Domyślne zdjęcie Legia.Net

Fabiański znów może zastąpić Boruca

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

09.12.2006 22:52

(akt. 24.12.2018 11:26)

Latem 2005 roku <b>Artur Boruc</b> opuścił Legię i przeniósł się do Celtiku. W bramce stołecznej drużyny zastąpił go <b>Łukasz Fabiański</b>. Niedługo Fabiański znów może zastąpić starszego kolegę. Wszak poważnie zainteresował się nim... Celtic. Ostatnie znakomite występy Boruca spowodowały, że liczba klubów, jakie chciałyby go mieć w swoim składzie, codziennie rośnie. Szczególnie na Wyspach Brytyjskich.
Latem tego roku intensywne zainteresowanie reprezentacyjnym bramkarzem wyrażał Arsenal. Nad Borucem zastanawiali się także na Old Trafford, ostatecznie decydując się na Tomasza Kuszczaka. Po spotkaniu Ligi Mistrzów, kiedy to urodzony w Siedlcach golkiper obronił rzut karny wykonywany przez Louisa Sahę, dając Celtikowi awans do fazy pucharowej tych rozgrywek, działacze Manchesteru zaczęli żałować tej decyzji. - A mogliśmy go mieć u siebie - miał stwierdzić jeden z działaczy "Czerwonych Diabłów". Ostatnio do tej dwójki dołączyła Chelsea. Choć rokowania w przypadku Petra Cecha są dobre i po ciężkiej kontuzji Czech latem powinien wrócić na boisko, to działacze ze Stamford Bridge muszą także rozważać niekorzystną dla siebie ewentualność i szukać alternatywy. Wszystko to powoduje, że odejście Boruca z Glasgow po zakończeniu obecnego sezonu jest wielce prawdopodobne. Szczególnie, że władze Celtiku nie pozwoliły odejść swojemu rezerwowemu bramkarzowi Davidowi Marshallowi, który za wszelką cenę chciał zmienić barwy klubowe, aby grać. W przypadku sprzedaży Boruca, Gordon Strachan ma już upatrzonego następcę. Jest nim Łukasz Fabiański, golkiper Legii Warszawa. Na pewno nie stanie się to zimą, gdyż jest już przesądzone, że "Fabian" - mimo ofert z Watfordu, Bordeaux i Auxerre - zostanie przy Łazienkowskiej, by pomóc drużynie w obronie tytułu mistrzowskiego. Tak, ale bez Artura - Jestem po rozmowach w klubie i wiem, że teraz na pewno nigdzie mnie nie puszczą - mówi zawodnik. - O propozycji z Celtiku na razie nic nie wiem. Na pewno byłaby to fajna odskocznia do wielkiego futbolu. Widać to dokładnie na przykładzie Artura. Jeśli pojawi się oferta, trzeba będzie ją poważnie przeanalizować. Mnie jednak nigdzie się nie spieszy, nie muszę pchać się na siłę do jakiegoś klubu. Dobrze mi w Legii - dodaje. Swój ewentualny transfer na Wyspy Brytyjskie uzależnia od tego, czy zespół z Celtic Park opuści Boruc. - Jeśli miałbym zdecydować się na ten krok, to tylko pod warunkiem, że Artura by w tym klubie już nie było. Nasza rywalizacja byłaby zupełnie bez sensu. Poza tym on ma tam tak silną pozycję, że nie miałbym większych szans - przyznaje legionista. Minionego lata obaj spędzili wspólnie ponad dwa miesiące. Najpierw na zgrupowaniu reprezentacji, a następnie na turnieju finałowym mistrzostw świata w Niemczech. Fabiański pojechał tam po naukę, Boruc był najjaśniejszym punktem biało-czerwonych. - Rozmawialiśmy o wielu sprawach, ale akurat o Celtiku Artur zbyt wiele nie opowiadał - dodaje "Fabian".
Dawajcie Fabiańskiego - Łukasz jest już przygotowany do gry na wysokim poziomie. Jego wiek, to kapitał na przyszłość. Szczerze mówiąc to, co by nie zrobił, jakiej decyzji by nie podjął, będzie ona trafna - twierdzi z kolei Andrzej Dawidziuk, szkoleniowiec, który trenował i wychowywał Fabiańskiego w szkole piłkarskiej w Szamotułach, a teraz jest trenerem bramkarzy w reprezentacji Leo Beenhakkera. Sam Boruc także jest przekonany do klasy swojego młodszego kolegi. - Na razie nikt mnie nie pytał o Łukasza. Do lata jest jeszcze sporo czasu i wiele może się wydarzyć. Na pewno to bardzo dobry piłkarz i bez problemu poradziłby sobie w takim klubie jak Celtic. Tak jak to zrobił w Legii po moim odejściu - przyznaje. - Jednak skoro ktoś mówi o takim temacie, to oznacza, że mnie chcą gdzieś sprzedać. To dawajcie mi tu tego "Fabiana" - dodaje z uśmiechem. Jako piąty Łukasz Fabiański, po Dariuszu Dziekanowskim, Dariuszu Wdowczyku, Macieju Żurawskim i Arturze Borucu, ma szansę zostać piątym Polakiem, który założy koszulkę 40-krotnego mistrza Szkocji. Dwaj ostatni wciąż występują w tej drużynie. Najwięcej meczów rozegrał aktualny trener warszawskiej Legii, aż 157 (6 goli). Boruc wystąpił w 64 spotkaniach, Żurawski w 53 (27 goli), a Dziekanowski w 48 (10goli). Jeśli młody bramkarz zasili "The Bhoys", przyjdzie mu zapewne rywalizować z Davidem Marshallem. Obaj spotkali się już na boisku. Miało to miejsce przed rokiem, kiedy to reprezentacja Polski B zmierzyła się ze Szkocją B w ramach turnieju Future Cup w Kilmarnock. Zwyciężyli 2:0 Szkoci. Jednak w ocenie obserwatorów bramkarz Legii pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.