Domyślne zdjęcie Legia.Net

Fenomen Stanko Svitlicy

gazeta.pl

Źródło:

30.10.2003 00:00

(akt. 30.12.2018 16:11)

"Stanko Svitlica - kocha cię cała stolica" - śpiewają kibice Legii. A mają za co go kochać. Bramkostrzelny Serb w meczu z Groclinem zdobył 50. bramkę dla drużyny z Łazienkowskiej. Taki wyczyn zasługuje na uznanie, choć nie brakuje głosów, że Svitlica nie jest wielkim piłkarzem. Jego krytycy zarzucają mu brak szybkości, zwrotności, małą ruchliwość na boisku. Jak więc to robi, że strzela tyle goli? Jedni mówią, że to spryt, inni, że dar od Boga, jeszcze inni, że ma "znakomicie ułożoną stopę" przy strzale. I wszyscy mają trochę racji. Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się fenomenowi Svitlicy. A skąd widać najlepiej? Z boiska! Na krótki trening pod czujnym okiem Jerzego Talagi, autora książek o szkoleniu piłkarzy, namówiliśmy Stanko Svitlicę, obrońcę Jacka Zielińskiego i bramkarza Łukasza Załuskę, któremu dwaj legioniści oraz autor tego artykułu próbowali strzelać gole. Profesor Talaga obserwował nasze zagrania i próbował zrozumieć fenomen strzelecki Stanka. Dość szybko wyjaśniło się, jak to jest u Svitlicy naprawdę z tym jego doskonałym ułożeniem stopy. Po kilkunastu ćwiczeniach - strzałach z lewej i prawej nogi, z woleja czy z murawy Talaga powiedział: - Jacek Zieliński lepiej uderza technicznie niż Svitlica, któremu piłka opada zbyt nisko, na same palce stopy, przez co jego strzał nie jest tak silny jak stopera Legii. Na te słowa Stanko przez chwilę się zafrasował, podrapał w głowę i z uśmiechem powiedział: - Ale przecież ja zawsze tak strzelałem... Talaga wyjaśnił, że w takim przypadku nie ma już sensu próbować zmieniać tego przyzwyczajenia, bo napastnik Legii utraciłby pewność swojego uderzenia. Profesor miłosiernie przemilczał postawę dziennikarza "Gazety" w tym sprawdzianie. Po chwili zaaranżowaliśmy grę jeden na jednego. Stanko słynie przecież z tego, że znakomicie potrafi uwolnić się spod opieki obrońcy. Autor tego artykułu szybko miał okazję się o tym przekonać, mimo że próbował postraszyć rywala: - Gramy twardo, jak w meczu. Stanko przyjął piłkę po podaniu Zielińskiego, zamarkował dwa razy, że strzela na bramkę, później zwolnił i kiedy już wydawało się, że nic z tej akcji nie będzie, tak szybko przełożył piłkę z nogi na nogę, że obrońca-amator nawet nie wiedział, co się stało. A Svitlica? Pobiegł na bramkę i strzelił obok bezradnego Załuski. - Sam pan się przekonał, jak trudno jest zareagować na taką kombinację zwodów - śmiał się Talaga. - Tu liczy się szybkość operowania piłką. Napastnik przecież wcześniej wie, co zrobi, a pan na reakcję ma mniej czasu - pocieszał profesor. Jak człowiek nie radzi sobie z silniejszym na podwórku, to idzie po pomoc do starszego brata. Tym razem na Stankę wystarczył Jacek Zieliński. Stoper reprezentacji Polski zna na tyle Serba, że nie dał się nabrać na żaden z jego zwodów. - Svitlica znakomicie potrafi oszukać obrońcę, sprowokować go do tego, żeby na chwilę spuścił go z oka. Umie też świetnie zastawiać piłkę. Ale przede wszystkim jest typowym łowcą pola karnego, takim jak Gerd Mueller, to napastnik sytuacyjny, może strzelić gola zarówno kolanem, jak i piętą, uderzając czysto i nieczysto - mówi Talaga. - To w dużej mierze jego wrodzone umiejętności, ale na pewno także indywidualna praca na treningach. Jestem przekonany, że podczas ćwiczeń bardzo dużo strzelał i często to powtarzał. - Rzeczywiście wiele się nauczyłem na treningach Vojvodiny Novy Sad, gdzie mieliśmy i ścianę do treningów strzeleckich, i piłki zawieszone na różnych wysokościach do ćwiczenia główek. Ale tak naprawdę bardzo dużo dały mi też gry na podwórku z moim bratem - opowiada Stanko. - Ja miałem 7 lat, a on 12 i graliśmy w piłkę niemal całymi dniami. A jednak nie wszystko zależy od treningu. - A gdybym chciał grać jak Stanko Svitlica, to można się tego nauczyć, wytrenować? - zapytał dziennikarz "Gazety". - Miałem mnóstwo kolegów, którzy robili te same ćwiczenia co ja i od dawna nie grają już w piłkę - nie pozostawia nadziei król strzelców polskiej ekstraklasy. Swój fenomen wyjaśnia prosto: - Przede wszystkim ważny jest spokój psychiczny, pewność siebie i koncentracja przed meczem. A jak dostaję na boisku piłkę, to od razu myślę tylko o tym, jak tu uderzyć na bramkę. Nie zastanawiam się w ogóle, czy lewą, czy prawą nogą, tylko strzelam. No i wpada... - mówi z uśmiechem. - Element zaskoczenia częściej decyduje o powodzeniu akcji niż precyzja strzału - podpowiada Talaga. Svitlicy nie podobają się zarzuty, że - jak na napastnika - jest nieco zbyt wolny. - Zidane nie jest szybki, a jest najlepszy na świecie. Gdyby strzelanie goli zależało od szybkości, to świat byłby pełen napastników. Raul też nie jest przesadnie szybki, a pokażcie mi drugiego takiego piłkarza - odpowiada swoim krytykom. - Niby wszyscy wiedzą, jak gra Svitlica, a on w każdym meczu strzela bramkę. To dlatego, że ma bardzo wiele atutów: strzał, spryt, całą gamę zwodów, intuicję i uderzenie z każdej pozycji. Obrońca nigdy nie wie, który ze swoich asów nagle wyciągnie z rękawa - mówi Jerzy Talaga. Powoli kończymy trening. Jeszcze tylko seria "jedenastek". Zieliński i Stanko oczywiście bezbłędni. - Jest 95. minuta meczu, wynik 0:0, a ty strzelasz karnego - budował przy tym ćwiczeniu nastrój meczowego napięcia Stanko, ale reprezentant "Gazety" wytrzymał to na spokojnie i strzelił w samo okienko bramki. - No, no - komentował z uśmiechem Jacek Zieliński - Bierzemy cię do Legii na stałe fragmenty gry. Niestety, trener Dariusz Kubicki był wówczas odwrócony... A już przy powtórce karnego obaj legioniści instruowali Załuskę: - Łukasz! Wiesz już, w który strzela róg... Bramkarz posłuchał starszych kolegów i wyłapał piłkę. Do Legii mnie na razie nie wezmą. Może to i dobrze? Przecież mają fenomenalnego Stankę.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.