Grano dzisiaj (1.11). Rewanż z Blackburn, jedyny spadek z ligi, debiut Fołtyna
01.11.2022 08:00
W kolejnej, czwartej serii gier w Lidze Mistrzów (1995/1996) Legię czekał rewanż z Blackburn Rovers na Ewood Park. Nie mógł zagrać Jacek Zieliński, który musiał pauzować za żółte kartki. Anglicy pałali żądzą zemsty za porażkę w stolicy Polski (0:1). Kilka dni przed spotkaniem z Legią rozbili w lidze Chelsea (3:0).
Zanim doszło do tego meczu, Legia próbowała przełożyć ligowe spotkanie z Widzewem Łódź. Z kalendarza rozgrywek wynikało, że mecz na szczycie I ligi odbędzie się 3 dni przed spotkaniem w Blackburn. Warszawski klub prosił o wyznaczenie innego terminu, ale łodzianie się nie zgodzili. Zapomnieli, jak sami przenieśli spotkanie ze Stomilem Olsztyn na inny termin, aby lepiej przygotować się do rewanżu z Czornomorcem Odessa w Pucharze UEFA. W Łodzi legioniści nie dali się jednak widzewiakom, remisując 1:1. Ze spokojem więc udali się do Anglii. Drogą lotniczą, wysłużonym Jakiem-40. Wylądowali na lotnisku w Manchesterze, gdzie nikt ich nie przywitał. Wysłannik Blackburn nie zwrócił uwagi na lądującą maszynę, bo nie pomyślał, że mistrz Polski może latać… czymś takim.
Paweł Janas ustawił zespół bardzo defensywnie, a Jacka Zielińskiego zastąpił Zbigniew Mandziejewicz. Anglicy przeważali, ale nie potrafili pokonać Macieja Szczęsnego. Bronił świetnie, powstrzymywał strzały Colina Hendry’ego po centrach z rzutów wolnych i rożnych. Wygrał pojedynek z Alanem Shearerem. Dzięki jego interwencjom udało się przywieźć bezcenny remis. Punkt tam zdobyty miał niebawem okazać się na wagę złota. – Zaimponował mi Shearer, który na pomeczowym bankiecie podszedł do nas ze szklaneczką whisky i z każdym przybił piątkę. Mówił: Good team – wspominał Leszek Pisz. Szczęśliwi legioniści mogli wracać do Polski, ale wylot się opóźnił. Obsługa lotniska odholowała wspomnianego Jaka do hangaru i pilot nie mógł znaleźć samolotu.
– Czwarty wieczór w Lidze Mistrzów rozpoczął się od awansu do ćwierćfinałów Spartaka Moskwa. Znacznie przybliżyła się również do elitarnej ósemki Champions League warszawska Legia. Mistrzom Polski wystarczy teraz podział punktów w następnym meczu, z Rosenborgiem na wyjeździe, byśmy już 22 listopada mieli wielkie święto polskiego futbolu – pisał nazajutrz "Przegląd Sportowy" (212/1995).
Debiut Fołtyna
Zwieńczeniem nieudanego sezonu 1953 była ostatnia kolejka, w której zespół trenera Kuchara na własnym boisku gładko przegrał z Budowlanymi Opole 0:3 i przesunął się na 5. miejsce w tabeli. Z tego meczu wart odnotowania jest jedynie debiut bramkarza Stanisława Fołtyna mającego wówczas zaledwie 17 lat i 99 dni. W 80. min nieznany wówczas szerszej publiczności młokos zastąpił w bramce kontuzjowanego Edwarda Szymkowiaka i został najmłodszym ligowcem w dotychczasowej historii klubu. Debiut miał udany, zagrał na tyle dobrze, że do końca meczu zachował czyste konto bramkowe.
Spadek z ligi
Ostatni mecz ligowy, w sezonie 1936, "Wojskowi" zagrali przy Łazienkowskiej z Wisłą Kraków. Obie drużyny wystąpiły w znacznie odmłodzonych składach. Z doświadczonych graczy Legii zagrali jedynie Ryszard Łysakowski, Zygmunt Rajdek, Józef Kubera oraz bracia Przeździeccy. Spotkanie zakończyło się wygraną Wisły 3:2. Tak warszawiacy pożegnali się z ligą. O dziwo, pozostali w zarządzie działacze klubu nie postrzegali spadku drużyny jako tragedii. "Kurier Poranny" z 30 października 1936 r. przytaczał wypowiedź wiceprezesa płk. Rybickiego, który uważał, że nieobecność Legii w lidze zapowiadają kierownicy klubu na 2 lata. Po tym okresie drużyna Legii złożona z młodych graczy powinna odzyskać miejsce w ekstraklasie piłkarskiej. Skomentował też samowolę części piłkarzy: władze klubu potępiają wprawdzie nielojalność i niski postępek „uciekinierów” z klubu, lecz uważają jednocześnie, że postępek ten przyczyni się do oczyszczenia atmosfery klubowej z elementów pseudoamatorskich.
Legia rozgromiła rywala
Zbliżał się koniec ligi w 1930 roku, więc jak rok wcześniej zaczynał się czas protestów. W wyniku unieważnienia meczu Warszawianki z Ruchem kolejny mecz Legii, tym razem z ŁTS-G Łódź, nabierał dodatkowego znaczenia – wysokie zwycięstwo legionistów nad łodzianami zwiększało szansę Warszawianki na utrzymanie się w lidze. Walczącej o podium Legii wystarczało, po prostu, pokonać ŁTS-G, ale zagrała dla lokalnego rywala, odnosząc najwyższe zwycięstwo w lidze – 8:0! Strzelecka forma w końcówce sezonu dopisała, bo Legia wygrała bardzo wysoko także dwa ostatnie mecze.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2001/2002 | ||
1995/1996 |
| |
1977/1978 | ||
1959 | ||
1953 |
| |
1951 | Janeczek II | |
1936 | Frankowski II | |
1934 |
| |
1931 | ||
1930 | Ciszewski II, Przeździecki IV, Nawrot II | |
1927 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.