Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dziesięciu legionistów, którzy rozczarowali

Mariusz Ostrowski

Źródło:

01.12.2008 17:34

(akt. 18.12.2018 14:29)

Mimo że do zakończeniu tegorocznych rozgrywek pozostała jedna kolejka, dziennik "Polska the Times" już dziś typuje ranking dziesięciu piłkarzy Legii, którzy w tym sezonie najbardziej zawiedli. Który z piłkarzy nie spełnił pokładanych w nim nadziei? Kto swoją grą wywoływał frustrację wśród kibiców stołecznej jedenastki? Którego z zawodników można typować do tego, że opuści zespół z Łazienkowskiej? Tego wszystkiego można się dowiedzieć z poniższego podsumowania.
1. Piotr Giza Wprawdzie w ostatnim meczu w Pucharze Ekstraklasy przeciwko Jagiellonii Białystok w końcu strzelił bramkę, ale trudno się spodziewać, by to wydarzenie przełamało jego niemoc. Gdy w meczach ligowych dochodzi do piłki, nogi ma jak z galarety. I najczęściej - bojąc się reakcji publiczności - wybiera najgorsze z możliwych rozwiązań. Bogiem a prawdą - kibice na pewno mu nie pomagają. Wielu piłkarzy, przychodząc do Legii, nie wytrzymywało presji. Ale Giza spina się wyjątkowo. Nawet trener Urban daje między wierszami do zrozumienia, że nic z jego gry w Legii już nie będzie. Proponujemy więc powrót do Cracovii. Zwłaszcza że w Krakowie nie ma już trenera Stefana Majewskiego. 2. Mikel Arruabarrena Tyle gorzkich słów padło pod jego adresem - oczywiście wszystkie zasłużone - że trudno napisać coś nowego. W każdym meczu udowadniał, że jego przyjście do Legii to największa klęska transferowa Mirosława Trzeciaka. Dyrektor klubu, gdy jest pytany o Arru, zaczyna się denerwować i odkłada słuchawkę. Nic dziwnego. Na Hiszpana Trzeciak wydał spore jak na polskie warunki pieniądze (mówi się o 200 tys. euro). Gdyby wyrzucił tę pokaźną sumę w błoto, efekt byłby taki sam. 3. Tito Kolejny z Hiszpanów i kolejne rozczarowanie. Trener Urban, podobnie jak w przypadku Arruabarreny, nie daje mu większych szans na grę. Pomyłka Mirosława Trzeciaka nr 2. Tito dostał nawet kilka szans, ale w żadnym meczu nie przekonał. Podobno na treningach też nie. 4. Martins Ekwueme Miał niepowtarzalną szansę, by wskoczyć do pierwszego składu. Kontuzjowany był Ariel Borysiuk, z kolei z klubem kłócił się Aleksandar Vuković i przez pewien czas Urban nie brał Serba pod uwagę przy ustalaniu składu. Nigeryjczyk dostał kilka szans, ale widać było, że prochu nie wymyśli. Niemal wszystkie podania kierował do tyłu. W pewnym momencie trener Legii wolał nawet cofnąć na pozycję defensywnego pomocnika Macieja Iwańskiego, niż postawić na Ekwueme. To o czymś świadczy. 5. Wojciech Szala Po kapitanie spodziewamy się dużo więcej. Wciąż jego najskuteczniejszym zagraniem jest uderzenie przeciwnika łokciem w twarz. Gdy piłkarze Wisły Kraków usłyszeli przed meczem z Legią, że Szala nie zdąży się wykurować, wyraźnie się zasmucili. - Szkoda, bo to byłoby nasze wzmocnienie - mówili. Dalszy komentarz jest zbędny. 6. Panče Kumbev Po każdym meczu pyta zaprzyjaźnionych dziennikarzy, jak wypadł. I ci muszą bajdurzyć, by mu nie podpaść. A mają na co uważać. Gdy Macedończyk grał jeszcze w Groclinie, ganiał jednego z trenerów wokół stołu, bo nie zgadzał się z jego decyzją. Kumbev spóźnia się do rywali nawet częściej niż Szala, co wydawałoby się niemożliwe. 7. Tomasz Kiełbowicz Najlepsze lata ma już za sobą. Problem w tym, że wiedzą o tym wszyscy, tylko nie on. Tymczasem Kiełbowicz nadaje się jedynie do tego, by być zapchajdziurą. Nie wnosi żadnej wartości dodatniej. Wojciech Kowalczyk już dawno mu doradzał, by udać się na zasłużoną emeryturę. 8. Piotr Bronowicki W jego przypadku trudno mówić nawet o rozczarowaniu. Pewnego poziomu nie przeskoczy. Do Legii trafił po znajomości, w czasach, gdy w Warszawie był jeszcze jego brat Grzegorz. Trener Urban rzadko daje mu szansę, bo nie jest samobójcą. Lepiej by było, żeby odszedł zimą. Zarówno dla niego, jak i dla Legii. 9. Bartłomiej Grzelak Niech nie zmyli nikogo jego świetny występ przeciwko Wiśle Kraków. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Zbyt często przytrafiały mu się mecze, w których zamiast grać, jedynie spacerował. No i te kontuzje. Znowu i znowu. Po każym meczu można było w ciemno obstawiać, że w poniedziałek Grzelak zamiast na trening, uda się do gabinetu dr. Machowskiego. 10. Roger Guerreiro Trafia w naszym rankingu dopiero na dziesiąte miejsce, ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych potrafi grać o niebo lepiej, niż pokazywał to jesienią. Przekonał o tym choćby w meczach reprezentacji. Problem w tym, że w Legii w większości meczów biegał na zwolnionych obrotach. Przebłyski dobrej gry były. Ale tylko przebłyski. Czekamy na więcej. Dużo więcej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.