Goncalo Feio Pankov i Celhaka trenowali na pełnych obrtotach
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Nie ma wymówki

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: RDC

19.07.2024 10:08

(akt. 20.07.2024 09:29)

– Legia jest gotowa do rozpoczęcia sezonu, ma dużą chęć. Myślę, że drużyna chciałaby zagrać z Zagłębiem już w piątek. To dla mnie wyznacznik, że czujemy się mocni – mówił w Magazynie Sportowym RDC trener stołecznego zespołu, Goncalo Feio.

– Towarzyszy nam wiara w kontekście etosu pracy, samodyscypliny i tego, że to będzie dobry sezon. Wszyscy patrzymy z dużym optymizmem, nie tylko na sobotni mecz, który jest pierwszym krokiem dalekiej podróży, ale na cały rok.

O zmianach kadrowych

– Wydaje mi się, że rewolucje w piłce nigdy nie są czymś dobrym. Bardziej chodzi o ewolucje. Należy dodać, że dużą, najważniejszą część zespołu stanowią piłkarze, którzy tu byli lub są bardzo długo. Dla mnie istotnych jest kilka kwestii. Pierwsza, to wysiłek włożony przez klub i dział sportowy, po to, byśmy nie tylko mieli niezłych zawodników, ale by oni przyjechali na tyle wcześnie, żebyśmy mogli ich wdrożyć i pomóc w aklimatyzacji.

– Po drugie, oprócz tego, jacy gracze do nas dołączyli, niezwykle istotne jest to, że trafili do nas odpowiedni ludzie. Futbol to sport zespołowy, dlatego bez określonych umiejętności pod względem współpracy i obecności w zespole, trudno zbudować drużynową sferę mentalną. Pod tym kątem, jesteśmy silną grupą, co dla mnie – w kluczowych momentach sezonu – decyduje o tzw. dociśnięciu, dołożeniu 5 – 10 proc. więcej.  

O najważniejszych zasadach

– Dla mnie najważniejsze jest to, jakie emocje przekazujemy poprzez grę. Każdy, skuteczny sposób na granie w piłkę jest dobry, ale nigdy nie może zabraknąć nam bazy. W trakcie sezonu pojawią się słabsze mecze, ze względu na różne rzeczy, lecz baza zawsze ma być widoczna. To nasza tożsamość, DNA i elementy, z którymi identyfikują się ludzie.

– Powiedziałem kibicom, że będzie to drużyna nieustępliwa, agresywna, umiejąca się poświęcić, z piłkarzami, którzy bronią się nawzajem, solidaryzują się ze sobą. Jeśli musisz wrócić za kogoś innego, to za chwilę ten drugi wróci za ciebie i cię zaasekuruje. To zespół, w którym można popełnić błąd, ale następny człowiek cię uratuje. To rzeczy, które – niezależnie, jaka będzie pogoda, boisko, rywal, rozgrywki, podstawowy skład – chcę, by były widoczne w Legii.

– Niezależnie od scenariusza i stawki meczu, od tego, czy prowadzimy, czy musimy gonić wynik – chcemy być drużyną, która ma plan na różne warianty, umie go rywalizować i zmienić w trakcie spotkania, jeśli jest taka potrzeba. Bez względu na to, jak bardzo trudna, emocjonalna i skomplikowana jest nasza sytuacja – np. dostajemy czerwoną kartkę – to mamy odpowiedź i działamy zgodnie z założeniami. Pragniemy być zespołem, który zawsze gra do końca, niekoniecznie skupiając się na emocjach, tylko na realizacji zadań.

O budowaniu DNA

– Jak tworzy się DNA? Wszystko, co mówi się o przywództwie czy mentalności, jest filozofią, ale potem – jak i w życiu – konkretne czyny powodują, że albo to masz, albo nie. Buduje się to codziennością, intensywnością pracy, treningami, wykonywaniem założeń, konsekwencją we wdrażaniu i wymaganiu działania od danej pozycji, rywalizacją na każdych zajęciach, sposobem komunikacji, reagowaniem na trudniejsze momenty. To kompleksowa rzecz, opierająca się na określonych czynach i zachowaniach poszczególnych osób – zaczynając ode mnie, idąc przez sztab, piłkarzy itd.

O Baku

– Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że Makana odejdzie z Legii. To piłkarz, który jest na takim poziomie, by grać wyżej niż w naszych rezerwach i na pewno szuka takiego rozwiązania razem z menedżerem. Baku to zawodnik o bardzo określonych umiejętnościach, szczególnie ofensywnych.

– Nie chodzi o to, czy ma lub nie ma poziomu, by występować w naszym zespole. Piłkarze muszą czuć się swobodnie w rolach, jakie są im przydzielane. Legia od paru lat obrała kierunek grania z trójką stoperów, a na bokach jest przeważnie miejsce dla wahadłowych. Ta pozycja wymaga bardzo szerokiego wachlarza umiejętności ofensywnych i defensywnych, a także –  paradoksalnie, z punktu widzenia taktyki – nie jest prosta do opanowania. Musisz być w odpowiedniej szerokości – zarówno w obronie, jak i ataku – oraz wysokości, grać od jednego do drugiego pola karnego, zamykać środek pola, czuć się bardzo mocny w pojedynkach, gdyż często będziesz osamotniony w bocznym sektorze.

– Makana, w moim i jego odczuciu, to zawodnik, który najlepiej czuje się na skrzydle, a to inna pozycja, różne działania. Najmocniejszą dynamiką jego gry jest to, kiedy może atakować przestrzeń za linią obrony, rozpędzać się w pojedynku i finalizować akcję, gdyż potrafi znaleźć się w polu karnym przeciwnika. Zmieniając klub i występując w nowym systemie, Baku – tak, jak już to udowodnił w Ekstraklasie – może wrócić do najlepszego poziomu.

O transferach i stracie Elitima

– Jeden z najmocniejszych przekazów, jaki chcę przytoczyć, to "nie ma wymówki". Uważam, że klub – zarząd, pion sportowy, dyrektor sportowy czy dyrektor skautingu – zrobił bardzo dużo, po to, byśmy nie tylko mieli odpowiednie transfery, ale ich jak największą liczbę przed rozpoczęciem sezonu.

– Posiadam grupę dobrych piłkarzy, najlepszych w Polsce. Jeśli chodzi o realia kraju, pracujemy w nieprawdopodobnych warunkach. Mamy za sobą największych i najlepszych kibiców w tym państwie, więc ja, jako trener, nie będę szukał żadnych wymówek. Jest jakość w zespole, by osiągnąć cel.

– Oczywiste jest to, że strata kontuzjowanego Juergena Elitima, czyli kluczowego piłkarza, powoduje, że trzeba sprowadzić kogoś na tę pozycję, o określonej jakości. W dalszym ciągu musimy być na rynku. Brak Kolumbijczyka – na tu i teraz – trochę uszczupla nam różne możliwości w środkowej strefie boiska, ale to sprawia, że inni zawodnicy, którzy i tak byliby bardzo istotni, czują się jeszcze ważniejsi, muszą wziąć większą odpowiedzialność za zespół w kilku najbliższych miesiącach. To przełoży się też pewnie na szanse dla innych, młodszych graczy, którzy trenują, rozwijają się i marzą o występach w Legii. Jeśli pokazują gotowość na treningach i sparingach, to będą pomagać.

– O tym, jak "Eli" był i jest ważny dla zespołu, najlepiej świadczy jego gra w piłkę. To, że wszyscy odbierają go tak dobrze – kibice, koledzy z drużyny, trener, sztab – pokazuje, jaki to piłkarz, człowiek, profesjonalista. Strata każdego zawodnika zawsze wiąże się z osłabieniem składu, tak jak powrót po kontuzji to wzmocnienie kadry.

– Kontuzja Juergena? To bolesne, ale to część piłki, sytuacja mechaniczna, losowa. W pełni wierzę w to, że – mimo iż to ogromne wyzwanie – będziemy w stanie go zastąpić. To człowiek, który dał bardzo dużo, byśmy mogli grać o Ligę Konferencji. Zawsze, nie opuszczając żadnego treningu czy sparingu, był gotowy ciągnąć zespół w górę. Teraz mamy odpowiedzialność wobec niego, by wystąpił w europejskich pucharach, których tak bardzo zapragnął, co możemy to zrobić poprzez awans do fazy ligowej. Chodzi również o to, by wrócił do drużyny, która jest na 1. miejscu w Ekstraklasie, czyli pozycji, do której ten zawodnik dążył.

– Jak zaawansowane są ewentualne dyskusje z zawodnikiem, który mógłby zastąpić Elitima? Nie jestem w stanie tego określić procentowo. Są prowadzone rozmowy, nawet z więcej niż jednym piłkarzem. Przygotowanie indywidualne, czyli jego wymiar fizyczny i gotowość, to jedno, potem trzeba go jeszcze wdrożyć do drużyny.

– Największym wzmocnieniem są piłkarze, którzy pracują z nami i codziennie stają się lepsi, zawodnicy wracający po kontuzjach, a także młodzieżowcy z akademii, którzy przychodzą do nas i nagle się okazuje, że też mogą pomóc. Zawsze miałem takie podejście, niezależnie gdzie byłem.

– Ja, jako trener Legii – a wcześniej Motoru Lublin – mam obowiązek, by spowodować, że każdy piłkarz, funkcjonujący z nami, rozwija się i jest gotowy pomóc. Trzeba szukać wzmocnień wewnątrz. Jeżeli przychodzi transfer zewnętrzny, to oczywiście zrobimy wszystko, by wdrożyć zawodnika jak najszybciej, ale to, na czym skupiam się na co dzień, jest praca z graczami, których mam.

O nowych zawodnikach

– Ruben Vinagre (wahadłowy – red.) wiele wie o naszym obecnym systemie. Podobnie wygląda to z Sergio Barcią, który w minionym sezonie zagrał ponad 40 meczów na trójkę z tyłu (jako stoper – red.). Claude Goncalves, mimo że rywalizował w innym ustawieniu, występował w podobnych obszarach boiska (środek pola – red.), co powoduje, że jego aklimatyzacja przebiegała trochę szybciej. Jean-Pierre Nsame grał w formacji z jednym napastnikiem, aktualna liczy ich dwóch, co wymagało nieco pracy, tak jak u Kacpra Chodyny (wahadłowy – red.), który był ustawiany na trochę innej pozycji.

– Każdy z tych transferów to trochę inna historia. Najważniejsze jest dla mnie to, że np. w przypadku Chodyny, który wcześniej występował w innym systemie, uczestniczył we wszystkich treningach i sparingach, których było dużo, minut również. Dochodzimy do początku sezonu z bardzo dużą liczbą piłkarzy gotowych do gry.

O początkach w Legii

– Jestem wdzięczny osobom, które od pierwszego dnia przyjęły mnie w akademii jak swojego. Chciałem się komunikować. OK, angielski to jedno, ale będąc za granicą, zawszę wychodzę z założenia, że musisz się umieć dostosować, nauczyć jak najwięcej o historii i kulturze kraju, bo to też sposób przekazywania szacunku.

– Dużo ludzi mówi o pokorze czy respekcie, ale to tylko słowa. Jak wcześniej wspomniałem, chodzi o czyny. To, że szybko starałem się nauczyć polskiego, moja wiedza nt. historii Polski jest dość obszerna i potrafiłem dostosować się do kultury, jest wyrazem szacunku do kraju, w którym mieszkam i który wiele mi dał.

O Rejczyku

– Uważam, że Legia jest klubem, w którym powinni być ludzie, którzy chcą tu być. Jeśli ktoś, czy jego otoczenie, uważa, że rozwinie się w innym miejscu i będzie bardziej szczęśliwy gdzieś indziej, to należy to zaakceptować.

– Nieważne z jakim statusem przychodzisz – czy jesteś młodzieżowcem, czy Leo Messim – nigdy nie dostaniesz ode mnie obiecanych minut. Żaden piłkarz Legii nie będzie miał zapisanych minut w kontrakcie, bo jest to działanie przeciwko podstawowej wartości sportu, czyli uczciwej rywalizacji. Nie będzie takiej sytuacji. U mnie nie ma czegoś takiego.

– Jestem trenerem sprawiedliwym, pokazują to moje dotychczasowe wybory. Z każdym pracujemy tak samo, niezależnie czy w danym momencie gra, czy nie gra. Nie wystawiam składu w oparciu o doświadczenie piłkarzy, tylko patrzę na aktualną dyspozycję sportową i konkretne charakterystyki, których możemy szukać w danym meczu. Przykładowo, w sobotę potrzebujemy trzech szybkich stoperów, bo Zagłębie Lubin stwarza największe zagrożenie poprzez szybkość z przodu, niezależnie czy wystąpi Wdowiak, Sejk, Pieńko, Radwański czy Kurminowski, jeśli będzie gotowy do rywalizacji. Każdy z nich ma ten element.

– Obiecuję ludziom minuty i równe szanse walki na okresach przygotowawczych. Dlatego graliśmy podwójne sparingi, mecze 3x45 czy 2x60 minut, by każdy z nich spędził podobny czas na boisku. To dla mnie sprawiedliwość.

– Powtarzam: nigdy nie obiecywałem i nie będę obiecywał minut w oficjalnych meczach. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, by rywalizować, to OK. Inni chcą zostać, kolejni przedłużają umowy. Lada moment Jan Ziółkowski podpisze nowy kontrakt, niedawno zrobił to Jakub Adkonis, myślę, że na dłużej zostanie też Mateusz Szczepaniak.

O Alfareli

– Czy ja wiem, czy ten transfer wyhamował? Na pewno Migouel pokazuje dużą determinację, by trafić do Legii. Uważam, że Alfarela jest trochę błędnie określany w przestrzeni medialnej, bo to nie do końca gracz ataku. OK, to piłkarz, który w naszym modelu może spełniać rolę mobilnego napastnika, ale jest też w stanie śmiało zajmować miejsce w środku pola, jako ofensywna wersja "ósemki".

– Muszę powiedzieć, że czuję się zdecydowanie bardziej komfortowo w dyskusji na temat zawodników, których mam w drużynie, bo na nich polegam. Nie możesz liczyć na kogoś, kogo nie ma. Dobre jest jednak to, że Migouel wykazuje dużą determinację, by tu trafić. Nieważne jaką rolę pełnisz, uważam, że w Legii każdy musi dać z siebie więcej, niż się oczekuje. To nie jest klub, w którym przychodzi się do pracy w godzinach 9. – 17., to nie wystarczy. Przy Łazienkowskiej musisz dać coś więcej. Chciałbym, byśmy byli tacy na każdym polu.

O Kramerze

– Nie mam żadnych informacji, że Blaz miałby odejść. Ja, jako trener, liczę na niego. To napastnik, który ma szczególne charakterystyki, jeśli chodzi o szybkość, moc i dobrą finalizację. Do tej pory może być trochę niedoceniony w Legii, ze względu na historię urazów, które na pewno mu nie pomogły, ale w pełnej formie to zawodnik, który na 100 procent da wiele. To kolejny gracz, którego miałem stracić, ale został. W tej chwili trenuje i jest brany pod uwagę, jak każdy inny. Piłka lubi pisać różne scenariusze.

– Tomasz Sokołowski zdradził mi w tym tygodniu, że kiedyś doświadczył podobnej sytuacji. Miał trafić do Izraela, ale coś się wysypało, a ówczesny trener Legii, Dragomir Okuka, przyjął go z otwartymi ramionami. Był to sezon mistrzowski, w którym odgrywał kluczową rolę i strzelił najpiękniejszego gola.

O tym, czy ktoś jeszcze może odejść z Legii

– W piłce nie ma deklaracji, że nikt nie odejdzie. Mogą się wydarzyć różne rzeczy, ale na tę chwilę mam szeroką grupę piłkarzy, z którymi pracujemy. Najłatwiej, w roli trenera, jest przywitać ludzi czy odbyć prostsze rozmowy, w których zakomunikujesz zawodnikowi, że dobrze wygląda i na niego postawisz. Będąc szkoleniowcem, musisz umieć przeprowadzić też drugi rodzaj dyskusji, w której poinformujesz kogoś, że nie będzie grał i chcesz, by poprawił pewne elementy, bo obecne nie wystarczą.

– Musisz umieć przywitać ludzi, a także ich pożegnać. Jeśli widzę, że dany piłkarz nie będzie miał możliwości gry, to zawołam go do siebie i usłyszy ode mnie, że dla dobra jego kariery, powinien iść na wypożyczenie lub odejść.

O Rosołku

– Na początku tygodnia miałem rozmowę z Maćkiem. Musimy zrozumieć jedną rzecz: Rosołek jest w Legii tyle lat, ze względu na to, jakim jest profesjonalistą. Nikt nie może mu tego odmówić. Zawsze jest gotowy, zdrowy, robi wszystko, czego się od niego wymaga – i więcej. Wykonuje założenia najlepiej, jak potrafi. Jest motoryczny. Niezależnie czy gra czy nie, pracuje tak samo. To nie jest takie proste. Dzięki temu wszystkiemu, w każdym momencie jest przygotowany do rywalizacji, to jego wielka umiejętność.

– Oczywiście, od napastnika wymaga się bramek, a on od dłuższego czasu nie może złapać dobrej serii. Należy też pamiętać, że był rzucany na różnych pozycjach. W tej chwili musi się odbudowywać, kluczowa jest dla niego liczba minut na boisku. Jeśli ona będzie, to wzrośnie mu pewność i pojawią się gole.

– Miałem rozmowę z Maciejem. Powiedziałem mu: "Rossi, nie chcę cię stąd wypchnąć, ze względu na to, jakim jesteś profesjonalistą, że rozumiesz czym jest Legia i ją szanujesz. Dla twojego dobra, dobrze by było, byś poszedł do klubu, w którym będziesz pierwszoplanową postacią". Co się wydarzy dalej? Zobaczymy.

O grze co trzy dni

– W Polsce jest pewien sposób myślenia, z którym autentycznie się nie identyfikuję. Tutaj wydaje nam się, że granie co trzy dni jest problemem. Kurczę, piłkarze chcą występować! To coś pięknego! Oczywiście, to utrudnia przygotowanie do meczu, to wyzwanie z punktu widzenia zdrowia, regeneracji czy zarządzania zawodnikami, ale po to jesteśmy w piłce, by rywalizować. Nie będę robił z tego problemu.

– Pracowałem w drużynie, która robiła to z sukcesami, przygotowałem się do tej roli. Byłem wśród sztabu, który miał osiągnięcia w lidze i europejskich pucharach, bo tak – w ramach przypomnienia – wyglądała Legia za trenera Henninga Berga. Przeżyłem to w Polsce i zagranicą. Nasz zespół nie będzie robił problemów z gry co trzy dni, tylko potraktuje to jako możliwość pokazywania się.

– Po to mamy szereg piłkarzy, by jak ktoś nie będzie mógł zagrać w danym momencie, to inny się zaprezentuje. Wewnętrzna rywalizacja i rozbudowana kadra jest po to, byśmy sobie z tym poradzili. Po to mamy szeroki sztab, by zawodnicy mieli odpowiednią opiekę w kwestii regeneracji.

– Powtarzam: nie będziemy robić wymówek czy tworzyć złych emocji na temat gry co trzy dni. Wręcz przeciwnie, zamierzamy się z tego cieszyć.

O celach

– Mamy do zrobienia trzy rzeczy w tym sezonie – mistrzostwo, Puchar Polski i europejskie puchary. Jeśli chodzi o trzecią kwestię, to na razie walczymy o obecność w fazie ligowej Ligi Konferencji. Będąc w niej, trzeba rywalizować o najwyższe możliwe miejsce, a potem – jeśli dotrzemy do fazy pucharowej – o awans do kolejnej rundy.

– Oczywiście, mistrzostwo to coś, czego wszyscy pragną najbardziej, ale nie będziemy drużyną, która wybiera mecze. Każde spotkanie jest najważniejsze. Legia nie przegrała minionego sezonu poprzez gubienie punktów przeciwko klubom z TOP 8, bo ta statystyka była wystarczająca, tylko stratę "oczek" z drużynami z dołu tabeli.

O obserwacji rywali w Lidze Konferencji

– Będziemy przygotowywać się do meczu tak samo, jak do każdego innego, czyli w szczegółach i najlepiej jak potrafimy. Byliśmy obserwować rywali na żywo. Równolegle toczyła się obserwacja dwóch drużyn, bo Crusaders FC, które zostało wyeliminowane przez Caernarfon (przeciwnik Legii w 2. rundzie el. LK – red.), też mieliśmy już rozłożone na czynniki pierwsze.

– Analiza indywidualna i zespołowa, historia klubu, trenera oraz piłkarzy, a także doświadczenia w europejskich pucharach, to coś, co mamy za sobą. To ogrom pracy, wykonanej przez sztab szkoleniowy. Czeka nas bardzo fizyczna gra, tzw. brytyjskie "kick and rush" (dosł. "kopnij i biegnij" – red.) i mecz, który momentami może nie być zbyt ładny do oglądania. Spodziewamy się piłki szarpanej, z dużą liczbą pojedynków i kluczową rolą stałych fragmentów, choćby ze względu na warunki rywali. Jesteśmy rozstawieni w każdej rundzie eliminacyjnej, z czym wiąże się odpowiedzialność. Naszą jest to, by pokonać przeciwników i iść dalej.

Polecamy

Komentarze (86)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.