Francja nie dla Muchy
08.07.2009 09:04
W minionym sezonie <b>Jan Mucha</b> był najlepszym piłkarzem warszawskiej Legii. Nic dziwnego, że wzbudzał duże zainteresowanie wśród zagranicznych klubów. Jego pozyskaniem zainteresowane były kluby francuskie - Bordeaux i Tuluza. Jako, że z wicemistrzami Polski wiąże go jeszcze tylko roczna umowa spodziewano się, że przy Łazienkowskiej będą chcieli wytransferować swojego zawodnika, bo to ostatnia okazja aby godnie na nim zarobić.
Nie okazało się to jednak takie proste. Legia oczekiwała oferty opiewającej na 2 mln euro, a taka nie wpłynęła. Na tę chwilę Mucha zostaje w klubie.
Przegrał z Carrasso
- Mam ważną umowę, podpisałem ją, więc muszę respektować. A co będzie dalej, zobaczymy. Może jeszcze ktoś się zgłosi, może podpiszę nowy kontrakt z Legią. Na razie nie ma pośpiechu. Spokojnie przygotowuję się do nowego sezonu, zaraz rozpoczynamy rywalizację w Lidze Europejskiej i na tym muszę się skoncentrować - mówi reprezentant Słowacji.
A Mucha ma czego żałować, bo transfer do Bordeaux byłby na pewno dużym wydarzeniem dla polskiej Ekstraklasy i dużą szansą dla niego. - W Bordeaux byłem drugi na liście życzeń tego klubu. Oni byliby w stanie za mnie zapłacić tyle, ile oczekuje Legia i pewnie by to zrobili. Ale zdecydowali się na pozyskanie Cedrica Carrasso z Tuluzy, najlepszego bramkarza w lidze francuskiej. Wyłożyli na niego 6 mln euro. Po tym transferze zainteresowała się mną Tuluza, ale ostatecznie pozyskali bramkarza, który dysponował swoją kartą zawodniczą i nie trzeba było za niego płacić - opowiada.
Jeszcze w poprzednim sezonie Słowak odbył rozmowę na temat przedłużenia kontraktu. Bardzo do tego namawiał go trener Jan Urban. - Powiedział, że chce abym został. Bardzo cieszą mnie takie słowa, ale najpierw musimy usiąść i porozmawiać z działaczami na ten temat i wypracować porozumienie. Jednak takiej konkretnej, oficjalnej propozycji nowej umowy nie otrzymałem. W Austrii również nie rozmawiamy na ten temat - mówi zawodnik. Mucha nie jest zawiedziony tym, że na razie nie udało mu się przejść do lepszego zespołu. - Takie są czasy, kryzys odcisnął piętno na wszystkim. Kluby mają pieniądze na kontrakty, ale nie chcą płacić sum odstępnego. A za mnie trzeba. Oczywiście Real czy Barcelona kupują na potęgę, ale wiadomo, że mnie nie wezmą - dobry humor go nie opuszcza. Legionistą interesował się także Grecki Aris Saloniki. Działacze tego zespołu prosili Piotra Włodarczyka o opinię na temat Muchy. Były kolega z drużyny wystawił mu świetną opinię, ale jego klub raczej nie chciał angażować tak dużych środków finansowych.
Poseł menedżerem
Menedżerem Muchy jest Słowak, Jozef Tokos. To on załatwił mu testy w Legii po których trafił do tej drużyny. Prowadzi jego interesy od 12 lat, a na co dzień jest posłem słowackiego parlamentu. - Podobnie jak były sędzia piłkarski, Lubos Michel, który kiedyś prowadził mecz Legii z Wisłą. Świetnie nam się współpracuje, znam go przecież tyle lat. Ale wiem, że dobry piłkarz nie potrzebuje me nedżera. Sam się sprzeda, swoimi umiejętnościami - kończy Słowak.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.