FC Vaslui: Kuciak jest nasz, Legia popełnia błąd
03.07.2011 10:12
21 czerwca Rumuni rozpoczęli przygotowania do nowego sezonu. Ale bez Kuciaka. - Nie dotarł na obóz. Chcieliśmy rozwiązać sprawę i poprosiliśmy go, żeby wraz z menedżerem wykupił bilet i doleciał na nasz obóz w Austrii. Wysłaliśmy potwierdzenie e-mailem. Kuciak zadzwonił do nas i przekazał, że spóźnił się na samolot. Później dalej czekaliśmy, ale nie dotarł - relacjonuje Ciprian Damian, prezes Vaslui, na łamach serwisu "Antidotul". W tym samym czasie bramkarz pojawił się w Warszawie, prowadził negocjacje z Legią i przechodził testy medyczne.
Piłkarz poinformował, że nie będzie problemów z podpisaniem umowy z polskim klubem, bo Vaslui ma duże zaległości wobec niego. Rumuni protestują. - Poleciałem do Bratysławy, gdzie spotkałem się z jego menedżerem. W trakcie dyskusji wyszło, że nie ma żadnych zaległości - mówi Damian. Sponsor klubu, Adrian Porumboiu, dodaje: - Nie tylko nie mamy długu, ale przed jego ślubem dałem mu z góry 70 tysięcy euro. Wciąż jest naszym piłkarzem i nie może podpisać kontraktu z żadnym innym klubem. Nie rozumiem, jak Legia może popełniać taki błąd. Przecież skierujemy sprawę do FIFA. Polski klub kontaktował się z zawodnikiem, który ma ważny kontrakt - nie ukrywa oburzenia.
Kuciak podobno próbował znaleźć wyjście z sytuacji. - Kiedy jego menedżer zobaczył, że nic mu nie zalegamy, zaproponował nam rozwiązanie: renegocjację umowy. Tylko chciał, żebyśmy wpisali kwotę odstępnego w wysokości 250 tysięcy euro. Odmówiliśmy - podkreśla prezes Vaslui. A sponsor klubu nie zamierza czekać na kolejny ruch Kuciaka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.