Grano dzisiaj (27.08). Rewanż ze Steauą

Minęło 9 lat od drugiego meczu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Wówczas Legia mierzyła się u siebie ze Steauą Bukareszt. W pierwszym spotkaniu padł remis 1:1, a w rewanżu w Warszawie było natomiast 2:2. W pierwszych 10 minutach goście prowadzili 2:0. Legioniści starali się odrabiać straty, jeszcze w pierwszej połowie bramkę kontaktową dla "Wojskowych" zdobył Miroslav Radović. Drugiego gola strzelił Jakub Rzeźniczak, lecz już w doliczonym czasie gry. Zabrakło jeszcze jednego trafienia, aby awansować do fazy grupowej Champions League, ale warszawiacy trafili za to do Ligi Europy. Fotoreportaże można obejrzeć TUTAJ.

– Człowiek przygotowuje w różny sposób spotkanie, na różne warianty, a po 10 minutach przegrywamy 0:2 i sytuacja się strasznie komplikuje. Przy takim zespole jak Steaua, mającym tyle jakości, trudno jest odwrócić losy meczu. Wypada tylko pochwalić chłopaków za grę do końca, za wyrównanie w końcówce. Teraz możemy żałować, mówić, że szkoda. Ale w dwumeczu Steaua była zespołem lepszym i dlatego zagra w Lidze Mistrzów – ocenił trener Legii, Jan Urban.

– Do awansu zabrakło nam kilku minut… Źle rozpoczęliśmy mecz, bo w 9. minucie przegrywaliśmy już 0:2. Wszystko to, co mówiliśmy sobie po rywalizacji w Bukareszcie, legło w gruzach. Musieliśmy się otworzyć i zagrać bez kompleksów, bo nie mieliśmy już nic do stracenia. Do przerwy zdobyliśmy kontaktowe trafienie, a była jeszcze sytuacja z Michałem Kucharczykiem, który był na spalonym… stopą. Zgodnie z duchem sportu, sędzia powinien chyba uznać bramkę – taki jest trend. Szkoda, że tak późno trafiliśmy na 2:2, bo gdyby udało się wcześniej, to wygralibyśmy z Rumunami – stwierdził Jakub Wawrzyniak.