Dziekanowski i Czachowski o sytuacji w Legii
21.02.2022 12:15
Dariusz Dziekanowski - Patrząc na sytuację drużyny, czy raczej generalnie klubu z Łazienkowskiej, to tym bardziej niezrozumiałe jest dla mnie to, co się stało w tym oknie transferowym. Konkretnie chodzi mi o sprzedaż najważniejszego i najlepszego zawodnika - Luquinhasa. Brazylijczyk był ważnym ogniwem tej drużyny, piłkarzem, który robił różnicę, był w stanie zdziałać na boisku coś niekonwencjonalnego, nieprzewidywalnego dla rywala. Co więcej, trener szykował go także do roli lidera zespołu, bo powierzył mu opaskę kapitańską. Tymczasem kilka tygodni później okazuje się, że Legia przyjmuje za tego zawodnika ofertę w wysokości około 3 mln euro. Powiedzmy wprost - nie jest to zawrotna suma, nie można stwierdzić nawet, że jest wysoka. Dla ekipy New York Red Bulls to wręcz prawdziwa okazja.
O czym czym świadczy ten transfer? Na myśl nasuwają się dwie rzeczy: albo finansowa sytuacja klubu jest opłakana, właściciel jest zdesperowany i liczy każdy grosz, albo władze klubu i sztab nie mają żadnego pojęcia o tym, jak wyciągnąć zespół z tak beznadziejnej sytuacji. Nie mieści mi się w głowie, żeby w takim momencie aż tak się osłabić. Bo jeśli w kimś można było pokładać nadzieję i wierzyć, że spadek z ligi jest nierealny - zwłaszcza patrząc na prezentowaną ostatnimi czasy jakość - był to Luquinhas. Nic dziwnego, że kolejnym zawodnikom puszczają nerwy, chociaż akurat w przypadku Artura Boruca, to trudno go usprawiedliwić. Jako najstarszy i najbardziej doświadczony powinien trzymać nerwy na wodzy i motywować kolegów z drużyny, być dla nich oparciem. Kiedy pęka tak - wydawałoby się - mocny filar, to nie wiem w czym kibice mogą upatrywać nadziei. A jak wiadomo, zapowiada się, że za chwilę i z trybun nie będzie wsparcia.
Trudno uwierzyć, że w Niecieczy najlepszym zawodnikiem Legii był młody bramkarz Cezary Miszta. Dzień później klub ogłosił zaś, że pozyskał rezerwowego golkipera Rapidu Wiedeń, 29-letniego Richarda Strebingera. Martwi, że nawet na pozycji, na której przez lata warszawski klub miał raczej nadmiar bogactwa, coś się zacięło i musi szukać opcji zagranicznych. Nie wiem czy piłkarz, który występował sporadycznie w Austrii, ma szansę zostać ostoją warszawskiej drużyny.
Piotr Czachowski - Nie dało się tego oglądać. Jestem bardzo rozczarowany tym, co zobaczyłem. Spotkanie w Niecieczy pokazało, że w tym składzie personalnym Legia będzie miała problemy, żeby się utrzymać. Inne drużyny będą chciały wykorzystać tę słabość. Irytyje postawa zespołu, który przecież broni się przed spadkiem. Nie było żadnej iskry. Ale patrząc na piłkarzy Legii, odnoszę cały czas wrażenie, że oni nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie widziałem takiego „zęba" w ich poczynaniach. A przecież grają o życie w tej lidze - zauważa na łamach "Super Expressu" były gracz Legii.
Nie ma sensu wytykać błędów indywidualnych. Legia nie ma ludzi, nie ma w nich iskry, która mogłaby rozbudzić coś więcej. Nie ma drugiej linii i dlatego Tomas Pekhart w ataku jest bezradny, a do tego nie jest w takiej formie jak w ubiegłym sezonie. Z Niecieczą miał sytuację, aby dać prowadzenie, ale uderzył barkiem.
Trener Aleksandar Vukovic musi kombinować, ale łatwo nie będzie miał, bo brakuje alternatywu. Trzeba więcej determinacji i wiary w wygraną, która musi być przekonująca, żeby można było pójść za ciosem i na tym zbudować coś więcej. Choć trudno o optymizm, to mimo wszystko wierzę, że Legia uratuje się, że zajmie to bezpieczne miejsce, które pozwoli jej zostać na kolejny sezon w ekstraklasie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.