Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dziennik Kucharskiego z Korei

Mariusz Ostrowski

Źródło: Gazeta Wyborcza

28.05.2002 23:05

(akt. 16.01.2019 17:46)

Jesteśmy tu już pięć dni i praktycznie wszystkie są takie same. W niedzielę był dzień najgorszy - mówił nam lekarz przed meczem z mistrzem Korei. Podobno czwarty dzień pobytu w innej strefie czasowej zwykle bywa bardzo trudny dla organizmu. Na boisku było to odczuwalne. Reagowaliśmy z opóźnieniem. Brakowało dynamiki, ale kilka akcji było ciekawych. Strzeliłem gola i bardzo się cieszę, bo to pierwszy dla polskiej reprezentacji na koreańskiej ziemi. Jednak złudzeń nie mam wielkich. Prawdopodobnie nie zagram w inauguracyjnym spotkaniu z gospodarzami imprezy, ale walczę. Nie mam nic do stracenia.
Typowy dzień polskiego piłkarza w ośrodku w Daejeon wygląda podobnie do innych. Wstajemy około godz. 6.30. Potem obowiązkowe ważenie, a następnie śniadanie. O 9 trening, o 15 obiad. Odpoczynek trwa do 15.30. Niektórzy śpią, inni oglądają filmy. Mamy dostęp do dwóch kanałów, a w wideotece jest do wyboru 1000 tytułów. Korzystamy również z internatu, więc wiemy doskonale, co się dzieje za granicą. O 20:30 mamy drugi trening - zamknięty dla osób postronnych. Ćwiczymy głównie taktykę i stałe fragmenty gry. Pierwszy, poranny trening mogą oglądać dziennikarze. Mimo że boisko znajduje się zaledwie ok. 1500 m od naszego ośrodka, jeździmy tam autokarem pod silną eskortą policji. Zajęcia do tej pory mieliśmy dość ciężki ze względu na aklimatyzację. Mamy problemy z zasypianiem w nocy, senni natomiast jesteśmy w dzień, ale z czasem na pewno będzie coraz lepiej. Źródło: Gazeta Wyborcza

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.