Grano dzisiaj (17.04). Gol Chinyamy
17.04.2022 06:00
Ostatni raz warszawiacy rywalizowali 17 kwietnia z Koroną w sezonie 2016/17. Wówczas bezbramkowo zremisowali u siebie z kielczanami w ekstraklasie (zdjęcia można obejrzeć TUTAJ). W 35. minucie fani zamilkli na 60 sekund – była to minuta ciszy pamięci zmarłego kibica Legii, Maćka Jaskólskiego. – Wydaje mi się, że zwyciężylibyśmy, gdybyśmy wykorzystaliśmy którąś sytuację z pierwszych dwudziestu minut. Musimy jednak zaakceptować fakt, iż zdobyliśmy tylko punkt – powiedział Vadis Odjidja-Ofoe, były piłkarz "Wojskowych".
Snajper z Zimbabwe
Dokładnie 13 lat temu stołeczny klub wskoczył na pierwsze miejsce w tabeli po niesamowitym golu Takesure Chinyamy w meczu z Piastem Gliwice (1:0). Napastnik z Zimbabwe był nieprzewidywalny. Potrafił zmarnować wymarzone okazje do strzelenia gola, a zdobyć bramkę w sytuacji, w której nie miał prawa tego zrobić. Tak się stało w Gliwicach, gdzie trafił do siatki z praktycznie zerowego kąta. – On może obronić się tylko strzelonymi golami. Dopóki to robi, nikt nie będzie miał do niego pretensji, ale jak przestanie, to niewiele mu pozostanie do zaoferowania – mówił Jan Urban, który prowadził wtedy "Wojskowych" („Nasza Legia”, 05/2009). Fotoreportaż jest dostępny w TYM MIEJSCU. Ostatecznie, w ówczesnych rozgrywkach (2008/2009) legioniści zajęli drugie miejsce w lidze. Natomiast Chinyama, wspólnie z Pawłem Brożkiem, zostali królami strzelców.
Druga wygrana pod wodzą nowego-starego trenera
W sezonie 2006/2007 Legia okazała się lepsza od Wisły Płock (3:0) na wyjeździe. Dwie bramki zdobył Piotr Włodarczyk, a jedną Roger Guerreiro. Zdjęcia można obejrzeć TUTAJ. – Nie wiem co się zmieniło od przyjścia trenera Zielińskiego, że zaczęliśmy wygrywać. Czasem decydują drobiazgi. W poprzednich przegranych meczach brakowało czasem jednej rzeczy i wyglądałoby to zupełnie inaczej. Teraz w końcu jesteśmy skuteczniejsi i zaczyna sie nam układać. Jednak te dwa zwycięstwa to tylko tak na przełamanie. Najważniejsze mecze dopiero przed nami. Mam nadzieję, że dalej będzie dobrze i powalczymy o cele które sobie postawiliśmy – mówił tajemniczo Aleksandar Vuković, obecny szkoleniowiec "Wojskowych". Dla legionistów było to drugie zwycięstwo w drugim kolejnym meczu pod wodzą nowego-starego szkoleniowca, Jacka Zielińskiego. Na trybunach pojawił się Artur Boruc i przez chwilę poprowadził doping.
Miarka się przebrała
Celem Legii na wiosnę 2005 roku było wywalczenie drugiej pozycji w tabeli. Porażka u siebie z Odrą Wodzisław (0:1), która miała miejsce 17 lat temu, przelała czarę goryczy. Dla legionistów była to trzecia porażka w ciągu siedmiu dni i zarazem piąte spotkanie bez zwycięstwa. Decyzją Mariusza Waltera, ówczesnego współwłaściciela Legii, zamrożono premie meczowe, tzw. wyjściówki. Dotychczas każdy z zawodników za wygrany mecz dostawał 9 tys. zł. Tę kwotę zmniejszono do 2,5 tys. zł, a różnicę zawodnicy mogli odzyskać tylko za sprawą dobrych wyników. Gdyby zdobyli mistrzostwo – dostaliby 100%. Za wicemistrzostwo miało być 75%, a za 3. miejsce – 50%. Gorszy wynik oznaczał niewypłacenie dodatkowych pieniędzy. Krótkoterminowo takie postawienie sprawy nie podziałało. Wówczas "Wojskowi" stanęli na najniższym stopniu podium w lidze.
Porażka w Krakowie
Siedemnastego kwietnia 2004 roku Legia mierzyła się z Wisłą Kraków (0:1). Gdyby warszawiacy wygrali, zostaliby liderem tabeli. Gol Tomasza Frankowskiego rozstrzygnął sprawę na korzyść "Białej Gwiazdy", która wyprzedzała legionistów już o 5 punktów. Losy mistrzostwa Polski były w zasadzie przesądzone, bo do końca sezonu zostało tylko siedem kolejek. Była to jedyna wiosenna porażka stołecznego klubu w lidze. W ówczesnym sezonie "Wojskowi" zostali wicemistrzem kraju i przegrali finałowy dwumecz Pucharu Polski z Lechem Poznań (0:2, 1:0).
Zwycięstwo z zamkniętą Żyletą
Wiosnę (1993/1994) legioniści rozpoczęli w dobrym stylu, od czterech zwycięstw. Ostatnim z serii okazała się wygrana z Lechem Poznań (2:0) przy Łazienkowskiej. Nie trzeba pisać, że było to spotkanie podwyższonego ryzyka. U kibiców stołecznej drużyny jeszcze nie zabliźniła się rana po odebraniu mistrzostwa Polski i przyznaniu go "Kolejorzowi". Nie miało znaczenia, że grano w Wielką Sobotę. Na murawę rzucano petardy, jedna z nich wybuchła obok gracza z Poznania, Przemysława Bereszyńskiego (19 lat później jego syn Bartosz przejdzie z Lecha do Legii). Nad klubem zawisła groźba zamknięcia stadionu. Ostatecznie tak się nie stało, choć kary były wysokie. Zamknięto Żyletę na jedno spotkanie, ze Stalą Mielec, który odbył się 17 kwietnia 1994 roku, i nałożono grzywnę w wysokości 50 mln zł. Straty szacowano na 300 mln zł. W spotkaniu ze Stalą warszawiacy zwyciężyli 3:0, a na Żylecie zamiast kibiców zasiedli policjanci. Dwa miesiące później drużyna prowadzona przez Pawła Janasa sięgnęła po podwójną koronę: mistrzostwo i Puchar Polski.
"Kaka" na fali
Minęło 46 lat od spotkania pomiędzy Legią a Górnikiem Zabrze. Kazimierz Deyna potwierdził również i w tym meczu, że był na fali. Najpierw, już w 6. minucie, po uderzeniu z 20 m strzelił gola na 1:0, a w 88. minucie wyłożył piłkę na głowę Władysławowi Dąbrowskiemu, który ustalił wynik na 2:1. To było trzecie kolejne zwycięstwo legionistów przy Roosevelta, na tak niegościnnym wcześniej dla nich terenie.
Cztery trafienia Brychczego
Siedemnastego kwietnia 1955 roku miała miejsce rywalizacja dwóch stołecznych drużyn. Legia pewnie zwyciężyła Gwardię 5:1. Na murawie świetnie zaprezentował się niezawodny Lucjan Brychczy, który cztery raz umieścił piłkę w siatce. Jednego gola strzelił także Henryk Kempny. Przeciwnik był rozłożony na łopatki, zdołał odpowiedzieć zaledwie jednym trafieniem. Tak Legia sięgała po swój pierwszy tytuł. CWKS Warszawa, zdobywając w tym samym roku mistrzostwo i Puchar Polski, został pierwszym zespołem, który dokonał tej sztuki. Pisząc o pierwszym wielkim sukcesie drużyny z Łazienkowskiej, należy przypomnieć, że trener Steiner cały sezon wystawiał niemal ten sam skład, dzięki czemu piłkarze byli tak zgrani, że futbolowi fachowcy nazywali CWKS "samograjem". Warto też zauważyć, że CWKS – jak na zespół z poborowymi w składzie przystało – był drużyną bardzo młodą, najmłodszą ze wszystkich I-ligowców. Przeciętna wieku wynosiła 22,5 roku.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2016/2017 |
| |
2008/2009 | ||
2006/2007 | Włodarczyk II, Guerreiro | |
2004/2005 |
| |
2003/2004 |
| |
1993/1994 | ||
1992/1993 | ||
1987/1988 | Dziekanowski II, Karaś | |
1981/1982 |
| |
1975/1976 | ||
1970/1971 | ||
1965/1966 |
| |
1955 | ||
1932 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.