe rodziny. Tak jak chodzi się na przedstawienia do teatru, operetki czy opery, tak niedługo wielbiciele kultury i sztuki będą przychodzić na spektakle przy Łazienkowskiej. Bez strachu i obawy...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.