Grano dzisiaj (2.05). Zdobyte Puchary Polski
02.05.2024 05:00
Początek maja, rok 2023, finał Pucharu Polski na Narodowym. Mimo że zespół z Warszawy już od 6. minuty musiał radzić sobie w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Yuriego Ribeiro, to się nie poddał, walczył jeszcze mocniej, ambitnie bronił własnej bramki, zwiększając szanse na sukces poprzez przejście z ustawienia 4-4-1 na 5-3-1.
Defensywnie grająca Legia mocno zaskoczyła Raków, zjadła go taktycznie, a rywale nie mieli drugiego planu i – jak powiedział ówczesny trener "Medalików", Marek Papszun – przygotowali się na inny mecz. Z kolei stołeczna ekipa przetrwała regulaminowy czas oraz dogrywkę (0:0) i okazała się lepsza w rzutach karnych (6:5). Bohaterem został Kacper Tobiasz, który zagrał świetnie, a w ostatniej serii "jedenastek" obronił uderzenie Mateusza Wdowiaka, dokładając sporą cegiełkę do 20. triumfu "Wojskowych" w tych rozgrywkach. Gdy stało się jasne, że Legia sięgnęła po upragnione trofeum, na które czekała od 2018 roku, większość Narodowego oszalała ze szczęścia. Drużyna cieszyła się z kibicami, którzy bardzo głośno wspierali ją od początku do końca rywalizacji, przygotowali piękne oprawy, stanęli na wysokości zadania.
– Po czerwonej kartce sporo osób nas przekreśliło, zaczęło schładzać szampana. Ale piłka jest piękna, nieprzewidywalna. Pokazaliśmy charakter, walczyliśmy jeden za drugiego, wspieraliśmy się, dopingowaliśmy, wytworzyliśmy energię, która pozwoliła nam na wygraną. Zapewne nie przypomnicie sobie wielu spotkań, gdzie w takich okolicznościach byłby wyłoniony zwycięzca i triumfator rozgrywek. Cieszyliśmy się bardzo, nie byliśmy w tym odosobnieni. Tytuł smakuje wyśmienicie i nastawia nas pozytywnie na kolejne rzeczy, które chcemy osiągnąć – wyjaśniał ówczesny trener Legii, Kosta Runjaić.
Finał dostarczył wielu emocji, ale nie tylko pozytywnych. Spięcia, awantury były obecne w zasadzie od startu meczu, lecz punkt kulminacyjny nastąpił po serii rzutów karnych. Najbardziej nabroił Filip Mladenović, który wydał oświadczenie, przepraszając zawodników Rakowa, zwłaszcza Marcina Cebulę, Wiktora Długosza oraz Jeana Carlosa Silvę, a także sztab zespołu z Częstochowy, łącznie z trenerem Papszunem. Komunikat nie pomógł załagodzić sprawy, gdyż Serb został zdyskwalifikowany na 3 miesiące w rozgrywkach ligowych i pucharowych, zapłacił też 120 tys. zł kary. Oberwało się również Ribeiro (4 mecze zawieszenia w PP). Komisja Dyscyplinarna PZPN ukarała również oba kluby (kary pieniężne po 20 tys. zł), Silvę i Iviego Lopeza (po 3 spotkania dyskwalifikacji w Pucharze Polski).
ARKA POKONANA NA NARODOWYM
Sześć lat temu legioniści zwyciężyli Arkę (2:1) w finale Pucharu Polski po golach Jarosława Niezgody i Cafu. Bramkę dla rywali zdobył Dawid Sołdecki. Gdynianie kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Grzegorza Piesia, który brutalnie sfaulował Sebastiana Szymańskiego.
Kibice Legii przygotowali szereg opraw. Na początku spotkania można było dostrzec kartoniadę na sektorze górnym i dolnym oraz transparent. Całość utworzyła hasło "Bez NaS ten tydzień nie wyglądałby tak samo". Litery NS zostały dodatkowo podświetlone za pomocą pirotechniki. Następnie świece dymne w barwach zielonym i czerwonym spowiły trybuny zajmowane przez fanów Legii. Później pojawiła się kolejna oprawa – transparent z hasłem "Historia dzieje się na naszych oczach" oraz sektorówka z okiem i pucharem. Na koniec było efektowne racowisko. Fotoreportaże można obejrzeć w TYM MIEJSCU.
– Wszyscy cieszą się ze zdobycia pucharu, a jak wiadomo, nie każdy z naszej drużyny miał okazje go wcześniej wygrać. Wiemy jednak, że są jeszcze przed nami spotkania ligowe, a wraz z nimi szanse na następne zwycięstwa. Nie mamy wielkich planów na świętowanie, ponieważ przed nami kolejne mecze i kolejny puchar do zdobycia – powiedział Szymański. Udało się. Drużyna z Łazienkowskiej sięgnęła jeszcze po mistrzostwo kraju. W rundzie finałowej ekipa prowadzona przez Deana Klafuricia nie przegrała żadnego spotkania i zakończyła ligę z trzema punktami przewagi nad drugą Jagiellonią Białystok.
DUBLET NA 100-LECIE
Tytuł mistrzowski był drugim trofeum wygranym przez Legię na stulecie istnienia klubu (2016). Drugiego maja zespół sięgnął po 18. w historii Puchar Polski. Spotkanie z Lechem Poznań było wyrównane, z cyklu tych, w których strzelenie gola oznaczało końcowy triumf. Obie strony starały się przechytrzyć przeciwnika, ale się nie udawało. W 21. minucie przed końcem uradowały się sektory zajmowane przez fanów Legii, kiedy Aleksandar Prijović pokonał Jasmina Buricia. Asystował mu… Karol Linetty, który chcąc wybić piłkę dośrodkował we własne pole karne. Napastnik Legii w ekwilibrystyczny sposób z bliska skierował futbolówkę do bramki "Kolejorza".
Fani z Poznania nie wytrzymali kolejnego upokorzenia, celowali racami w Arkadiusza Malarza. Bramkarz Legii mógł położyć się na murawie i spowodować, że sędzia Szymon Marciniak wcześniej zakończy mecz, a Lech przegra go walkowerem. Nie zrobił tego, za co osobiście dziękował mu prezes PZPN, Zbigniew Boniek. – Powiedział: Arek, szacunek dla ciebie za to, co dzisiaj zrobiłeś. Miłe słowa – opowiadał Malarz. – Czy mecz powinien zostać przerwany? Nie. Taka decyzja pokazałaby, że przegraliśmy z takimi… no sam nie wiem z kim. Grupką, która chciała popsuć święto – dodawał bramkarz legionistów ("Przegląd Sportowy", 103/2016). Warszawiacy zwyciężyli wtedy 1:0.
Sympatycy "Wojskowych" zaprezentowali trzy oprawy. Pierwszą była "Ludzie starej daty" z podwójną kartoniadą. Druga miała miejsce tuż po przerwie – "Honorem legionisty, zwycięstwo w walce". Trzecia pod koniec spotkania – "W konstytucji nowe prawo, puchar na zawsze dla Ciebie Warszawo!". Zdjęcia można obejrzeć TUTAJ.
17. PUCHAR POLSKI
Drugiego maja 2015 roku Legia mierzyła się w finale Pucharu Polski z Lechem Poznań na Stadionie Narodowym. Początkowo nie przebiegał on po myśli legionistów. Rywale sprawiali lepsze wrażenie, stwarzali groźne okazje do strzelenia gola, ale świetnie bronił Dusan Kuciak. Słowak okazał się bezradny w 21. minucie, kiedy Tomasz Jodłowiec przypadkowo główkował do własnej bramki po centrze Barry’ego Douglasa. Pomocnik odkupił swoje winy 9 minut później. Z rzutu rożnego dośrodkował Michał Kucharczyk, błąd popełnił Maciej Gostomski (były bramkarz Legii), który nie sięgnął piłki. Ta odbiła się od uda Jodłowca i wpadła do bramki. Decydujący cios zadał Marek Saganowski, znowu po centrze Kucharczyka. Gostomski piąstkował pod nogi Tomasza Brzyskiego, który zdecydował się na strzał. Wyszło z niego bardzo dobre podanie do "Sagana", a ten z bliska wepchnął piłkę do bramki.
Fani Legii jak zwykle nie zawiedli, przygotowali trzy oprawy. Pierwszą z hasłem "Narodowa Duma" i herbem utworzonym z kartoników. W drugiej odsłonie pojawiły się dwie sektorówki – "Panorama Warszawy" i "Legia". Kilka chwil później na sektorze zajmowanym przez kibiców "Wojskowych" widniało hasło: "Wiwat maj, drugi maj, dla kiboli błogi raj!". Powiewało mnóstwo flag, były również race. Fotoreportaże są dostępne w TYM MIEJSCU.
"Kolejorz" walczył, chciał wyrównać, ale doświadczenie legionistów wzięło górę, wygrali 2:1 i 17. raz w historii mogli unieść trofeum PP. Miało im to dać psychologiczną przewagę przed spotkaniem z poznaniakami o tytuł mistrzowski. – Dopiero teraz zaczyna się sezon. Mamy największe szanse na zdobycie mistrzostwa – deklarował Saganowski ("Przegląd Sportowy", 107/2015). Każdy chciał zagrać w tym meczu, nawet Michał Żyro, który miał złamany nos po starciu z Douglasem w finale PP. Pojechał do Monachium, gdzie specjalistyczną maskę chroniącą wykonali mu ci sami ludzie, którzy robili taką Robertowi Lewandowskiemu.
FINAŁOWY DWUMECZ
W sezonie 2012/13 warszawiacy wygrali wszystko. Legia rządziła także w młodzieżowej i juniorskiej piłce. Wygrała Młodą Ekstraklasę z 9-punktową przewagą nad Lechem Poznań. Wcześniej, bo 10 dni przed meczem z "Kolejorzem", pierwszy zespół sięgnął po Puchar Polski. W finale PP na legionistów czekał ustępujący mistrz kraju, Śląsk Wrocław. Trofeum zdobywał ten, który będzie lepszy w dwumeczu. Pierwsze spotkanie zaplanowano we Wrocławiu i rozegrano 2 maja. Tam Legia zdominowała przeciwnika, a Saganowski błysnął skutecznością, zdobywając 2 bramki. Ostatecznie ekipa z Warszawy zwyciężyła wtedy 2:0. Zdjęcia można pooglądać TUTAJ.
Rewanż zapowiadał się jako formalność, ale nią nie był. Już w 3. minucie Michał Żewłakow strzelił samobójczego gola po centrze Sebastiana Mili. To napędziło wrocławian, którzy zaatakowali. Legia miała sporo szczęścia, jak w sytuacji z 69. minuty, kiedy Piotr Ćwielong przelobował Wojciecha Skabę, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Udało się utrzymać minimalną porażkę, która oznaczała, że 16. raz w historii stołeczny zespół zdobył Puchar Polski.
CHWILOWA ODSKOCZNIA
Wygrana z ŁKS-em (1:0), która miała miejsce 15 lat temu, pozwoliła odskoczyć wiceliderowi, czyli Wiśle, na 2 punkty. Stołeczny zespół przez ponad 90 minut nie miał pomysłu i nie mógł zdobyć bramki. Drużynę trenera Jana Urbana wyręczył jednak Robert Sierant, który w doliczonym czasie gry drugiej połowy strzelił gola samobójczego. Fotoreportaże są dostępne TUTAJ i TUTAJ.
PÓŁFINAŁ
W Pucharze Polski – w sezonie 1972/73 – było łatwiej, bo los wyznaczał legionistom rywali z niższych klas rozgrywkowych. W półfinale trafili na II-ligowe Szombierki Bytom i 2 maja w pierwszym meczu po niezłej grze wygrali 3:1 (gole Lesława Ćmikiewicza, Roberta Gadochy i Zbigniewa Stawiszyńskiego). Po tym zwycięstwie zmienił się klimat wokół zespołu. Wcześniej krytyczna prasa zaczęła chwalić piłkarzy i trenera. W rewanżu warszawiacy zremisowali w Bytomiu z Szombierkami 1:1 i zapewnili sobie drugi z rzędu awans do decydującej rozgrywki. W finale zwyciężyli Polonię Bytom (po rzutach karnych).
MECZE LEGII Z 2 MAJA:
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2022/2023 |
| |
2017/2018 | ||
2015/2016 | ||
2014/2015 | ||
2012/2013 | Saganowski II | |
2008/2009 | Sierant (sam.) | |
2000/2001 | ||
1997/1998 | ||
1992/1993 |
| |
1991/1992 |
| |
1986/1987 |
| |
1977/1978 | ||
1972/1973 | ||
1948 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.